Ponieważ ostatnie dwa dni to czas gdy znowu trochę jeździłem autem, znowu miałem okazję by wrzucić do odtwarzacza kilka krążków. Tym razem wybrałem rzeczy pożyczone od znajomych - takie powiedzmy "próbowanie czegoś nowego", wykonawców, których na co dzień nie słucham.
Na początek Frontside. Od pierwszych sekund wbija w fotel. O rany, ale wymiatanie! A podobno na innych płytach jest jeszcze ostrzej, ta i tak jest jedną z łagodniejszych. Zwykle unikam trashmetalu, deathmetalu, blackmetalu, trashcore i wszystkich rzeczy pokrewnych. Nie moja bajka, nie rozumiem, nie kręci mnie. Jak dla mnie może być ostro, ale granicę ustawiam na tym punkcie gdy przestaję rozumieć tekst. Jeżeli zamiast tego słyszę ryk i muszę się domyślać o co chodzi, każdy kawałek jest prawie identyczny. Wymiękam. A czemu w takim razie dałem się namówić znajomemu, wysłuchałem do końca i jeszcze postanowiłem o tym napisać. Ano dlatego, że zwykle kojarzymy taką muzykę z czymś bardzo odległym od wartości chrześcijańskich. A tu proszę - chłopaki pokazują, że wcale nie musi być tak od nich daleko.
Czym jesteśmy? Powiedz mi! Jak wykorzenić gniew z naszych pustych serc?Czy to możliwe, że jeden z liderów nosi nick Demon, koncertują zdaje się, że z Behemothem, a jednocześnie śpiewają takie teksty?
Ile warte jest Twoje życie i kto cenę zna?
Jak nie dać ponieść się słodyczy triumfu? Jaka jest cena chwały i co kryją łzy?
Każdego dnia mogłem kroczyć drogą zbawienia,Albo
lecz przeklęty szlak wybrałem sam i teraz gdy grzech depcze moją duszę
gwałtownie staczam się ku piekłu
Jeśli zapomniałeś o Bogu i nie odróżniasz dobra od zła
zobaczysz gniew piekieł
dźwigam swój krzyż odważnie i konsekwentnie
słyszę rozdzierające serce cierpienie
powiedz! Jak doznać oczyszczenia? Powiedz! Gdzie szukać zbawienia
Tylko od razu się zastrzegę. Taki mądry i genialny to ja nie jestem by to tam usłyszeć. Rozumiem bowiem co dziesiąte słowo, które jest wykrzyczane, wywrzeszczane, wyryczane w takim tempie, że punkrockowcy mogliby uchodzić przy nich chyba za staruszków z balkonikami. Wyczytałem to sobie w książeczce, bo na słowo kumplowi nie chciałem wierzyć.
I nadal nie mogę wyjść ze zdumienia. Bo jeżeli ktoś ma upodobanie w tak ostrej muzie i nawet wokalnie stara się brzmieć jak upiór z najgorszych koszmarów, to spodziewał bym się po nim wiele, ale chyba nie takich tekstów. Sam nie wiem. Może to dobrze, że ktoś przełamuje schematy, śpiewa o czymś co jest dla niego ważne, a nie snuje mroczne bajki pełne nienawiści i zniszczenia. Tylko pytanie czy dla słuchaczy w takiej muzie w ogóle tekst ma znaczenie, czy po prostu wokalista może sobie wyryczeć co tam chce. Jestem ignorantem w tym obszarze, więc może ktoś łaskawie mi to wyjaśni?
Najbardziej podobały mi się prawdę mówiąc te momenty na płycie, w których chłopaki zwalniali, pojawiał się normalny wokal, robiło się zgoła balladowo i (sic!) nawet za łagodnie, czyli wszystkie te fragmenty, które fani tego tylu pewnie by wyrzucili do kosza. Cóż, kwestia gustu.
Doceniając to w jaki sposób Frontside potrafi wwiercić się w nasze uszy ścianą dźwięku, przytłoczyć niesamowitym tempem i mocą, stwierdzam po raz kolejny, że w dużej dawce trudno mi taką muzykę wytrzymać i wszelkie "urozmaicenia" na płycie, zmiany klimatu witane były przeze mnie nie tylko z ciekawością, ale i po trosze z ulgą. Dzięki temu nie było tak monotonnie (a tak, hałas też jest monotonny). Czy jest jakiś sposób by nie idąc aż tak bardzo w melodię (Luxtorpeda), zachowując siłę hardcoru, jednocześnie zadbać by wokal był zrozumiały, a nie brzmiał jak parodia napranego satanisty wyjącego do księżyca?
Kto odważny niech odpali załączniki :)
Tego typu muzyka to również nie moja "bajka"- przynajmniej nieczęsto, ale nie widzę nic niemożliwego w dopasowaniu takiej muzyki do takich słów. Boże oblicze również potrafi być mega mocne i wykrzyczane! :-) Polecam koncerty tego typu grup- niesamowity, ale i na szczęście, jednorazowy klimat ;-)
OdpowiedzUsuńale powiedz czemu nic z tego wokalu nie można zrozumieć??? A co do koncerty chyba na razie sobie daruję, ale może kiedyś...
Usuń