Ponieważ lubię zarówno powieści, jak i filmy historyczne, jak naiwny wciąż daję się łapać na koszmarki, których pełno po Kodzie da Vinci. Tym razem dałem się złapać na mini serial, który powstał na podstawie powieści Kate Moss pod tym samym tytułem co i film.
Jest święty Graal, są Katarzy, których prześladują m.in. przedstawiciele zakonów katolickich, jest historia i śledztwo we współczesności, w którym trupy padają niczym muchy. No czy Wam to czegoś nie przypomina? Cholera, czemu nie powstają powieści w stylu Folleta, albo chociażby Noaha Gordona, tylko wszyscy uparli się na łączenie sensacji z jakimiś bujdami pseudo mistycznymi? Już tyle było wersji tego czym miał Kielich Graala być i gdzie się znajdować, że niedługo wszyscy zapomną, że miał on mieś związek z ukrzyżowaniem Jezusa. Ludzie naczytają się bzdetów i uważają, że dzięki tym lekturom, czy filmom, stają się specami od historii Kościoła...
A co o filmie? Cóż warstwa współczesna kompletnie rozczarowująca i schematyczna - jakaś sekta z nawiedzoną przywódczynią, jeszcze bardziej nawiedzony (bo wierzący) prawnik wynajmujący dwóch ciamajdowatych morderców. Naiwne to trochę i mało wciągające. Ale za to warstwa historyczna całkiem ciekawa i widać, że zainwestowano sporo środków żeby to było autentyczne (kiedy my się doczekamy takich produkcji?). Mimo bajek w stylu: tajemne księgi, spisek, który ma na celu ich zdobycie (i przy okazji wykończenie herezji Katarów), to ta historia była dużo ciekawsza i od strony wizualnej i scenariuszowej.
Wszystko połączone oczywiście przypadkowym odkryciem archeologicznym, piękną główną bohaterką, której pomaga nie mniej przystojny młodzieniec. Wszystko dość przewidywalne i nawet trzyma jakiś poziom, aż do finału, którego ckliwość jest raczej rozkładająca na łopatki.
Podsumowując: może powieść ciekawsza, bo na film raczej szkoda czasu. Nuda i nic porywającego. I tylko Carcassonne ciekawe.
Jest święty Graal, są Katarzy, których prześladują m.in. przedstawiciele zakonów katolickich, jest historia i śledztwo we współczesności, w którym trupy padają niczym muchy. No czy Wam to czegoś nie przypomina? Cholera, czemu nie powstają powieści w stylu Folleta, albo chociażby Noaha Gordona, tylko wszyscy uparli się na łączenie sensacji z jakimiś bujdami pseudo mistycznymi? Już tyle było wersji tego czym miał Kielich Graala być i gdzie się znajdować, że niedługo wszyscy zapomną, że miał on mieś związek z ukrzyżowaniem Jezusa. Ludzie naczytają się bzdetów i uważają, że dzięki tym lekturom, czy filmom, stają się specami od historii Kościoła...
A co o filmie? Cóż warstwa współczesna kompletnie rozczarowująca i schematyczna - jakaś sekta z nawiedzoną przywódczynią, jeszcze bardziej nawiedzony (bo wierzący) prawnik wynajmujący dwóch ciamajdowatych morderców. Naiwne to trochę i mało wciągające. Ale za to warstwa historyczna całkiem ciekawa i widać, że zainwestowano sporo środków żeby to było autentyczne (kiedy my się doczekamy takich produkcji?). Mimo bajek w stylu: tajemne księgi, spisek, który ma na celu ich zdobycie (i przy okazji wykończenie herezji Katarów), to ta historia była dużo ciekawsza i od strony wizualnej i scenariuszowej.
Wszystko połączone oczywiście przypadkowym odkryciem archeologicznym, piękną główną bohaterką, której pomaga nie mniej przystojny młodzieniec. Wszystko dość przewidywalne i nawet trzyma jakiś poziom, aż do finału, którego ckliwość jest raczej rozkładająca na łopatki.
Podsumowując: może powieść ciekawsza, bo na film raczej szkoda czasu. Nuda i nic porywającego. I tylko Carcassonne ciekawe.
****************
Ile??? Jak zaczynałem prowadzenie bloga raczej do głowy mi nie przychodziło, że dojdzie się takiego momentu. Ostatnia notka (o Rylskim) była notką numer 1000, a zważywszy, że prawie wszystkie dotyczą konkretnych tytułów książek, filmów, płyt (można sprawdzić wchodząc w zakładki na górze), to jak na dwa i pół roku blogowania całkiem nieźle.
Ile??? Jak zaczynałem prowadzenie bloga raczej do głowy mi nie przychodziło, że dojdzie się takiego momentu. Ostatnia notka (o Rylskim) była notką numer 1000, a zważywszy, że prawie wszystkie dotyczą konkretnych tytułów książek, filmów, płyt (można sprawdzić wchodząc w zakładki na górze), to jak na dwa i pół roku blogowania całkiem nieźle.
Ktoś czytał mój pierwszy post?
Ciekawe od jak dawna zaglądacie na moje notki...
Bez Was, Waszych odwiedzin, komentarzy, pewnej interakcji, pewnie już dawno bym to porzuci. Więc po prostu Wielkie Dzięki!.A za wszystkie wpadki, literówki, niedociągnięcia i przynudzanie: przepraszam (mam nadzieję, że Was to zniechęca do kolejnych odwiedzin). Pewnie długo by wymieniać tych, którzy byli wsparciem, radością, inspiracją w blogosferze, staram się Was odwiedzać, choć czasu coraz mniej, ale nawet gdy nie zostawię śladu, chciałbym żebyście to usłyszeli: dobrze, że jesteście!
W tym całym zabieganiu, w jakie ostatnio wpadłem specjalnie nie ma czasu na świętowanie, ale postanowiłem choć w minimalny sposób sprawić i sobie i Wam przyjemność. Oprócz tego, że cały czas zapraszam do wybierania książek z pakietu na wrzesień (patrz zakładka konkursy) i przygotowuję dla Was trójpak na październik, naszykowałem dla Was trzy, mam nadzieję miłe niespodzianki. Jest coś do czytania, do oglądania, a może i coś do słuchania dorzucę. Całą paczuszkę z tymi niespodziankami (to rzeczy wybrane ze świeżutkich gratisów) przekażę jednej osobie, która zostawi komentarz pod tą notką. Jeżeli tylko macie ochotę napiszcie coś od siebie - może jest jakaś notka, z mojego bloga, która utkwiła Wam szczególnie w pamięci, jakoś poruszyła, zainspirowała, by po coś sięgnąć.
Za dwa tygodnie, czyli w okolicach 13 października, wśród wszystkich komentarzy moje oko, nos i serce wskażą jakiegoś szczęściarza.
Coś muzycznego? A proszę bardzo...
Pięknie :) 1000 postów przez 2,5 roku - myślę, że to świetny wynik :) Gratuluję
OdpowiedzUsuńGratulujemy :)
OdpowiedzUsuń(My póki co dobijamy do setki :) )
A&M
ale ważna jakość tej setki nie? :) pozdrawiam
UsuńSerdecznie gratuluję, to naprawdę imponujący wynik. Choć coś mi mówi że mamy szanse doczekać się kolejnych, robiących jeszcze większe wrażenie :-) Wszystkiego dobrego na blogowej drodze :-)
OdpowiedzUsuńNa Twoim blogu nigdy nie brakowało ciekawych wpisów, nie z każdym się zgadzałam ale wiele czytałam z dużym zainteresowaniem. W głowie oczywiście najmocniej zapisał się ten o filmie Killing Bono, który nie tylko uświadomił mi istnienie filmu, ale również przypomniał mi o książce, którą bardzo chciałam poznać a swego czasu nie pozwalały na to fundusze. Zaległości oczywiście już dawno nadrobione ;-)
pamiętam to, potem pisałaś chyba u siebie na ile w filmie odeszli od treści książki... A ta jeszcze przede mną. Dzięki za życzenie, wzajemności!!!
UsuńGratulacje, taka liczba robi wrażenie :)
OdpowiedzUsuńŻeby zaspokoić Twoją ciekawość: ja Twoja bloga obserwuję od ok. trzech miesięcy i nie czytałam pierwszej notki. Pamiętam za to jak niedawno poleciłeś "Bezcennego" Miłoszewskiego. Ostatni raz czytałam książkę polskiego autora chyba przy Panu Samochodziku. I okazało się, że źle zrobiłam! Od razu sprawiłam sobie komplet książek Miłoszewskiego i jestem nimi zachwycona. Dzięki :)
Najbardziej na Twoim blogu cieszy mnie możliwość podyskutowania. Odkąd otworzyłam własnego bloga, zaczęłam bardziej wnikliwie obserwować kulturalną blogosferę. Naprawdę mało jest blogów, w których posty nie ograniczają się do przepisania noty wydawniczej, słów: "Polecam/nie polecam" i tony komentarzy: "chyba się skuszę, zapraszam do mnie! Trzymaj się cieplutko!". Blogi kulturalne są ważne nie tylko po to, by coś komuś polecić lub by zawiązać kółko wzajemnej adoracji, ale też po to, by móc porozmawiać. I tu jest to możliwe.
