wtorek, 22 sierpnia 2017

Tak sobie wyobrażałam śmierć - Johanna Mo, czyli jak wypełnić pustkę

Nie tak dawno skończyłem lekturę pierwszego z wydanych w ramach nowej serii wydawniczej Editio Black kryminałów - "Tajemnica wyspy Flatey", a już kusił kolejny. Tym razem nie Islandia, a Szwecja. 
I choć skandynawskich kryminałów już sporo za mną, muszę przyznać, że dostałem w ręce coś oryginalnego. Zastanawiam się na ile na tą ocenę ma wpływ fabuła, a na ile samo tło, pomysł, w każdym razie "Tak sobie wyobrażałam śmierć" zasługuje na uwagę.

Czemu piszę o tle, pomyśle, jakby stanowiły one jakąś nowość? Chyba bowiem nie spotkałem się jeszcze w kryminale ze śledztwem prowadzonym przez kogoś w głębokiej depresji, w bardzo kiepskim stanie psychicznym, kto udaje przed wszystkimi, że jest ok i dowodzi całym zespołem śledczym. Ciekawy pomysł, zwłaszcza, że mocno związany również z dziejącymi się wydarzeniami. Od strony psychologicznej bardzo smakowite. Zdarzali się gliniarze z traumą z przeszłości, z ciężkim dołkiem, uzależnieniami, ale czegoś tak mocnego nie pamiętam. Bohaterka każdego dnia zmaga się z tym, żeby w ogóle wyjść z domu, pokazać się ludziom na oczy. Bo co to będzie, jak ktoś się spyta... Jak się coś jej przypomni...


Kiedyś Helena Mobacke uważana była ze świetnego śledczego, była uparta i skuteczna. Do czasu gdy jakiś psychol nie porwał i nie zamordował jej dziecka. Teraz zmaga się nie tylko ze stratą, ale i z poczuciem przegranej, odczuciem winy, że może gdyby nie była policjantką, nie była tak słaba, nie doszło by do najgorszego. Jest otępiała, ale udaje, że się pozbierała. Szefostwo pozwala jej wrócić do pracy z pewnym wahaniem i przydziela jej wydawałoby się jakąś prostą sprawę - wypadek w metrze. Tyle, że po jednym zdarzeniu, przychodzi następne, a całe miasto ogarnia panika.
Kim jest seryjny morderca? Psycholem i wybiera swoje ofiary zupełnie przypadkowo, czy jednak jest jakiś związek między nimi, którego nie potrafią odkryć? Helena próbuje zebrać całe swoje dotychczasowe doświadczenie, przełamać swoją słabość, żeby tylko go dopaść. Cały czas funkcjonuje na granicy załamania, bo kontaktując się z rodzinami ofiar, nieustannie zderza się z tymi samymi emocjami, z którymi nie potrafi sobie dać rady. Boi się, że ten jej stan psychiczny nie tylko dostrzegają członkowie jej zespołu, ale że może to też rzutować na samo śledztwo. Jak w takim razie rozwiązać tą sprawę, zanim zginą kolejne osoby.

Niezła lektura - chłodna, z ciekawą warstwą psychologiczną i niebanalną kreacją głównej bohaterki. Może bez spektakularnej akcji, ale kryminalna intryga może się bez tego spokojnie obejść.

PS Jeżeli jesteście zainteresowani tym tytułem - zajrzyjcie do zakładki z konkursami.

2 komentarze:

  1. Watek depresji sledczej wystepuje tez w "Sezonie niewinnych" Samuela Bjorka. Calkiem zgrabny kryminal, podobnie jak i kontynuacja "Sowa".

    OdpowiedzUsuń