piątek, 18 sierpnia 2017

Piotruś Pan, czy każdy musi dorosnąć

Uwielbiam cykl Na żywo w kinach, ale dopiero po raz pierwszy miałem okazję zobaczyć jak londyński National Theatre przygotowuje spektakle familijne. Spodziewałem się, że będzie sporo się działo, ale zabawne, że wiele refleksji ze spektakli dla dorosłych, jak najbardziej zachowuje potwierdzenie. Rasa, płeć, wiek, nie grają dla nich żadnego (albo prawie żadnego) znaczenia. To, że aktor wciela się w kilka ról, w trakcie jednego przedstawienia też. Aż ciekawe czy nikt tam się na nich za to nie obraża: ale jak to: kapitan Hook kobietą? 
Trochę się bałem, bo zabrałem na pokaz dwie siedemnastolatki i przy pierwszych scenach uświadomiłem sobie, że to bajka, z której one już dawno wyrosły. Może każą mi wychodzić? Zostały do końca i potem jeszcze sobie fajnie o spektaklu gadaliśmy. Głównie o detalach, rozwiązaniach scenicznych, bo nie wszystko im pasowało, ale obie były zadowolone. Czy muszę dodawać, że ja też?

Zainteresowani mogą zerknąć na stronę teatru i cyklu, u nas pokazuje to między innymi Multikino (najczęściej oglądam u nich) i gorąco polecam przeglądać wydarzenia i terminy, bo od zainteresowania zależą ewentualne powtórki (a marzy mi się np. War Horse). 

A co powiem o Piotrusiu? Historię każdy zna, więc streszczać nie ma co. Ale wyobraźcie sobie wszystkie te sceny, jakie pamiętacie z książki czy z filmu i spróbujcie je przełożyć na płaszczyznę teatru. Niełatwo prawda? Twórcy wersji brytyjskiej nie poszli wcale w dosłowność, czy rozmach, a postawili raczej na wyobraźnię. Nibylandia jako prawie pusta przestrzeń do wypełnienia zabawą w co tylko chcecie? Czemu nie. I co z tego, że Wendy, jej rodzeństwo, zaginieni chłopcy, są dorośli. Dzięki temu ta historia nabiera jeszcze bardziej sensu. Jest w tym i szalona zabawa, ale i ta melancholia tak obecna w pierwowzorze. W końcu to opowieść o dzieciach, które nie dorastają. Może w innym tekście byłoby to śmieszne, sztuczne, tu pasuje jak ulał. I jeszcze mocniej wybrzmiewa dialog Piotrusia z Wendy, na temat tego czy wszyscy muszą dorosnąć, na temat oczekiwań co do przyszłości. Gdy na nią patrzymy, czujemy to jej pragnienie i fascynację: zabawa w mamę i tatę, nie może trwać wiecznie i być jedynie zabawą.  
Nawet dorośli oglądają to z zainteresowaniem, bo przy tych zabawach z obsadą nagle dużo wyraźniej stają przed oczami jakieś psychoanalityczne treści ukryte w tej bajce, np. odrzucenie przez matkę.

Dziewczynom średnio podobał się pomysł z linami, a raczej z tym jak zostały ograne - zamiast magicznego pyłu, jest magiczna lina. Samo w sobie to rozwiązanie wypada świetnie (nawet to, że widać asekurujących panów na drabinach, skaczących w górę i w dół dla przeciwwagi), ale po co to było tak nazywać tego nie wiem. Latania w każdym razie jest duuużo. I nie próbujcie tego w domu.

Sporo muzyki, ruchu (również w powietrzu), kilka świetnych, choć bardzo prostych rozwiązań scenograficznych - to na pewno zapamiętam. I wróżkę z owłosioną klatką piersiową, gadającą po włosku  - naprawdę trzeba mieć dużo tupetu i poczucie humoru, żeby takie pomysły wcielać w życie (o psie już nie wspomnę :))
Całość, choć trwa trzy godziny nie nudzi się ani odrobinę. Warto wybrać się choćby z całą rodziną, bo pokazy tym razem są z lektorem polskim. Dla mnie trochę słabo, bo wolę jedynie napisy, ale rozumiem skąd taka decyzja i to dobry ruch.
W roli Piotrusia Paul Hilton, w roli Hooka Anna Francolini, jako Wendy Madeleine Worrall, a całość wyreżyserowała Sally Cookson (to ta od świetnej adaptacji Jane Eyre). 

10 komentarzy:

  1. Z Piotrusia się nie wyrasta :) chociaż podobno wszystkie dzieci dorastają...*

    taknamarginesie.wordpress.com/2017/04/24/smierc-jest-takze-wielka-przygoda-james-matthew-barrie-piotrus-pan/

    *tylko jedno nie...

    OdpowiedzUsuń
  2. To zdanie w pierwszym akapicie to taka drobna aluzja do wielkiego skandalu w Wielkiej Brytanii pod tytułem Doktor stał się kobietą? ;)
    Spektakl brzmi niezmiernie ciekawie, rozejrzę się za nim u siebie we Wrocku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co tam WB, wyobrażasz sobie co u nas by się dzialo? Np. Kmicic jako kobieta. Ta rezyserka zdaje sie zrobila Piekna i bestia gdzie piękny byl facet :)

      Usuń
  3. A ja się bałam, że mój prawie-dziesięciolatek każe mi wyjść w połowie, bo jednak długie było. Ale nie, podobało się. I właśnie te liny, pokazanie jak wszystko działa, to go interesowało bardzo. Dzwoneczek wywoływał wieeelki uśmiech :))

    A dla mnie Pani Kapitan była najbardziej poruszającym, bezwzględnym Hakiem ze wszystkich. I chyba najsmutniejszym. Anna Francolini fantastyczna. A do tego jeszcze rola matki..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie zaciekawiło mnie to zestawienie. Bo jeżeli Hook miałby się z kimś zmagać to z obrazem własnej matki, ale czemu z mamą Wendy?
      Same liny się podobały, ale chodziło o to jak Piotruś powiedział ucząc ich latania - trzeba myśleć o czymś przyjemnym i potrzebna jest magiczna... lina. Chyba ten proszek warto by zostawić

      Usuń
    2. A może raczej Matka Wendy i Hak jako przeciwnicy Piotrusia?
      (nie jestem taka mądra - https://www.theguardian.com/stage/2016/dec/04/peter-pan-review-olivier-national-theatre-london-sally-cookson-jm-barrie )
      Przez młodsze dziecko zamiana magicznego proszku na magiczną linę została przyjęta bez zmrużenia oka.

      Usuń
    3. w sumie to otwiera kolejne pole do kolejnych interpretacji - przecież w zakończeniu Wendy też ostrzega córkę przed Piotrusiem, tyle, że jednak pozwala jej odlecieć. Matka chroni córkę przed tym, kto ją "bałamuci", mówi: musisz być odpowiedzialna, ja cię ochronię. Matka - Kapitan, hmmm muszę to przemyśleć. Ale zwróciłaś uwagę, że ojciec też pojawiał się w otoczeniu Hooka?

      Usuń
    4. I wśród chłopców też - jeden z bliźniaków?
      Zdjęcie 5 (pirat), zdjęcie 11 (chłopiec)
      https://www.thestage.co.uk/reviews/2016/peter-pan-at-the-olivier-national-theatre/

      Myślę, że tu nie ma dodatkowych znaczeń.

      Usuń