A z okazji jubileuszu i bez konkursu byś ode mnie dostał miły komentarz :)
Dzięki za miłe słowa. To mnie najbardziej cieszy - gdy napotykam ja jakąś żywszą reakcję z Waszej strony... A z Miłoszewskim strasznie się cieszę! Warto czytać naszych krajowych autorów! Polecam też "Wyrok" Ziemkego. Nasi wcale nie gorsi od zagranicznych i warto dawać im szansę
UsuńO nim też nie słyszałam, ale widzę że mogę na Ciebie liczyć :)
UsuńJa Cię czytam od paru tygodni i obiecuję, że przeczytam pierwsza notkę ;)
OdpowiedzUsuńA jedną z pierwszych , którą przeczytałam była ta:
http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2013/07/bracia-czyli-wojna-i-miosc.html (mimo, że film nie rzucił mnie na kolana, to jakoś został we mnie i zwróciłam na nią uwagę)
Podoba mi się Twoja zwięzłość w pisaniu i wrażenie rozmowy, a nie monologu. No i fajnie, że publikujesz tak często, jesteś jak serial ;)
Pozdrawiam :)
zwięzłość? O rany, a mi się zawsze wydaje, że jestem strasznym blogowym gadułą.
UsuńMoje notki trudno kwalifikować jako recenzje, bo często pomijam wszystkie ważne informacje jakie pewnie powinny być tam zamieszczane, ale taki trochę był mój pomysł. Pisać przede wszystkim od siebie. Serial z 1000 odcinków? Jejku toż to telenowela... :)
podziękowania i pozdrowienia!
No, nie chciałam wyjeżdżać z "Modą na sukces", ale coś w tym jest, hi hi ;)
UsuńA zwięzłość jest - wszystkie "ważne informacje" to mi google znajdzie, ja szukam subiektywnych wrażeń, czasem nie do końca określonych i te u Ciebie mam :)
Gratuluję! I życzę kolejnych kilkunastu tysięcy postów. :)
OdpowiedzUsuńU mnie na razie około 100 postów jest. A blog nie ma jeszcze roku. Nie wiem czy to dobry wynik czy zły, ale mój. :) Pozdrawiam.
i to ważne! każdy przecież kiedyś zaczyna... Powodzenia i wielu pomysłów!
UsuńBrawo! Z przyjemnością czytałam posty, oby drugi tysiąc był równie udany:)
OdpowiedzUsuń@Aniu, @Bogny... podziękowania!
UsuńWielkie gratulacje, choć ani połowy spośród Twoich postów nie znam nawet do połowy tak dobrze, jak bym pragnął, a o wiele więcej niż połowę z tych, które przeczytałem, chciałbym jeszcze raz przemyśleć o więcej niż połowę bardziej :-)
OdpowiedzUsuńech aż się rumienię... Dzięki!
UsuńCytat: "A za wszystkie wpadki, literówki, niedociągnięcia i przynudzanie: przepraszam (mam nadzieję, że Was to zniechęca do kolejnych odwiedzin)." - naprawdę masz nadzieję, że literówki nas zniechęcą do kolejnych odwiedzin?? No to ze mną się nie uda ;))) Nawet remonty i zmiany mnie nie odstraszą :) Ale zdjęcia mi brak...
OdpowiedzUsuńGratuluję i pozdrawiam serdecznie!
och te zmiany. Chyba przywrócę stary szablon, bo ten mi się ciągle wiesza... To miło mieć takich czytelników, których nic nie zniechęca :)
UsuńA zdjęcie dalej jest, tyle, że ukryte...
Nie ukrywam, że stary szablon lubiłam ;) Nie rozumiem zupełnie czemu raz mi się Twój blog ładuje z pięknym jesiennym zdjęciem, a częściej z białym tłem i wtedy za nic nie można znaleźć komentarzy.. Zawiesza się w połowie??
Usuńmam to samo, ale szukam sposobu jak przy tamtym szablonie jednak wprowadzić pewne zmiany... np. chyba wtedy mało kto zaglądał na kanał na youtube, który był na samym dole... Jutro będę kombinował. Ale wróci stare! Pal licho statystyki (które teraz szaleją - to grubo ponad 1000 odwiedzin dziennie - po prostu google inaczej widzi moje notki i inaczej je pozycjonuje)...
