piątek, 11 sierpnia 2017

Immunitet - Remigiusz Mróz, czyli wzór cnut

Czwarte spotkanie z Chyłką. Choć tym razem to spotkanie bardziej z jej aplikantem, niż z nią samą, bo w dużej części akcji po prostu znika. W ogóle autor bawi się z nią dość nieładnie, bo o ile pierwsze dwie części to był jej popis inteligencji, tupetu, umiejętności, to przy Rewizji, człowiek już zastanawiał się: jakim cudem ona stoi jeszcze na nogach, a nie nad tym czy rozwiąże jakąś sprawę i wygra proces dla swojego klienta. Coraz więcej osób w jej otoczeniu zdaje sobie sprawę, że ma ona problem. Tylko jakoś nikt z tym nic nie robi. Jeden Zordon, o ile daje się akurat wyrzucić za drzwi, stara się jej pomagać, ale reszta zachowuje się, jakby się jej po prostu bała. Charakter chyba nie tłumaczy wszystkiego. Czyżby mieli jej dość albo uważali, że sama musi osiągnąć dno i może dopiero wtedy się od niego odbije?
Aż dziwne, że miała siłę wziąć nową sprawę. Może dlatego, że to jej dawny znajomy. A może to jednak ewentualny prestiż sprawy wpłynął na jej decyzję? W końcu nie codziennie sędzia trybunału konstytucyjnego zostaje oskarżony o morderstwo i chce mu się cofnąć immunitet.
Ha, pomyślicie i całkiem słusznie: gorący temat ostatniego roku (a nawet więcej) Mróz przekuł od razu na fabułę. Mamy powiększony skład 15 osobowy, mamy nową opcję polityczną, która mocno trzyma się władzy i robi porządki na różnych szczeblach i mamy wreszcie pytania nie tylko o niezawisłość, ale i o autorytet sędziów. Kiedyś do głowy by nam nie przyszło, by osoby z taką funkcją, mogły mieć coś za uszami, a teraz chyba już do nas dotarło, że A) zawsze można się było nieźle ukrywać ze swoimi czynami B) z tym autorytetem i osiągnięciami bywa różnie, bo teraz w grę wchodzi też wybór z klucza politycznego. A jak było z Sebastianem Sendalem? I Chyłka i Kordian, długo przekonani byli o jego niewinności, potem coraz bardziej byli zdumieni dowodami, które były zadziwiająco mocne, a na koniec wreszcie, gdy już ręce im opadały, jeszcze bardziej zszokowała ich postawa ich klienta, który zaczął działaś wbrew własnym interesom. No to jak to do cholery jest: zabił, czy przeciw niemu nakręcono jakiś potworny, piętrowy spisek, w który zamieszani są bardzo wysoko postawieni ludzie? Kto groził Chyłce, by rzuciła tę sprawę? 
Powiem tak. Jest nieźle, na pewno czułem większą satysfakcję niż przy części trzeciej, Kordian daje radę nawet bez Chyłki (i tak jest obecna w jego myślach), ale żebym jakoś czuł ogromną ciekawość, emocje, które nie pozwalają się oderwać od lektury, to niestety nie tym razem. Intryga niezła, choć moim zdaniem od pewnego momentu już przewidywalna i nawet zniknięcie prowadzącej sprawę niewiele wprowadziło tu napięcia. 
Na szczęście polityki tu niewiele (choć sporo się o niej mówi), więc tego się nie obawiajcie. Porządny kryminał sądowniczy. Niezła rzecz na wakacyjne wypady. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz