Dawno nie było u mnie kryminałów? To pora wrócić do świetnej Czarnej Serii. I widzę, że wciąż mam sporo do nadrobienia w Skandynawach. Zwykle sprawdzam różne nazwiska jakie często pojawiają się na naszym rynku, ale Nesser najwyraźniej został przeze mnie przegapiony. I to niesłusznie jak się okazuje.
Dziwnie trochę zabierać się do jakiegoś cyklu kryminalnych powieści od końca, ale może to mnie skłoni by szybciej nadrobić zaległości? Sprawa G to bowiem dziesiąty tom, zamykający sprawy komisarza Van Veeterena. To obok inspektora Barbarottiego chyba najpopularniejszy bohater Nessera, mimo że tu widzimy go u końca kariery, to może jeszcze wróci? Wszak zawsze możemy cofnąć się w czasie i poznać jakąś kolejną mroczną sprawę. Jedno jednak jest pewne - sprawa G to jedyna sprawa, której nie udało się rozwiązać w trakcie służby, obsesja i wyzwanie, które nie daje spokoju nawet na emeryturze. A jaka piękna ta emerytura :) Prowadzić antykwariat i mieć dużo czasu na czytanie na stare lata to po prostu marzenie.
Cała intryga kryminalna jest niby mało skomplikowana. Młoda Amerykanka zleca prywatnemu detektywowi obserwację swojego męża. Nie podaje żadnych powodów, ale ten stara się swoje zadanie sumiennie wykonać, choć robota tym razem wydaje mu się wyjątkowo nudna. Kilka dni później jego zleceniodawczyni zostaje znaleziona martwa w pustym basenie, a mąż jak się okazuje niedawno ubezpieczył ją na ogromną sumę. Sprawa wydaje się oczywista - jest motyw, policja natychmiast zatrzymuje mężczyznę. Tyle, że udowodnienie mu czegokolwiek okazuje się trudniejsze niż im się wydawało, a prywatny detektyw chcąc nie chcąc sam musi dać alibi temu, którego wszyscy uważają za mordercę.
Wszystko toczy się niespiesznie, ale czyta się to z przyjemnością. Ot trochę pracy dochodzeniowej, dialogów na komisariacie, przesłuchania i kombinowanie nad sprawą nawet w czasie prywatnym. Niby nic wielkiego, jednak jakoś szybko dałem się wciągnąć w tę historię i mocno trzymałem kciuki za jej rozwiązanie. Sprawa wróci gdy część bohaterów przejdzie już na emeryturę, ale dzięki ich dociekliwości i intuicji, można będzie się wszystkiemu przyjrzeć na nowo.
Nesser rozrzucił sporo tropów wskazujących na powiązania różnych postaci w przeszłości, co trochę może wprowadzać zamętu w nasze kombinowanie, ale nie mam mu tego za złe. Trochę bardziej denerwowało mnie powracanie do spraw, które chyba były opisane w innych tomach cyklu (sprawa mordercy z siekierą?), ale cóż - to już mój problem, że czytam od końca. Obiecuję sobie nadrobić zaległości, bo "Sprawa G" dzięki ciekawym postaciom i fajnemu klimatowi sprawiła sporą przyjemność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz