Powiedzcie sami - czyż cała seria "Niezgodnej" nie przypomina Wam schematu "Igrzysk śmierci"?
Wiem, wiem, książki też są dość schematyczne, więc jak ich ekranizacja ma być czymś super oryginalnym? Ale w takim razie (poza kasą) jaki jest powód, żeby je kręcić?
Świat w "Niezgodnej" funkcjonuje według pewnych zasad, które wydają się zapewniać ład i porządek po wielkiej katastrofie, a przez większość obywateli nie są podważane. Ale co jeżeli ktoś nie pasuje do tych reguł? Jeżeli zostanie uznany za buntownika? Okazuje się, że władza wcale nie jest tak pacyfistyczna i altruistyczna, jak chciałaby o niej myślano.
Znowu w roli głównej nastolatka, ale w jej otoczeniu znajdzie się jakieś silne ramię ze wsparciem. Będzie więc miejsce zarówno na walkę, jak i na wątek romansowy. Młodzi widzowie będą zachwyceni - mają komu kibicować, a starsi, no cóż, najwyżej będą przyglądać się pewnym rozwiązaniom fabuły i zastanawiać się, czy można by to jakoś ciekawiej rozpisać. Niby jest dość wiernie w porównaniu z książką, ale po raz kolejny szwankuje trochę obsada - zatrudnia się aktorów, którzy już troszkę są znani i przez to muszą grać postacie dużo młodsze od siebie i zachowują się po prostu sztywno.
Pierwsza część to zaledwie przygrywka, jakiś wstęp do drugiej części, który ma zachęcić nas do wydania kasy na kontynuację. Tragedii nie ma, ale i zachwytów też nie, zwłaszcza, że w dużej mierze akcja dzieje się w zamkniętych pomieszczeniach i nawet za bardzo tego świata nie jesteśmy w stanie poznać.
ogladałąm:)! i kręci mnie aby przeczytać książkę
OdpowiedzUsuńmoja córa też sobie zamówiła u mnie. Ona zresztą takie filmy zwykle ogląda pierwsza
Usuń