Majówka ewidentnie rozleniwia - mniej czasu przy kompie, więcej na zewnątrz. Ale jak czasem zerkam, że w rozdawajce jest tak mało chętnych to jednak się dziwię. Nie chcecie aby dołożył tam jeszcze kilka pozycji? Może Zafon Was przekona? Zgłaszajcie sie i reklamujcie- czas tylko do niedzieli!
A na dziś postanowiłem napisać o kolejnym filmie mojego odkrycia tegorocznego, czyli Kitano. Tym razem coś zupełnie z innej bajki, ale dzięki temu zaskoczeniu obejrzane z jeszcze wiekszą uwagą. Facet, który nie stroni od pokazywania przemocy, ale łączy ją zwykle z pewnymi "baśniowymi" i poetyką zupełnie nie pasującą do gangsterów, tym razem zrobił film, w którym ta poetyka, symbole, kolory wysuwają się na pierwszy plan. Niesamowicie dopracowany wizualnie, piękny, ale jednocześnie niełatwy w odbiorze. Nie ma tu akcji typowo przez nas pojmowanej, a bohaterowie momentami stają się dla nas kompletnie niezrozumiali. Film podobno mocno zainspirowany tradycją japońskiego teatru lalek (tak też się rozpoczyna), ale trudno mi odnieść się do tego, bo zbyt mało znam tę kulturę by szermować porównaniami i odniesieniami. Skupmy się na filmie. Temat przewodni to miłość - co robi z nami to uczucie, ale przede wszystkim co dzieje się z nami gdy próbujemy wbrew niemu postępować. Nasze wybory, decyzje, pragnienia i los, który sprawia, że nigdy już nie można ich cofnąć. Jesteśmy niczym marionetki, które grają pewną historię - z tym, że w odróżnieniu od lalek - choć jesteśmy wobec życia równie bezradni na dodatek mamy tego świadomość...
A na dziś postanowiłem napisać o kolejnym filmie mojego odkrycia tegorocznego, czyli Kitano. Tym razem coś zupełnie z innej bajki, ale dzięki temu zaskoczeniu obejrzane z jeszcze wiekszą uwagą. Facet, który nie stroni od pokazywania przemocy, ale łączy ją zwykle z pewnymi "baśniowymi" i poetyką zupełnie nie pasującą do gangsterów, tym razem zrobił film, w którym ta poetyka, symbole, kolory wysuwają się na pierwszy plan. Niesamowicie dopracowany wizualnie, piękny, ale jednocześnie niełatwy w odbiorze. Nie ma tu akcji typowo przez nas pojmowanej, a bohaterowie momentami stają się dla nas kompletnie niezrozumiali. Film podobno mocno zainspirowany tradycją japońskiego teatru lalek (tak też się rozpoczyna), ale trudno mi odnieść się do tego, bo zbyt mało znam tę kulturę by szermować porównaniami i odniesieniami. Skupmy się na filmie. Temat przewodni to miłość - co robi z nami to uczucie, ale przede wszystkim co dzieje się z nami gdy próbujemy wbrew niemu postępować. Nasze wybory, decyzje, pragnienia i los, który sprawia, że nigdy już nie można ich cofnąć. Jesteśmy niczym marionetki, które grają pewną historię - z tym, że w odróżnieniu od lalek - choć jesteśmy wobec życia równie bezradni na dodatek mamy tego świadomość...
Trzy wzajemnie przeplatające się historie. Ich bohaterowie będą się mijać, ale zajęci sobą nie bardzo zwracać uwagę na siebie nawzajem. Para kochanków wędrujących w poszukiwaniu miejsc, które mogłyby uzdrowić ich pamięć, ich uczucia (pod wpływem rodziców chłopak postanowieł ożenić się z inną i dopiero na wieść o tym iż ukochana trafiła do szpitala psychiatrycznego uciekł ze świątyni by ją przeprosić za to co zrobił). Stary przywódca rodziny mafijnej, który kiedyś w młodości zostawił ukochaną by robić karierę i teraz odkrywa iż całe życie na niego czekała. Młody chłopak, tak zapatrzony w piękna piosenkarkę, że nigdy nie ma odwagi podejść do niej i powiedzieć o swoich odczuciach - dopiero jej wypadek popchnie go do działania (ale dość ekstremalnego jak sie przekonacie). Te historie są opowiedziane w dość powolnym tempie, skupiamy się raczej na warstwie wizualnej niż na samej akcji, dopiero finał zaskakuje i reżyser pokazuje tam to swoje czarne poczucie humoru.
Pesymistyczne i do przemyślenia. Bo choć o miłości to nie jest melodramat, ale głębsza filozoficzna refleksja nad kondycją ludzkiego życia i na temat tego ile mogą zmienić w naszym losie nasze "chcę by było tak i tak". Piękne zdjecia i jak zwykle u Kitano świetna nastrojowa muzyka. Gdyby nie drażniące mnie pewne elementy tych historii (wynikające po prostu z braku zrozumienia tej kultury, innej mentalności) jak np. postać tej piosenkarki i jej "fanów", uznałbym go za obraz świetny. A tak - dzieło ciekawe, może odrobinę zbyt długie, na pewno oryginalne, ale jedynie ocena dobra. Z zastrzeżeniem, że chyba dla rozsmakowanego widza, niewiele tu dialogów, czy klasycznie pojmowanej akcji.
Film do obejrzenia na platformie iplex.pl
Film do obejrzenia na platformie iplex.pl
Zobacz także:
Do rozdawajki zaraz zajrzę.
OdpowiedzUsuńA co do filmu, może kiedyś go obejrzę, ale pewnie miałabym jeszcze większe problemy ze zrozumieniem niż ty. :)