UsuńTe statystyki to pewnie też z tego, każdy post odświeżałam po 20 razy, żeby zobaczyć komentarze. Może inni mieli tak samo.. :)) Cieszę się, że dziś jest jak jest :)
Usuńno może samo odświeżanie (ja też musiałem) aż tak nie skutkowało, ale coś może jest na rzeczy... Lepiej funkcjonalność niż sam wygląd...
UsuńSerdeczne gratulacje. To z pewnością napawa Cię dumą, że napisałeś dla swoich czytelników tyle postów. Skoro jubileusz, to także czas na życzenia! Życzę Ci sukcesywnego pomnażania swoich postów i zdobywania coraz większej liczby czytelników. Powodzenia! ;)
OdpowiedzUsuńpodziękowania! Czy duma? To duże słowo. Ale satysfakcja jest. A jaka radość gdy grzebię w starych notkach i w tej liście książek, czy filmów. To trochę forma pamiętnika pozwalająca na rejestrowanie pewnych emocji, przemyśleń...
Usuńdokładnie od 27.04.2012 :)) dokładną datę sprecyzowałam dziki wiadomości do Marcina Mińkowskiego, autora książki "Tam, gdzie nie ma coca-coli". Szukałam w internecie informacji na jej temat, bo bardzo mnie zainspirowała, znalazłam je u Ciebie i... zostałam. dzięki temu, że dodałam notatnik kulturalny do zakładek na swoim blogu zawsze wiem kiedy pojawia się coś nowego i zawsze (chyba, że jestem w podróży) to czytam. choć przyznaję, rzadko sięgam po recenzowane książki, nie mówiąc już o filmach, ale to dlatego, że mam własną listę i nie wyrabiam ;) Aaaa, i jeszcze ostatnia noworoczna lista zainspirowała mnie do spisywania książek przeczytanych w tym roku, stale ją ubogacam, może w końcu się połapię ile rocznie mi tego wychodzi :) Może pamiętasz jak wygrałam tu plytę Cejrowskiego? Przekazałam blog dalej i myślę, że większość znajomych też złapała bakcyla :) czasem wspomną jakąś notkę :)
OdpowiedzUsuńdzięki za inspiracje! Stokrotka ;)
pamiętam tę notkę i późniejszy wywiad z autorem - ciekawa postać i aż żal, że na razie nie pisze więcej... Cóż ja też nie zawsze wykorzystuję to co znajdę ciekawego u innych, dopisuję do swoich list z nadzieją, że może kiedyś... Pozdrawiam Cię Stokrotko!
UsuńEch, i wychodzi na to, że jestem blogowym leszczem: przez dwa lata blogowania postów nawet dwustu nie mam :p
OdpowiedzUsuńPodziwiam, we mnie jest chyba zbyt wiele lenistwa by tak często pisać. Ale, z drugiej strony: u mnie każda recenzja to kilka godzin wyłapywania sensownych zdań dryfujących między milionami myśli i emocji dotyczących danej książki. Jakbym miała pisać zawsze to, co mi na sercu po lekturze siedzi, to o każdej książce książkę bym musiała napisać :)
Gratuluję i jeszcze raz: podziwiam. Teraz dobijasz do 2000? :)
ej no bez przesady, jakim leszczem? Szanuję tych, którzy piszą dopieszczone recenzje rzadziej - nawet miło wtedy poczytać.
UsuńCzy będzie 2000? Tego nie wiem. Trzymam jak się swego postanowienia - jedna notka dziennie i chyba we wrześniu znów się uda, a co dalej zobaczymy
Wpierw cieszy mnie, że wróciłeś do normalnego wyglądu bloga. Wreszcie można komentować.
OdpowiedzUsuńGratuluję pracowitości i weny, ale Ty i z racji swego zawodu chyba nie masz problemów z pisaniem tak obszernych postów.. Ja czytam Twe posty/ nie każdy/ od półtora roku.
Nie zawsze mam na czas na czytanie całości, ale t które mnie ciekawią bardziej czytam od deski d deski.
Ja przez ponad półtora roku naskrobałam około 450 postów ale co to za posty, jak jedna trzecia twoich.
Ostatnio jednak piszesz mniej o książkach, sporo o filmach a tych niestety mało oglądam.
Następnego 1000 oczekuję.
dzięki! W tym roku i tak chyba więcej u mnie o książkach: to istne szaleństwo, bo czasem udaje się przeczytać nawet kilka tytułów na tydzień. Gorzej z pisaniem - tu masz rację, że gdy mam mało czasu łatwiej napisać o filmie, książka jest bardziej wymagająca...
UsuńW sumie nie chodzi o ilość, tylko o jakość, a tu pewnie to ja raczej powinienem mieć kompleksy wobec takich blogów jak Twój. Ale się uczę :b
W pracy pisze się zupełnie inne rzecz, więc czasem trudno się przestawić.
miły jesteś, ale bez przesady.)
UsuńO rety, to tyle czasu, tyle pracy - i tyle pasji! :) będzie kiedyś co wspominać. Co mi się wbiło w pamięć na Twoim blogu? Hm, trudno stwierdzić, zaglądam od kilku miesięcy i właściwie to dzięki notce o filmie Igrzyska śmierci powzięłam postanowienie, że nigdy nie będę się spodziewała po ekranizacjach powiesci czegos rewelacyjnego xD jakoś to do mnie przemówiło - film wprawdzie obejrzany po przeczytaniu książki zawsze rozczarowuje, ale bez znajomości fabuły filmowej powieść czyta sie z zapartym tchem. W przypadku tego tytułu najpierw oglądnęłam film i nie miałam bardzo negatywnych odczuć jak Ty, ale byc moze jestem tą osobą 'naście' która sie zachwyca takimi historyjami ;d
OdpowiedzUsuńRzeczywiście trochę tego jest i od ponad dwóch lat pewnie trochę to wszystko też wpływa pozytywnie na moje życie :)
UsuńA co do Igrzysk. Cóż - to fakt, że mając lat naście pewnie bym odbierał to inaczej, ale tu i sama powieść mnie jakoś nie powaliła. Do Pottera mam dużo większy sentyment
Gratuluję wyniku, ja jestem dopiero na początku tej długiej, ale satysfakcjonującej drogi.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem prowadzenia bloga, wszystko przejrzyste, dopracowane i świetnie się czyta. Będę musiała przysiąść i przeczytać starsze posty, bo widziałam kilka rzeczy, które mnie zainteresowały :)
a dziękuję bardzo i oczywiście zapraszam :)
UsuńGratuluję.Czytam wciąż i wciąż. :)
OdpowiedzUsuńdziękuję! I ja do Dowolnika zaglądam
UsuńŚwietnie! Gratulację! I oby tak dalej! Mam nadzieję, że nie przerzucisz się na blog modowo-kosmetyczny hehehe ;-)
OdpowiedzUsuńna razie nie, ale może po 50-tce kosmetyczno-faramceutyczny bardziej by odpowiadał temu czym żyją ludzie w tym wieku :) ale o kulturze mam nadzieję, że nie zapomnę - trzeba dbać o przyjemności w życiu
UsuńA mnie zawsze urzeka Twa buźka ze zdjęcia! Taka moja słabość do pewnego typu zarostu.
OdpowiedzUsuńNotuj dalej, bo kulturę w społeczeństwie "trza" szerzyć! Gratuluję i życzę kolejnych kulturalno-kulturowych sukcesów. Pozdrawiam!
martucha180@tlen.pl
1000 Postów! Gratulacje! Niewiele blogów wychodzi poza pierwszą, drugą setkę, a tu okrągły tysiączek :) Goszczę u Ciebie od kilku miesięcy i jak na razie nie zawiodłem się ni razu! Są tutaj książki, filmy, dobra muzyka, a czasem można wygrać ciekawą knigę (mi się to jeszcze nie udało, ale będę próbował do skutku). Zazwyczaj wchodzę rano przed praca i jeśli jest jakiś nowy tekst to od razu go pochłaniam, jako dodatek do kanapek z serem i ciepłej herbaty. Teksty są napisane z jajem, maja polot i swój rozpoznawalny styl, dlatego idealnie wpisują się w moje klimaty. Trzymaj tak dalej i życzę kolejnego tysiąca, a nawet dziesięciu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Piotr
bankaikoala@o2.pl
dzięki za życzenia o oczywiście życzę powodzenia w różnych konkursach (teraz np. do zdobycia aż 3 egz Diabłu ogarek Lewandowskiego
UsuńTrafiłam tu niedawno, więc jeszcze nie można o mnie powiedzieć, że jestem wierną fanką, bo o wierności można podyskutować, gdy troche czasu upłynie :) Rozglądam się, czytam, zasłuchuję się w nieodłącznych muzycznych propozycjach i gratuluję z całego serca! Doceniam poświęcony nam czas, konstruktywne i zabawne wpisy, a przede wszystkim, to że dzięki takim osobom jak Ty kultura nie umrze!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!
Edyta Ch.
Dołączam się do gratulacji i życzę dalszych sukcesów! 1000 postów? Niewyobrażalna dla mnie liczba, ale Tobie życzę kolejnego:P
OdpowiedzUsuń