Nie tak dawno robiłem u siebie konkurs z tą książką, kilka dni temu wreszcie doczekałem się też własnego egzemplarza, a że rzecz to lekka i przyjemna, w dwa dni została pochłonięta, pomiędzy innymi lekturami.
Do książki można zajrzeć tu i zorientujecie się, że nawet dla ludzi, którzy nie przepadają za historią, może to być lektura, którą czyta się szybko i bez problemów. Spora ilość nazwisk, różnych wydarzeń, ale podana w sposób powiedziałbym dziennikarski - tak aby nie czytelnika nie przysypać, a raczej zaciekawić. Autor pisywał wcześniej do wielu pism (m.in. do Focus Historia), więc możecie się spodziewać nie tyle badań naukowych, a raczej podawania w sposób zachęcający, masy ciekawostek. Takie niby śledztwo historyczne, gdzie bawimy się w wyszukiwanie tropów, powiązań i źródeł. Tym razem zabawa dotyczyć będzie poszukiwania wątków polskich w różnych życiorysach i historiach.
Nie
chodzi oczywiście o to, by na siłę upierać się przy tym, że wszyscy są
Polakami, lub też są z naszym krajem powiązani. Skomplikowana historia
niektórych narodów, czy też po prostu rodzinne losy są nie raz tak
powikłane, że trudno się dziwić temu iż bohaterowie wspominani są w
różnych stronach jak "swoi". Co świadczy o przynależności do danej
nacji: miejsce zamieszkania, oficjalne obywatelstwo, język jakim się
posługujemy, czy też przywiązanie i służba danemu krajowi? Jednak
przyznajcie, że to miłe gdy gdzieś wygrzebiemy takie "smaczki" dotyczące
powiązań z naszą ojczyzną (szczególnie dotyczące postaci pozytywnych),
zwłaszcza gdy pamięta się o tym na świecie (Conrad, Skłodowska-Curie,
Chopin, Patek, Ciołkowski to przykłady, ale listę można by długo
ciągnąć). Zwłaszcza, że inne narody bardzo chętnie sobie przywłaszczają różne postacie i potrafią ich bronić, a my jakoś trochę o tym zapominamy, jakby pełni kompleksów, że może skoro wyjechał i sukcesy miał gdzie indziej, to może on jest bardziej "ich", a nie nasz.
Trochę te postacie i bohaterowie kolejnych rozdziałów "od sasa do lasa". Od obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, który wywędrował na Haiti i przybrał zupełnie inny wygląd, przez Golema, Frankensteina, Drakulę, Kubę Rozpruwacza, aż po Indianę Jonesa i Stalina. Wygląda to na zbiór przypadkowych artykułów, połączonych jedynie wątkiem polskości. Ale może to tylko moje odczucie? Na plus na pewno jednak to, że hipotezy o związkach z Polską, nie są nam narzucane za wszelką cenę. Autor sam się bawi różnymi przypuszczeniami, pokazuje źródła, efekty swoich poszukiwań, ale pokazuje też znaki zapytania, które należałoby jeszcze wyjaśnić.
W każdym razie czytało się fajnie. I nie przeszkadzało mi to, że niektóre postacie takie mało przynoszące zaszczyt, bo na szczęście dużo więcej było tu postaci, mniej i bardziej znanych, które nie tylko powinny być pamiętane, ale powinny być naprawdę powodem do domu narodowej. Dla przykładu: Ossendowski, Malinowski, Przewalski, Skarbek, Michałowski, Kubary. Może kogoś książką Węgłowskiego zachęci by szukać dalej? Może wśród czytelników zrodzą się nowi miłośnicy historii, którzy znajdą nowe pomysły na jej popularyzowanie (tak jak coraz liczniejsze kanały na youtube).
Zapowiada się ciekawie!
OdpowiedzUsuń