piątek, 18 grudnia 2015

Peter J. Birch - The shore up in the sky, czyli cudze chwalicie, swojego nie znacie

Uwierzycie, że ten facet ma niewiele ponad 20 lat, pochodzi z małego Wołowa, ma za sobą ponad 400 koncertów i kilka fajnych krążków?
Gdy pisałem o poprzednim krążku, już podkreślałem, że gość za granicą pewnie już miałby wyrobione nazwisko i byłby gwiazdą, a tu jakoś wciąż o nim niewiele osób wie. Tamten album trochę wkraczał w inne obszary - nawet elektronikę, było ciekawie, ale zastanawiałem się jak to brzmi na żywo. Gdy widziałem fragmenty z koncertów, widziałem najczęściej faceta z gitarą, śpiewającego ballady, a gdyby tak trochę ostrzej i z zespołem?
No i mam! Ten album jest właśnie odpowiedzią na moje pytanie: jak mogłoby to zabrzmieć. Całość nagrana "na setkę", czyli na żywo w studiu, ma w sobie tyle energii, że aż chciało by się natychmiast wyruszyć gdzieś na ich koncercik.


Wake Up Louisiana! Obudź się kraju nad Wisłą! Poczuj ten rytm i tę moc. Kochamy muzykę ze Stanów, wciąż czerpiemy stamtąd inspirację, ale czy potrafimy docenić naszych muzyków, którzy ją grają? Piotr Brzeziński nagrał płytę, którą udowadnia, że po prostu czuje te klimaty... Wybuchowa mieszanka bluesa, rocka, rhythmandbluesa, folku, może odrobiny contry. Odrobina improwizacji i ten feeling, aż byłem zdziwiony, gdy przeczytałem, że panowie (artyście towarzyszą muzycy z zespołu Two Timers) wcześniej jakoś dużo ze sobą nie grali - widać podobnie czują muzykę. Różne style, chwilami spokojniej, ale cały czas czuje się w tym sporo improwizacji (szczególnie gitary)... Co potrafią panowie można przekonać się w instrumentalnym zakończeniu ostatniego kawałka - warto odczekać kilkadziesiąt sekund ciszy. Robi się ostrzej i bardziej psychodelicznie. Czyżby przedsmak kolejnej płyty? Peter J. Birch widać, że wciąż poszukuje, ale to na pewno nie jest już nieśmiały chłopak z gitarą, śpiewający jedynie ballady.
Ulubione? Trudno nawet mi stwierdzić. Pewnie w zależności od nastroju: chórek i harmonijka w "Everyday Chances" albo w "Memphis Blues" No i ten klimacik w "I've got this train" :) Chwilami jest oldschoolowo, ale całość płyty pokazuje jak wiele inspiracji można znaleźć w Stanach i że wokalnie Piotr potrafi odnaleźć się w różnych stylach. A ja jeszcze muszę poszukać kapeli, w jakiej Piotr też się udziela - Turnip Farm.    
poniżej dwa linki do jego strony i profilu

http://www.peterjohnbirch.com/
https://www.facebook.com/peterjbirch


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz