sobota, 5 sierpnia 2017

Raki pustelniki - Anne B. Ragde, czyli lęk gdy przychodzą zmiany

Na początek małe przypomnienie notki sprzed jakiegoś czasu, teraz ciut rozbudowanej. Dziennik zdrady to niewielka książka z serii Książkowych Klimatów. Tym razem Grecja. Klik tu.

Pierwszy tom sagi rodziny Neschov, czyli "Ziemia kłamstw" (klik tu) mnie zachwycił, więc i tom drugi nie czekał długo na swoją kolej. Ba, zdradzę Wam, że już na górze stosu do czytania czeka też tom trzeci. I już wiem, że w tym roku powieści Anne B. Ragde będą w podsumowaniach bardzo wysoko. 
O ile w pierwszym tomie krążyliśmy wokół pewnych tajemniczych sekretów z przeszłości, próbowaliśmy odgadnąć co takiego oddaliło trzech braci, czemu w tej rodzinie są tak dziwne relacje, to teraz wydawałoby się, że wszystko już wiemy, więc będzie tej frajdy. Nic bardziej mylnego. Trochę już poznaliśmy bohaterów, zerknęliśmy na ich życie, teraz więc, z tym większą ciekawością chcemy do nich wrócić. 
Możemy zapomnieć o sielance i chwilach jedności jakie udało się stworzyć w Święta Bożego Narodzenia. Teraz wszystkich czeka proza życia. I wciąż są sami ze swoimi problemami. To co się zmieniło, to fakt, że od czasu do siebie dzwonią i o sobie myślą. Przed śmiercią ich matki, funkcjonowali nic o sobie nie wiedząc. Nie tęsknią za tym co było, czują, że jest lepiej, ale chwilami są też zmęczeni tym, że ktoś próbuje coś przestawiać w ich życiu.


Margido - właściciel domu pogrzebowego zacznie myśleć o tym czy warto coś zmieniać w swoim życiu osobistym, Elrend i jego partner będą podejmować ważne decyzje, Tor nadal będzie prowadził gospodarstwo i wściekał się na ojca, który jak przecież się okazało ojcem nie jest. Jego córka Torrun przeżyje chwile szczęścia, a potem ogromny kryzys i znów jej losy zaprowadzą ją z powrotem na rodzinną ziemię. Gdy się próbuje to streścić, nie brzmi to jakoś super interesująco, ale uwierzcie mi: tę powieść czyta się lepiej niż niejeden kryminał. To wciąga i nie daje o sobie zapomnieć. 

Tak różne ich problemy i sposoby życia, tle spraw, których wzajemnie nie rozumieją, a mimo to czujemy, że powoli zaczyna się odbudowywać między nimi jakaś więź. Uczą się tego jak dawać sobie wsparcie, mówić wprost o swoich uczuciach. Ale bywa też tak, że najchętniej wróciliby do tego co było: bez obciążeń zmartwieniami, których ilość wcale się nie zmniejsza, bez tych wszystkich zmian, do których muszą się przyzwyczajać.
Wpuścić do domu kogoś obcego kto ma pomóc w sprzątaniu, gdy tyle lat się o to nie dbało. Otworzyć się na zaskakującą wizję przyszłości związku. Pogodzić się z tym, że po raz kolejny twoje zaufanie zostało wykorzystane. Zmagać się między pokusą, a potem szukać ucieczki w wierze... Ułożyć sobie jakiś plan, wizję, poczuć się z nią szczęśliwym i nagle stanąć przed faktem, że ona legła w gruzach. Jak to odbudować? To brzmi tak prosto. A gdy śledzimy te wszystkie codzienne myśli, emocje, czynności bohaterów, czujemy się niczym w second life, które ktoś odgrywa tuż przed nami. Magia.
Niby tak chłodne i surowe to wszystko, a jednocześnie tak bardzo porusza nasze serca.
No i ten finał, po raz kolejny wywołujący ciarki i sprawiający, że już, natychmiast chciałoby się kontynuować lekturę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz