Dzięki Tomkowi (blog www.boardgamesaddiction.com) zagrałem bowiem w Wybuchową Mieszankę i dopisuję kolejny tytuł do swojej listy marzeń. Można bowiem w to grać i ze starszymi i młodszymi, a mam wrażenie, że nawet po kilku partiach gra wcale się nie znudzi.
Wspomniałem, że nie ma planszy - tak, tutaj bowiem centrum gry jest śmieszne pudełko z pochylnią, do którego wrzucamy kolorowe kulki. To od nich będzie zależało nasze zwycięstwo.
O co biega? Ano kulki spadają po kilku torach, układając się czasem obok siebie, a my za każdym razem możemy wyciągnąć jedną kulkę, powodując kolejne połączenia kolorów, dzięki którym zabieramy wtedy również je. Do czego nam są potrzebne? Bawimy się w chemików, którzy warzą eliksiry, składające się z określonych barw i potrzebujemy do tego pewnej liczby składników.
Im szybciej przygotujemy eliksir, tym szybciej możemy go potem użyć (np. pozwala na wyciągnięcie dodatkowych kulek). Na koniec sumujemy punkty zapisane na kolbach, sprawdzamy ich kolory i możemy zdobyć jeszcze punkty ekstra. Brzmi prosto, prawda? Ale kombinowania trochę jest, a zabawy jeszcze więcej.
Widzicie obok Wasz palnik z kolbami (i zapasową gdzie możecie układać kulki w tym momencie zbędne) i wygląd stołu - prawda, że wygląda to efektownie? Zdjęcia podebrałem stąd.
W dodatku pudełko jest świetnie zaprojektowane tak aby nic nie trzeba było rozmontowywać (bo składanie pudełka z pochylnią nie jest proste).
Jedyna wada to chyba fakt, że nie bardzo mamy wpływ na posunięcia przeciwników: po prostu musimy czekać jaki układ kulek zostanie dla nas i dopiero wtedy szukać najlepszego zestawu. Wcześniejsze zastanawianie się nad combo to trochę marzenie ściętej głowy - jest prawie pewne, że nam je zabiorą ci, którzy są przed nami.
Rozgrywka toczy się dość szybko i moim zdaniem im więcej osób tym jest ciekawiej, bo układ kulek zmienia się dużo szybciej. Oczywiście musisz patrzeć jakie kolory zbierają przeciwnicy, bo czasem fajnie będzie pokrzyżować im plany, ale nie można przy tym zaniedbać własnych eliksirów.
Proste - nie musiałem nawet czytać instrukcji, choć ona sama w sobie jest dość zabawna, bo przez zasady prowadzi nas Dyrektor Akademii Magii i Szachrajstwa Albłędus Dumblendor. I bardzo sympatyczne!