Nawet się ucieszyłem gdy w ubiegłym tygodniu w mediach pojawiła się informacja iż twórcy "Carte blanche" mają zamiar zabrać się za film o Beksińskich. Mam nadzieję, że choć trochę odda on tą dziwną atmosferę domu i fenomen charakterologiczny obu panów. Bo Grzebałkowskiej udało się to świetnie. Usłyszałem niedawno opinię, że zrobiło wiwisekcję, że była zbyt surowa, że przedstawiła ich jako wariatów, że ich chyba nie lubiła. Ale powiedzcie sami: czytaliście dobrą biografię, która była by pisana na kolanach? Zawsze trzeba trochę oddalić się od swoich bohaterów, wyzbyć się własnych opinii, a skupić się na źródłach, na tym co mówią inni, po to by pokazać ich pełniej niż tylko własny, subiektywny obraz. Oczywiście - nie potrzeba żadnych komentarzy, bo czasem sam dobór źródeł i rozłożenie akcentów już może być jakąś formą wpływania na opinię czytelnika, sugerowaniem ocen. Ale Grzebałkowska mam wrażenie, że nie pastwi się nad swoimi bohaterami. Ona z zafascynowaniem stara się ich poznać, zrozumieć. I my w tym procesie, przez który przeszła, również możemy uczestniczyć.
Masa materiału - listy, dzienniki, fragmenty wywiadów, wspomnienia innych. I to wszystko poukładane w całość, która jest nie tyle życiorysem, ale wciągającą opowieścią o dwóch wrażliwych mężczyznach, o ich relacjach, o ich wyobraźni, fascynacjach, samotności twórczej i niezaradności życiowej. Obaj na swój sposób pokręceni, pełni różnych fobii, złości na otaczającą ich rzeczywistość, niedojrzali emocjonalnie i kompletnie nie potrafiący wyrażać swoich uczuć. Doprawdy, chwilami zastanawiałem się jak p. Zofia Beksińska, czyli żona Zdzisława i matka Tomasza, cały czas obecna na kartach tej książki, a jednocześnie tak bardzo w cieniu, znosiła ich obu, bo byli gorsi niż rozkapryszone bachory. I jednocześnie w tym wszystkich swoich dziwactwach i nieprzystawaniu do otoczenia (a może właśnie dzięki temu), obaj tak fascynujący w wizjach, które kreowali. Jeden malarstwem, a drugi poprzez opowiadanie o muzyce, filmach czarowali ludzi i do dziś pozostają w pamięci.
To nawet nie tyle portrety ojca i syna, ale wiele zdjęć, ujęć, twarzy dwóch mężczyzn. Artystów, nadwrażliwców, perfekcjonistów, egocentryków, pasjonatów i ekscentryków.
Smutna to książka, bo znając przecież losy jednego i drugiego z Beksińskich, wciąż próbujemy odnaleźć jakieś ślady, odpowiedzi potwierdzające jakieś fatum, jakiś dramatyczny cień śmierci wiszący nad tą rodziną. I pewnie długo można by pisać o różnych detalach, smaczkach, na jakie można tu natrafić. Nawet jeżeli się interesowało życiorysami obu panów, na pewno można odnaleźć jakieś nowe dla siebie rzeczy, a nawet te znane, nabierają jakby jakiegoś innego kształtu.
Czy naprawdę Grzebałkowska pisze zbyt krytycznie i surowo dla bohaterów? Moim zdaniem nie. Bo nawet jeżeli chwilami wściekamy się na nich, to po tej lekturze, przede wszystkim jesteśmy pełni współczucia.
Bez pragnienia skandalu, doszukiwania się sensacji, ale z ogromną cierpliwością, dokładnością, przybliżanie nam osobowości, które nie mieszczą się w prostych ramkach, charakterystykach. Oby więcej takich biografii i takich lektur!
I jeszcze dwie malutkie sprawy/ogłoszenia.
1.
Ruszyła kolejna (comiesięczna) edycja rozdawajki, więc zapraszam tych,
którzy mają miejsce na półkach - 3 tytuły do wyboru. Staram się oddawać w
dobre ręce wszystko to co dostaję do recenzji - skoro darmo dostałem,
to i darmo powinienem oddać, nie? Zaglądajcie do zakładki z konkursami.
2.
Na różne konkursy oddaję rzeczy nowsze, czasem trafiają one też na
wymianki książek, które organizuję w swoim miasteczku. I w związku z tym
drugie ogłoszenie. Otóż jak to wymiankach bywa rośnie nam liczba
różnych tytułów (czasem bardzo sensownych), które od kilku spotkań już
leżą, czekając na nowych właścicieli. Zależy mi na tym by naszą pulę
wciąż odświeżać, by się wymianiać, a książki żeby wciąż krążyły. Może
wśród Was jest ktoś, kto chętnie by się wymienił na jakieś swoje
egzemplarze (nie musi to być jeden za jeden) - proszę o kontakt.
Przykładowe egzemplarze będę wrzucał na Finta.pl (tu pierwsza lista),
ale dłuższą listę mogę przesłać zainteresowanym. Wystawioną tam ceną na
wymianę za punkty się nie przejmujcie. Wszystko jest do negocjacji.
Zainteresowanych proszę o kontakt: przynadziei@wp.pl
I od razu się zastrzegam: nie, "Beksińskich" nie oddam, kupione za własne pieniądze i zbyt cenne!
Nawet
nie ze względu na jakiś wyjątkowy sentyment do bohaterów - choć
przecież na audycjach Tomasza kształtowały się moje gusta muzyczne) - to
prostu dobra książka jest.
Chętnie bym przeczytała. O Tomaszu pierwszy raz usłyszałam w liceum - od koleżanki, która słuchała jego audycji. I cały czas wybieram się do Sanoka obejrzeć wystawę malarstwa jego ojca. tylko jakoś tam dotrzeć nie mogę...
OdpowiedzUsuńjego prace mam wrażenie, że są jeszcze w kilku innych miejscach, a spora kolekcja wciąż nie może znaleźć swojego miejsca (próbowano Warszawę, ale władze jakoś nie są rychliwe)...
UsuńZ tego co wiem, w Sanoku jest największa kolekcja jego prac. Zresztą, mam ochotę obejrzeć też inne wystawy w Muzeum Historycznym :)
UsuńA ja w Sanoku jestem codziennie i nie widziałam jeszcze wystawy...wstydzę się za siebie!:) Książka świetna, fajnie się ją czyta, rzeczywiście nie jak biografię lecz jak powieść.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie dotarłam do tej książki, ale koniecznie muszę przeczytać. Tłumaczenia skeczów Monty Pythona pana Tomasza to dla mnie klasyka. Pamiętam też jego nocne audycje.A jeżeli chodzi o jego ojca, pamiętam, że miałam osiem lat, kiedy zobaczyłam po raz pierwszy jego obrazy i szczególnie jeden zrobił na mnie takie wrażenie, że śniły mi się koszmary przez długi czas. Zdecydowanie nie dla mnie, chociaż już nie mam osmiu lat ;)
OdpowiedzUsuńobrazy są mroczne i bardzo specyficzne, prawdę mówiąc ten nastrój który w nich jest, odczuwało się też po części w muzyce jaką puszczał Tomasz - to wszystko było dotknięte tchnieniem śmierci
UsuńNie znam twórczości żadnego z Panów, ale co nieco o malarzu czyli chyba starszego z Beksińskich słyszałam i oczywiście o jego tragicznej śmierci.
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że jakieś fatum wisiało nad tą rodziną a szczególnie mężczyznami.
Już nieraz czytałam o tej książce, ale dopiero faktycznie Twoja recenzja mnie zachęca do sięgnięcia po książkę...a widziałam ją wczoraj w bibliotece.....
Na razie kuknęłam w Wikipedię...to bardzo ciekawa rodzina...nietuzinkowa....
sięgnij koniecznie, bo Grzebałtowska pisze genialnie - jej poprzednia książka o ks. Twardowskim podobnie też świetna
UsuńAle o ile o tej książce czytałam pozytywy to już o tej o ks. Twardowskim nie bardzo....nie było zachwytów...
Usuńjuż czeka na półce więc potem napiszę co i jak
Usuńw takim razie czekam....
UsuńBo, z szacunkiem dla poezji ks. Twardowskiego - Beksińscy to ZNACZNIE ciekawszy temat. I ja nie dla Grzebałkowskiej, a dla nich tę książkę pochłonąłem. A że świetnie napisana, no, to fakt.
