niedziela, 17 stycznia 2016

Nebraska, czyli po tylu latach mogłem cię dopiero lepiej poznać

Ile razy miałem już taki dylemat: pisać o rzeczach zaległych, czy o tych, które mam świeżo w głowie. Chcąc nie chcąc, im bardziej coś odkładam, istnieje ryzyko, że coś tam zapomnę i notka będzie krótka i mało treściwa. Niech będzie więc kolejny ubiegłoroczny film z Oscarów. Aż dziwne, że do grona nominowanych się załapał, bo to produkcja dość surowa, pasująca raczej na festiwal kina niezależnego. I choć nie ma może w sobie czegoś co by powalało na kolana, urzeka swoją prostotą. Właśnie dlatego, że opowiada o tak prostych, naturalnych sprawach i robi to w nienachalny sposób, jakby podglądając prawdziwe życie, zostaje nam w głowie.



Przychodzi taki moment, gdy musimy zmierzyć się z faktem iż to nasi rodzice potrzebują od nas wsparcia i opieki, a nie my od nich. Trudny kawałek z wielu powodów - nie zawsze dobrze układały się nasze relacje i może drogi się rozeszły, może chętnie byśmy kontakty ograniczyli tylko do niezbędnych okazji, czasem są jakieś urazy, złe wspomnienia i nie wybaczone krzywdy... Ale faktem jest przecież i to, że starsi ludzie bardzo często nie życzą sobie być traktowanymi jak dzieci - uważają, że mają prawo do własnego życia i niech nikt im się do niego nie wtrąca. Czasem dochodzi do tego jeszcze choroba, coraz bardziej ograniczone zdolności fizyczne, czy nawet umysłowe... Zamieniamy się rolami - tym razem to my, a nie oni opiekujemy się rozkapryszonymi osobami. Tyle, że oni mają świadomość tego, co było, co się kończy.
Starość nie udała się Panu Bogu. Niejednokrotnie to powtarzamy.  

Woody Grant (świetny Bruce Dern) raczej nie może pochwalić się tym, że coś w życiu osiągnął. Raczej zdominowany przez żonę, bez autorytetu u synów, teraz w dodatku traci pamięć i porusza się z coraz większą trudnością. I właśnie ten staruszek nagle uparł się, by wyruszyć wiele kilometrów, bo na podstawie ulotki reklamowej, stwierdził, że ma do odbioru milion dolarów. Jest tak uparty, że wreszcie na tę wyprawę godzi się jego syn. Obaj rozpoczynają podróż, która będzie trochę powrotem w rodzinne strony, ale również okazją do tego by się zbliżyli. 
Zobaczyć w tym zniedołężniałym ciele tego młodego chłopaka, jego przeszłość, jego nadzieje, marzenia, czy nawet to co mu się nie udało... Może coś wybaczyć, przysypać dawne urazy.
Pamiętacie "Prostą historię"? To tu jest podobny klimat - niby gorzki, trochę sentymentalny, ale i ciepły. Czarno białe, ładne zdjęcia dodają temu dziwnemu kinu drogi uroku. 

3 komentarze:

  1. O, "Nebraska"! :) bardzo lubię ten film, od razu trafił na moją listę ulubionych. Oprócz świetnych zdjęć doceniam humor - scena rozmowy głównego bohatera z dwoma kuzynami - znakomita :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a nie byłaś zdziwiona co ten film robi w gronie nominowanych? Nie pasuje tam za bardzo

      Usuń
  2. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń