piątek, 10 maja 2013

Anna German, czyli fenomen białego anioła


Na kilkanaście godzin w domu, a jutro znowu w trasę - tym razem na południe. A że pewnie czasu przez kilka dni na notki nie będzie dziś więc korzystam z okazji, by przypomnieć Wam o konkursach (zakładka na górze) i napisać choć kilka zdań o serialu, który chyba ku zaskoczeniu wielu, przyciągnął do ekranów telewizorów tłumy jak dawno żaden inny serial. No wiadomo - różne kanały telewizyjne mogą chwalić się swoją oglądalnością, ale możliwości tvp chyba nigdy nie przebiją. Ponad 6 milionów widzów oglądających jeden odcinek? Z samej ciekawości warto zerknąć samemu, zwłaszcza że przecież to dodatkowy temat rozmów np. z rodzicami czy dziadkami (choć to nie tylko oni stanowili widownię serialu).
I wiecie co?

Pal licho przekłamania i zmiany wydarzeń (już nie tylko zamiast Rzeszowa - Wrocław, ale nawet fakty dotyczące rodziny), pal licho wszechobecne podkreślanie "rosyjskości" (nie tylko mówienie po rosyjsku do dziecka, ale np. również łagodne przedstawianie tego co działo się w Rosji pod władzą Stalina, albo przedstawianie publiczności za naszą wschodnią granicą jako wyjątkowej, pomijanie koncertów w Polsce), pal licho wszelkie słabości tego serialu (a przecież ma ich sporo). To i tak się ogląda. Pewnie głównie ze względu na postać samej bohaterki - ciekawą, dla mojego pokolenia już trochę zapomnianą. Ale trzeba też przyznać, że Waldemarowi Krzystkowi udało się stworzyć serial trochę w dawnym stylu - bez nowoczesnych rozwiązań zza Oceanu, tego co podobno każdy serial powinien mieć, żeby widz chciał go oglądać (a potem w efekcie wiele jest tak podobnych do siebie, że to aż nudne). To typowy wyciskacz łez, coś, co ma nie tyle być dokładną biografią, ale raczej być wspomnieniem, wywoływać emocje i wzruszenie, odwołując się i do fenomenu samej postaci i do czasów w jakich tworzyła. Tu nawet nie sam życiorys i różne dramaty są najważniejsze, nieistotne co pokazano, a co pomięto - widz i tak zapamięta wielką pasję do śpiewania, talent, miłość słuchaczy i wreszcie tą miłość ludzką - może ckliwą i zbyt idealną, ale jakże piękną. 
Kto przegapił - przypominam, że zawsze jest możliwość obejrzenia za darmo online na stronach Telewizji Polskiej.

13 komentarzy:

  1. Z niekrytą przyjemnością oglądałam serial o Annie German. Według mnie był to majstersztyk, gdyby nie on, nawet nie wiedziałabym, że taka osoba istniała.

    Kilka raz łezka zakręciła mi się w oku, ale według mnie serial wcale nie tracił kiczem, wręcz przeciwnie, był autentyczny, ciekawy, żywy. Dawno nie widziałam już czegoś tak dobrego, a w czym tkwi fenomen? Wydaje mi się, że tajemniczości pani Anny i w jej talencie, którym niestety nie dane nam się było cieszyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedociągnięć mnóstwo, ale klimat jest i wciaga bardzo...

    OdpowiedzUsuń
  3. ja oglądałam w całości tylko ostatni odcinek (z poprzednich widziałam tylko poszczególne sceny, jeśli akurat byłam w pokoju, w którym domownicy oglądali serial) i mimo nieznajomości całości fabuły wciągnął mnie sam ten ostatni odcinek... chociaż chętnie odlałabym z niego trochę patosu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Serial bardzo mi się spodobał, a gdyby nie on, to pewnie nie wiedziałabym nic o postaci Anny German. Oglądałam go z czystą przyjemnością i nie raz się wzruszyłam. Bardzo wciągający.

