Luxtorpeda oglądana przeze mnie już po raz kolejny, za każdym razem zachwyca warstwą muzyczną, tą energią jaka płynie ze sceny. Grają na luzie, Litza jedynie daje krótkie wprowadzenia, nie potrzebują żadnego dodatkowego show. Dziś byli niby jako support, ale miałem wrażenie, że większość ludzi i tak przyszła głównie na nich. Od dzieciaków, aż po siwe łby. Jedni ich lubią za ostre riffy, za melodyjność tych kawałków, inni za teksty czy za połączenie metalowego brzmienia z rapem. Co tu dużo gadać, każdy ich koncert jest porcją świetnej energii.
Tym razem jednak bardziej interesowali mnie goście z zagranicy.
No longer music istnieje przecież już ponad 30 lat, mówi się o nich sporo, w Polsce bywali sporo razy, a mi jakoś nigdy nie udało się ich zobaczyć. Spodziewałem się ostrego brzmienia, może odniesień do religii w tekstach (w końcu znani są z tego, że jako swoją misję widzą ewangelizację), czegoś w stylu POD lub niektórych numerów Armii.
Tymczasem to była spora niespodzianka - powiedziałbym, że ich muza (mimo szalejących gitarzystów na scenie) wcale nie jest bardzo ostra, to poziom pop-rockowych kapel jakimi fascynują się dziś nastolatki (Imagin Dragons, One Republic itp.). W żaden sposób też nie odnoszą się jakoś bardzo wprost do wartości, czy wiary jako takiej - to już Litza więcej daje do myślenia swoimi opowieściami przy wprowadzaniu do każdego numeru). Kapela robi świetne show i tu stanowi pewien ewenement, bo na naszym rynku to się raczej olewa. Tancerze, dymy, ogień, video z wyświetlanymi tekstami, jakieś odgrywane scenki, dmuchańce - cały czas coś się dzieje i choć scena malutka, to i tu dawali radę. Wyobrażam sobie co robią gdy mają lepsze warunki. Tylko...
Szczerze? Mnie to nie chwyciło za serce. Może to kwestia wyczuwanej przeze mnie nerwowości, że jakoś nie klei się kontakt z publicznością, naćkania tych kawałków tym co wizualne, średniego (moim zdaniem) wokalisty... No nie zażarło. Może gdyby tak trochę zmniejszyć tempo, pogadać więcej, może odebrałbym ich inaczej. A tak? Młodziaki (ciekawe czy z pierwotnego składu ktoś się ostał) się starają, ale nie czuję w tym nic wyjątkowego. Jednak wiele zależy od tej iskry jaka przeskoczy między muzykami i publiką, a tu ewidentnie tego zabrakło.
Siódme. Z dedykacją. Nie tylko dla polityków. Bo to nie atak, ale raczej pokazanie, że można inaczej. Że można mówić o tym, że samemu jest się grzesznikiem, że trzeba zmagać się ze słabościami. Z każdego upadku można powstać. Trzeba jednak wierzyć, że to możliwe. Kto jest w stanie pomóc nam uwierzyć w samych siebie?
Nawet takie przyjemne to No Longer Music, ale rzeczywiście nic takiego, do czego bym chciała wracać.
OdpowiedzUsuńA co do teledysku Luxtorpedy o Siódmym, to ja jako miniszefu marketu stwierdzam oficjalnie, że najchętniej bym ucinała łapy złodziejom ;)
trzeba nazywać to jasno. To nie zabawa, dowcip, kombinowanie, sprawdzenie czy się uda, tylko ordynarne złodziejstwo.
Usuń