UsuńKsiążka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Było to wrażenie pełne niepokoju. Nie zdawałam sobie sprawy, że wywoływała u mnie ogromne poruszenie i zdenerwowanie, dopóki jej nie skończyłam. Jestem z pokolenia, które słuchało Tomka Beksińskiego, jego nastrojowych audycji. Toteż po usłyszeniu w "Trójce", że książka o nim i jego ojcu jest dostępna, natychmiast ją zakupiłam i przeczytałam. Bardzo mi się podoba. Czego nie mogę powiedzieć o mężczyznach Beksińskich, z którymi jako żona i matka nie wytrzymałabym jednego dnia.
OdpowiedzUsuńz nimi chyba mało kto by wytrzymał. Dlatego może nawet szkoda, że tak mało dowiadujemy się z tej książki o Zofii. To byłoby dopiero ciekawe gdyby móc posłuchać jej. Tyle, że to oni tylko się tak mocno uzewnętrzniali, a ona wszystko trzymała w sobie
UsuńMoże ja inną książkę czytałem ? Bo ten Zdzisław Beksiński, który był u Grzebałkowskiej wydał się mi przeuroczym, przemiłym i przefascynującym facetem. Owszem, oryginałem - nieoryginalni zamiast tworzyć arcydzieła bakają do emerytury w Sanockich Zakładach Autobusowych. Ale żeby cięzko z nim było żyć ? Jego dość drobne w sumie dziwactwa - to cóż to za cena za obcowanie z takim Artystą ?
UsuńTomasz to trochę inna sprawa - fenomenalna postać radiowa (sam jestem z "jego pokolenia") ale z drugiej strony nieznośnie rozpuszczony i rozkapryszony wieczny bobas, który świat traktował jak przedszkolak zabawki - musi być po mojemu - czy to z kobieta, czy to z muzyką (infantylne "obrażenie" się na Marillion za zmianę wokalisty). Do tego okropny w domu.
No, ale dziecka się nie wybiera, tylko kocha takie, jakie Bóg da - zatem wybory Pani Zofii mnie w niczym nie dziwią. Przystojny, fascynujący geniusz - mąż i neurotyczny, rozkapryszony jedynak. Gorzej bywa
nooo myślę, że nie tylko oryginałem, ale i te jazdy jakie miał musiały sporo żonę zdrowia kosztować. Fakt - to pytanie czy łatwo żyć z artystą w domu. Wobec żony miał dużo ciepła, ale charakter Zdzisław miał niełatwy.
UsuńPochłonęłam jakiś czas temu.Dobrze piszę-pochłonęłam.Czyta się fantastycznie.O ile jakoś nigdy nie fascynowało mnie malarstwo Beksińskiego(ojca) o tyle z ciekawością poczytałam sobie o "pokręconych" osobowościach obydwu panów Beksińskich.Polecam. Chciałam tylko dodać,że autorką jest M.Grzebałkowska nie Grzebałtowska.Ale to taki szczególik.Mam nadzieję,że mi wybaczysz :D
OdpowiedzUsuńno ba, nie tylko wybaczam, ale wręcz dziękuję! niestety jak piszę szybko błędów nie uniknę, a czasem jakieś nie tylko chochliki ale i prawdziwe zaćmienie umysłowe się zdarzy. Już kiedyś z zrobiłem z Miłoszewskiego Zbigniewa
Usuń:D
UsuńPrzy okazji przypominam się z "Zapachem miasta po burzy" Świerzewskiego oraz ze ''Stuleciem" Herbjørg Wassmo.Jeżeli już odzyskałaś :D Ewentualnie wszystkie inne propozycje( ksiązkowe) z Twojej strony mile widziane
OdpowiedzUsuńobie już chyba nie wrócą, przestaję panować nad różnymi swoimi egzemplarzami, więc jak najszybciej je rozdaję na konkursach bądź oddaję na wymianki. W tej chwili do oddania będę miał głównie kryminały. I House of Cards. Pisz jakby coś. E-mail znasz.
UsuńTo jeszcze tak o błędach.Ja w komentarzu powyżej napisałam "odzyskałaś" zamiast "odzyskałeś" :D Sorry ;)
UsuńTak to jest kiedy komentarze wpisuje się głównie na blogach prowadzonych przez kobiety :D
a do tego się przyzwyczaiłem bo i nick może mylić
Usuń