Dziś kolejny wypad - pokaz przedpremierowy filmu "Sąsiady" i po raz kolejny wiec zmieniam plany co do kolejności notek. Ale wolę choć w kilku słowach napisać coś na gorąco o wczorajszym przedstawieniu.
Strasznie się cieszę z tego projektu Multikina (zerknijcie co jeszcze pokażą przed wakacjami), bo powiedzcie sami - na ile jest szansa, że nam samym zdarzy się wyskoczyć na weekend do Londynu by pójść na przedstawienie do zrekonstruowanego teatru The Globe? A chciałoby się, no nie? I to na niejedną sztukę! I chyba nie tylko ja tak mam, bo sala była pełniutka - od młodzieży (nauczyciele ich namówili?) aż po osoby dużo ponad średnią z seansów kinowych. Kapitalna sprawa. Przedstawienie w oryginale (podziękowania dla drugiego z partnerów - British Council), ale z napisami. Niby nie jesteś na żywo w teatrze (nam przynajmniej na głowy nie napada, no i mamy miejsca siedzące), ale za to masz świetne zbliżenia. A przecież w tej sztuce nie tylko sama scenografia i akcja, ruch i dialogi się liczą, ekspresja i umiejętności odgrywają ogromną rolę.
Co do samej sztuki - właśnie takiego Makbeta lubię najbardziej. W strojach z epoki, bez specjalnego kombinowania i nawiązań do współczesności. W dodatku to miejsce ma świetny klimat - malutka scena wymusza specyficzne rozwiązania reżyserskie, scenografię ograniczono do minimum, ale i tak człowiek nawet na chwilę nie gubi realiów i atmosfery. Aktorzy grający poszczególne sceny praktycznie mijają się w wejściu na scenę, tempo wydarzeń jest szybkie, jednak na to co ma wybrzmieć jest zawsze dłuższa chwila. Gest, słowo, nie ginie w interakcji między poszczególnymi postaciami. To co zabawne takim właśnie jest, a to co dramatyczne, ma swoją wagę. Szczególne brawa moim zdaniem dla Samanthy Spiro za rolę lady Makbet, choć i Joseph Millson w tytułowej roli był dobry.
Muzyka grana na żywo to kolejny plus. A minusy? No może wiedźmy jakieś takie zbyt młode i ładne. I parę razy łapałem się na tym, że rozpoznaję tego samego aktora, który gra różne role - rozumiem, że strój miał tu wszystko wyjaśniać, ale to mały zgrzyt. Zaskoczeniem był też finał i niby Tai Chi ćwiczone przez wszystkich, ale za to przejście do tańców szkockich świetne!
Więcej pisać nie będę, ale gorąco polecam następne okazje w Mulitikinie.
Poniżej kilka filmików. Aha, no i dla tych, którzy jednak do Londynu mają bliżej też linki. Spektakle w kinach można oglądać na całym świecie. Ale nie ma to jak na żywo. Więc zbieramy kasę! Nawet na stojąco i pod gołym niebem, to wrażenie musi być potężne.
To jedno z moich większych marzeń, The Globe na żywo. Na Mutikino się czaje, ale zawsze pelne sale. Zazdroszcze przeżycia ogromnie!
OdpowiedzUsuńwarto już kupować bilety na kwiecień! Jak będzie takie zainteresowanie, to może zaczną grać na kilku salach
UsuńTo ja pozwolę sobie wzmóc moc żądz odnośnie odwiedzenia SG. "Stojące" bilety (które, nawiasem mówiąc, oferują najlepszy widok i niespodziewane atrakcje - i nie mówię tu wcale o deszczu ani gołębiach...) kosztują 5 funtów - mniej niż bilet do Multikina, mimo że funcior drogi ostatnio ;) Tak, wiem, trzeba dolecieć do Londinium, ale Bogu niech będą dzięki za tanie linie. Każdego zachęcam i namawiam, bo darzę to miejsce wielką miłością. Jest wyjątkowe. Toteż uważajcie, o czym marzycie... ;)
UsuńNawiasem mówiąc, ta scena nie jest wcale taka malutka - jest całkiem normalna, zwłaszcza że w Globe mieści się półtora tysiąca widzów. To jest naprawdę spory budynek, ale rzeczywiście wczoraj na ekranie sprawiał jakieś takie kameralne wrażenie... W ogóle fajnie to sfilmowali.
Kusicie!
UsuńNa kwiecień już rezerwuję (choć żałuję, że to "Burza", a nie np. "Otello":P). Co do Londynu zostałam mocno zaintrygowana, chyba sobie również czegoś poszukam:). Właściwie tak daleko nie ma, a cena i dodatkowe atrakcje faktycznie zachęcają:)
Nie żałuj. W "Burzy" gra Colin Morgan, który w tym spektaklu wygląda następująco, o: https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/02/fb/a7/02fba72e72f253651773bd0de7c14a0f.jpg
Usuń(Nota bene, jego śliczny kostium został wystawiony na aukcję charytatywną i poszedł za straszne pieniądze - nawiasem mówiąc, pawie pióra ponoć przynoszą pecha i są źle widziane w teatrze, ale tym razem się udało).
A dodatkowe atrakcje to na przykład aktor zachodzący Cię od tyłu, łapiący za ramiona i przestawiający bezceremonialnie, bo mu zagradzasz drogę na scenę.
@portaceleste dzięki za bliższe informacje! Cholera 5 funciaków to nawet u nas się do teatru nie wejdzie. Często wejściówka i siedzenie na schodach jest droższa. Marzenie jakieś bardziej realne się wydaje :) Tylko żeby tak jeszcze człowiek nie miał tej bariery językowej. 50% może łapałem.
UsuńA scena naprawdę wydawała mi się mała - raptem kilkanaście kroków. ale to może być faktycznie złudzenie. A sfilmowane naprawdę ekstra!
Samo wchodzenie aktorów od strony publiczności już nie zaskakuje, bo i u nas to częste, ale przyznaję, że pomysły na tę adaptację - choć proste, naprawdę mi pasowały.
Do zobaczenia na Burzy!
Barierą językową się nie przejmuj. Tam przyjeżdżają ludzie z całego świata, łącznie z Japończykami, którzy generalnie w obcych językach raczej nie bardzo. Zresztą nawet natywni niekoniecznie zawsze wszystko rozumieją, bo to jednak nie jest współczesny język. Ale - liczy się niesamowite doświadczenie :)
UsuńDodam jeszcze, że Globe ma świetną knajpę z widokiem na rzekę, sklep z odjechanymi okołoszekspirowskimi gadżetami i czasami warzy własne piwo, ale ono nie jest zawsze dostępne. Niegrzecznie jest spamować komentarzami, więc już się zamknę, ale naprawdę serdecznie namawiam i trzymam kciuki za spełnienie marzenia.
taki spam to miło czytać :) Dzięki raz jeszcze i mam nadzieję, że gdy będę spełniał to marzenie to będę jeszcze miał siłę i chęć blogować - wtedy notka na pewno się pojawi. A za miesiąc Burza
UsuńDzięki Multikinowym retransmisjom miałam okazję oglądnąć "Koriolana". Wspaniała sztuka, wspaniali aktorzy! Z ogromną chęcią wybrałabym się na niego jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńniektóre sztuki powtarzają więc może...
Usuńdobre wieści dla tych co przegapili! 3 kwietnia powtórka Makbeta w Multikinie!
OdpowiedzUsuń