    OdpowiedzUsuń
  5. Waldemar Krzystek nie reżyserował wszystkich odcinków, gdyż miał inne zobowiązania zawodowe, ale intensywnie zabiegał o możliwość emisji serialu w TVP - do czego nasza instytucja wpierw się wcale nie paliła. Przekłamania w scenariuszu wynikają z tego, iż nie Polak go pisał, ale Ukrainka. O tym mówiono w audycji radiowej, więc przekazuję dalej.

    OdpowiedzUsuń
  6. uff po 6, 5 godzinach i kolejnych kilometrach znów w hotelu, zasięg marny, ale ponieważ nie mogłem zignorować Waszych komentarzy, spieszę z podziękowaniami i pozdrowieniami - tym razem z Zakopanego...
    @nutta - dzięki za info, nie wiedziałem tego, czytałem tylko o jego zmaganiach nad odcinkami dziejącymi się w dzieciństwie, gdzie musiał mocno się starać by wprowadzić choć trochę prawdy historycznej o tamtych czasach. A to że Ukrainka - nie usprawiedliwia zmian, może co najwyżej lepiej rozumie się podkreślane fragmenty dotyczące miłości do tamtych stron, języka, ludzi.
    @Paulle, @mm. @joanna, @kinga - dzięki za Wasze słowa - to tylko potwierdza, że ten serial łączy pokolenia i mimo że ma wady, dobrze że jest, że przypomniał o tej postaci, skoro telewizja polska tego nie zrobiła - po swojemu zrobili to Rosjanie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Spieszę ze sprostowaniem!:) Przemyśl? To w Rzeszowie Anna German zaczynała swoją karierę piosenkarską! To w tym mieście spotkała Katarzynę Gaertner. Występowała w ramach Estrady Rzeszowskiej, która była jedną z najlepszych wtedy w Polsce zespołów artystycznych. Twórcy filmu wycięli rzeszowski etap kariery artystycznej, nie przemyski, i zamienili na wrocławski. Film mnie denerwował mocno wskutek tak dowolnego przedstawiania życiorysu Anny German.

    Anna German sama wspominała, że w Rzeszowie spędziła przepiękne lata! Nie rozumiem, jak można było to pominąć i zlekceważyć, zwłaszcza że Polacy też mieli swój udział w tym przedsięwzięciu.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups faktycznie wiedziałem że południowy wschód sorry

      Usuń
    2. Ups faktycznie wiedziałem że południowy wschód sorry

      Usuń
  8. Kompletnie nie rozumiem fenomenu tego serialu. Czy ktoś jest mi w stanie to wyjaśnić? Gdyby on chociaż był zrobiony na początku lat 90. A tak? Jak na dzisiejsze standardy jest po prostu nudny i marnie zrealizowany. Ot paru aktorów, jeden pokój, najprostsze zdjęcia z możliwych. Przecież teraz już powstają różne doktory House'y czy inne Gry o tron. A to ma stylistykę najdalej Klanu! A może tu jest właśnie klucz? Że ludzie dalej chcą takie rzeczy oglądać, a już nie ma? Albo że się z młodością kojarzy?

    Pytam autorki pozytywnych komentarzy, całkiem serio i nie złośliwie. Co w tym serialu wciąga? Tak konkretnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie - mnie też to zainteresowało... ewidentnie ma klimat czegoś sprzed lat wielu - teraz nikt tak seriali nie robi

      Usuń
  9. Jak na razie obejrzałam dwa odcinki, właśnie na stronie vod TVP, ponieważ zaczęłam to nagrywać z dekodera z opóźnieniem, jak już rozpoczął się szał na tą produkcję. Dobrze, że Polacy oglądają produkcje, które nie są tylko tasiemcami z zabójczymi pudełkami i łóżkami szpitalnymi:)

    Po dwóch odcinkach nawet mi się podoba - należę do tego pokolenia, które już nie za bardzo wie, kim była Anna German, a ten serial jest okazją, żeby czegoś się o niej dowiedzieć, chociaż jestem świadoma, że na pewno jest w nim wiele przekłamań. W każdym razie, może popularność tego serialu da do myślenia TVP, że warto zainteresować się też takimi miniseriami:)

    OdpowiedzUsuń
  10. kurcze a ja nie goladalam... moze powinnam...
    Lubie Twoje recenzje...

    OdpowiedzUsuń