A co z koncertami? Żona przecież wciąż mnie ciągnie na jakieś wydarzenia, a czasem z powodu mojego rozleniwienia korzysta sama (Jarocin, Dezerter, Moskwa i inni)... Ją niestety ciągnie na rzeczy coraz ostrzejsze, a jak widzicie po zestawie płyt w tym roku przesłuchanych, mi chyba gust się zmienia. Coraz trudniej się oderwać od ziemi, brzuszek ciąży, w pogo dostaje się zadyszki, raczej więc szukam okazji do delektowania się muzyką - zasłuchania, a nie do szaleństw i broń Boże do durnego stania z komórką przez całą imprezę...
Pełen zestaw na koniec, a póki co moje typy. Oczywiście nie będę udawał, że znam wszystkie nowości - robię ranking jedynie z tego co opisałem. Za kilka dni podobne zestawienia z rzeczy obejrzanych i przeczytanych, a na razie muzycznie.
Jesteście ciekawi jak to wyglądało w latach poprzednich? Tu: 2014, 2013, 2012, 2011
Po raz kolejny wychodzi na to, że najbardziej podoba mi się to co wydaje się u nas w kraju :) Ale sami przyznajcie - nie brak u nas oryginalnych nagrań i twórców. A jeżeli mam wydawać 4 dychy na płytę, to wolę, żeby te pieniądze otrzymał artysta krajowy, za którym nie stoi tak wielka maszyna do promocji. Jaka jest więc trójka najlepszych krążków?
Pierwsze miejsce bezapelacyjnie Lao Che. Ta kapela już niejeden raz budziła mój entuzjazm i za każdym razem potrafi zaskoczyć. Tym razem nawet nie dokończyłem niestety notki o ich krążku (może zrobię to właśnie na dniach), ale to płyta, której słuchałem najczęściej!
Lao Che - Dzieciom, czyli wojenka, wojenka i inne rymy
Dalej na podium postacie, które też już nie raz się na blogu pojawiały - tyle, że w różnych konfiguracjach, a to z ojcem, a to w wydaniu ostrym i energetycznym... Tym razem w projekcie zupełnie innym, o tej twarzy młodych Waglewskich, chyba jeszcze nie pisałem.
Fisz/Emade/Tworzywo - Mamut, czyli nie odrzucać tego co było
Z trzecim miejscem miałem problem, bo było przynajmniej kilka krążków, które zrobiły na mnie podobne wrażenie. Ostatnio pisałem o nowościach w wydaniu Fismolla, Petera J. Bircha, wcześniej o składance różnych wykonawców z kawałkami Republiki, o płycie Pablopavo. Niech będzie, że to wszystko są moje rekomendacje. Znajdziecie je poniżej w spisie.
A czemu nie płyty zagraniczne? Ano po prostu nic nie wpadło w ucho na tyle, żeby zostać na dłużej. Może jedynie Foo Figters, ale tu nie pisałem o płycie, a o filmie...
Koncerty? Nie ma tu niestety (bo nie pisałem) wspomnienia szalonego koncertu T. Love w dziwnych warunkach, bo w zakopiańskiej karczmie, ale pełnego wspólnego śpiewania i skakania. Reszta koncertów tak bardziej "na stojąco lub siedząco)... Może w przyszłym roku mój kryzys minie.
Co więc wyróżniam jako najlepsze wspomnienie? Chyba koncert Voo Voo m.in. ze świetnym Organkiem i innymi młodymi (materiał Placówka 44) i Festiwal Singera, a w ramach niego bajkowy, klimatyczny Marek Dyjak (choć cały Festiwal był w tym roku dla mnie b. ciekawy).
Płyty przesłuchane i recenzowane: rok 2015
- Art of noise - Who's afraid of the art of noise
- Birch Peter J. - The shore up in the sky
- Coldplay - A head full of dreams
- Fismoll - Box of feathers
- Fisz/Emade/Tworzywo - Mamut
- Foo Fighters - Sonic Highways
- Frontisde- Absolutus
- Lao Che - Dzieciom
- Pablopavo - Tylko
- Skubas - Brzask
- Sohn - Tremors
- U2 - Songs of innocence
- Various artists - Grzegorz Ciechowski. Spotkanie z legendą
- Zuch Kazik - Zakażone piosenki
Festiwal Singera 2015 Marek Dyjak
Festiwal Singera 2015: Joshua Nelson, Katy Carr
Festiwal Singera 2015: Karolina Cicha, Sadawi, The love and beauty seakers, Daniel Kahn, koncert klezmerów, Jazzpospolita, Matisyahu
Rocket Festiwal (Chemia, Oberschlesien, Muchy, Luxtorpeda, Pidżama Porno, Hey)
Roger Waters - The Wall (Multikino)
Voo Voo i goście - Placówka 44 (koncert w Muzeum Powstania)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz