sobota, 4 maja 2013

Jo, czyli znana twarz nie wystarczy by pociągnąć serial

Zanim przyjdzie czas na notki o nowszych produkcjach jak Hannibal czy House of Cards wykorzystam chwilę by napisać czymś kryminalnym - od dawna bowiem takie seriale preferuję i wciąż szukam jakichś nowinek. Telewizja Fox postawiła na znaną twarz i tak naprawdę to trochę serial jednego aktora, ze względu na niego nawet cała akcja dzieje się w Paryżu (tylko cholernie drażnią angielskie dialogi, bo Reno wypada w nich sztucznie). Mamy więc twardziela z pogmatwanym życiem osobistym, działającego na pograniczu prawa, ale za to gołębim sercu. Skąd my to znamy. Jean Reno pasuje mi jednak do tej roli, więc się nie czepiam schematyzmu. To taki odpowiednik naszego Bogusia Lindy i prawdę mówiąc oglądając Jo cały czas w głowie robiłem sobie porównania z jedną z ostatnich produkcji telewizyjnych u nas, czyli Paradoksem. Oba łączy więcej niż tylko pomysł na bohater, podobna jest konstrukcja serialu (każdy odcinek to inna sprawa, ale jest jakiś wątek, który przewija się przez całość), trochę mroczna atmosfera i postawienie nie tyle na akcję i pościgi, a bardziej na zagadki i dochodzenie.
I wiecie co? Paradoks z Lindą wypada przy produkcji Fox całkiem dobrze, powiedziałbym nawet jest bardziej oryginalny. W Jo, niewiele jest postaci, które jakoś przykują naszą uwagę na dłużej, ekipa jest jakaś mdła albo za bardzo w tle, a Jean Reno zagrał misia, który jedynie rzadko wybucha, śledztwa się ślimaczą i polegają głównie na przesłuchiwaniu każdego po kilka razy, albo kontroli bilingów. Nawet sprawy dla naszej elitarnej brygady kryminalnej nie powalają jakimiś wielkimi emocjami - na 8 odcinków pierwszej serii chyba jedynie ze dwa były bardziej wciągające. Wątek główny, zahaczający o życie prywatne inspektora Jo Saint Claira i jego skomplikowaną przeszłość też nie wciąga jakoś bardzo emocjonalnie. Jedyna ciekawa postać - trochę nietypowa zakonnica, z którą nasz bohater się zaprzyjaźnia.

Niestety trudno uznać ten serial za dobry, czy oryginalny - to typowa zapchajdziura do zabicia czasu i ogląda się go głównie dla Reno, albo z nadzieją na ładne zdjęcia Paryża. Chyba lepiej polować na starocie (o ile nie znudziły Wam się odgrzewane pomysły w kolejnych sezonach np. Kości, albo Castle), albo wyglądać jakiejś kolejnej perełki typu Dochodzenia.     

PS Przypominam o konkursie, a jeżeli pojawi się teraz jakaś mała zwłoka w notatkach to wybaczcie - niestety na wyjazdach służbowych trudno znaleźć czas na notki (zwykle stuka się w klawiaturę po nocy o ile w ogóle jest WiFi do złapania)...


10 komentarzy:

  1. Ja sobie bardzo dużo obiecywałam po tym serialu, Jean Reno, Paryż, kryminał itd. Obejrzałam pierwszy odcinek, drugi i jest niestety po prostu nudny... Zdecydowanie wolę poświęcić czas na oglądanie np. Budząc zmarłych z Trevorem Eve.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmmm tego nie znam, widzę, że kajet z rzeczami do obejrzenia robi się coraz grubszy...

      Usuń
    2. Te kajety tak już mają ;) A do wspomnianego serialu zachęcam :)

      Usuń
  2. A Szanowny Autor widział może duński serial Forbrydelsen? Widzę że The Killing zrecenzowany więc nie wiem czy ma to jeszcze sens, ale ja kończę pierwszy sezon z szeroko otwartymi oczami ;)
    Reno bardzo sobie ceniłem, ale niestety jakoś ostatnio w dziwnych filmach go widziałem... Cóż - pozostanie w mojej pamięci jako postać z Big Blue, Leona Zawodowca, Nikity... więcej nie pamiętam ;)

    Co do seriali jako takich to dopiero sporo po premierze jak gdzieś przeczytam że dobry to sprawdzam. Telewizora "niestety" nie posiadam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Forbrydelsen wciąż w planach, nie zapomnę! Dochodzenie świetne, a podobno pierwowzór lepszy... Co do Reno - Od Wielkiego Błękitu pokochałem tę twarz, ale masz rację - to już coraz bardziej odcinanie kuponów od dawnej klasy

      Usuń
  3. Mam teraz fazę na seriale i oglądam namiętnie. House of Cards mnie oczarował absolutnie. Hannibala widziałam pierwszy odcinek i powiem szczerze, że jakoś mnie nie ciągnie do następnego. Takie amerykanckie to to. Gdyby nie Mads to chyba bym w ogóle dała sobie spokój. U siebie też zamieściłam post serialowy jeśli jeszcze nie zaglądałeś:)
    aa zapomniałam, że obejrzałam też pierwszy odcinek The Americans. Nie wiem być może.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widziałem, ale nie wszystkie znam - House of Cards w trakcie, Zakazane imperium jednak trochę przy trzecim sezonie wymiękłem. Hannibala tez trochę oglądam ze względu na Madsa - ma coś w sobie nie? Będzie o czym pisać! No bo jeszcze Anna German (został mi ostatni odcinek) i ciągnę Downton Abbey i Mad Men, a kusi Demony Da Vinci...

      Usuń
  4. Chciałam obejrzeć ten serial, jak zapowiadali go w TV, niestety jak zwykle przypomniałam sobie o nim, jak już przeleciało kilka odcinków, bo nie włączyłam automatycznego nagrywania na dysk na dekoderze. Ale chyba aż tyle nie straciłam, chociaż lubię Jeana Reno.

    Ciekawe, że przypomina to Paradoks. Ten polski serial naprawdę przypadł mi do gustu i lubiłam go oglądać. Szkoda, że nadal nie wiadomo, czy będzie drugi sezon, ponieważ niestety nie był on aż tak popularny.

    O właśnie, czytając komentarze pod wpisem, przypomniałeś mi, że powinnam w końcu obejrzeć kolejne odcinki Anny German:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widziałam reklamy w tv tego serialu i przyznam szczerze, że chciałam go obejrzeć. Po Twojej recenzji jednak widzę, że nie warto więc poświęcę się "Bates Motel" i "Hannibalowi" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hannibal też jakoś nie powala, ale może się rozkręci. Bates motel jeszcze nie widziałem, więc znam tylko z reklam...

      Usuń