Wiem, wiem, pisałem już o tym festiwalu, ale co ja na to poradzę, że nie mogę się go doczekać? Dziś poznałem kolejne tytuły, które będą pokazywane w ramach różnych sekcji tematycznych i naprawdę będzie to uczta dla kinomaniaków. No powiedzcie sami. Gdzie można za 7 złotych w ciągu kilku dni przebierać w najciekawszych obrazach z całego świata? Wiele z nich zostanie pokazanych premierowo, a znając nasze kanały dystrybucji, wiele potem przemknie przez kina studyjne albo zobaczymy je po długim czasie od premiery. Zaglądajcie na stronkę Wiosna filmów i na ich kanał na FB, niedługo pełen program festiwalu.


"Gloria" to film, który już dwa lata temu był nagradzany na Festiwalu w Berlinie, a dopiero od miesiąca jest na naszych ekranach.
Nawet trudno mi określić jednoznacznie jego nastrój, gatunek. Niby dramat, ale nie pozbawiony wątków komediowych. Niby gorzki i mało optymistyczny, ale z drugiej strony tak wypełniony jakąś energią, siłami witalnymi, że ze świecą szukać drugiego takiego. Zwłaszcza, że historia nie dotyczy młodych ludzi, ani nawet w "wieku produkcyjnym", ale emerytów, którzy jak by się mogło wydawać najlepsze mają już za sobą. Gloria - 58 letnia bohaterka filmu (brawurowa rola Pauliny Garcia) nie zgadza się jednak na taki stan. Mimo, że odchowała dzieci, jest po rozwodzie i mogłaby się cieszyć święty spokojem, ona wciąż chce żyć pełnią, wcale nie mniej niż dużo od niej młodsi, chce próbować tego wszystkiego czego wcześniej nie było jej dane.

Jest w tym dość kameralnym filmie nie tylko szczerość, ale i jakaś fantastyczna, desperacka i zaraźliwa miłość do życia, do tego by go kosztować póki sił starczy. Hollywood ostatnio też produkuje obrazy o tym iż miłość i szczęście nie znają granicy wieku, ale tam jednak jest jakoś tak słodko i z happy endem, a tu świetnie rozumiemy bohaterkę, bo wiemy ile ją kosztuje to, by wciąż budzić w sobie nadzieję i radość.
"Złota klatka" - praktycznie dopiero od kilku dni w kinach, to para dokumentalna opowieść o losie imigrantów z Ameryki Południowej i Środkowej, którzy marzą o tym by dostać się do "raju". Stany Zjednoczone jawią się wszystkim biednym jak istna kraina szczęśliwości, więc potrafią sprzedać cały swój majątek, zapożyczyć się i zrobić wszystko, byle tylko zyskać szansę na przekroczenie tej granicy między ich światem, a tym "lepszym".
Diego Quemada-Diez, który zdaje się debiutuje tym filmem, wcześniej był operatorem m.in. u Loacha, nic więc dziwnego, że historia nie tylko ma spory ciężar emocjonalny, ale jest wręcz oskarżeniem rzuconym wszystkim tym, którzy zamykają swoje granice, nie chcą widzieć u siebie imigrantów. Wrażliwość społeczne i atak na bezduszny świat bogaczy. Kapitalizm i egoistyczny dobrobyt zbudowany na wyzysku (stara śpiewka wszystkich lewicowców) to winowajcy wszelkich krzywd w stopniu nawet większym niż lewicowe rządy, które dały "równość", czyli biedę milionom ludzi.

Niewiele słów, sporo ładnych zdjęć (w końcu reżyser był operatorem) i jak dla mnie trochę zbyt dużo patosu. Aż dziwne, że wrzuceni w tak łopatologiczny i emocjonalny scenariusz, młodzi aktorzy są cholernie naturalni. To oni ratują tę opowieść i dzięki nim wierzymy, że blisko tej historii do dokumentu, że wszystko to się mogło wydarzyć naprawdę i dzieje się tysiącom takich jak oni rocznie. Jak się domyślacie, cel, tak wymarzony i osiągnięty wielkim kosztem, też okazuje się dość brutalnie płaski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz