sobota, 7 marca 2015

Człowiek w cieniu - Eustachy Rylski, czyli wołanie rosyjskiej duszy


Książka pofrunęła już do nowego właściciela (i przypominam, że 3 kolejne pozycje są do rozdania w zakładce z konkursami), a ja próbuję ogarnąć swoje wrażenia, by sklecić choć kilka zdań. Przyznam od razu, że Rylski nieodmiennie mnie zachwyca swoją erudycją, piękną polszczyzną, wplataniem w akcję nastrojów, przemyśleń, wspomnień, które czasem są ważniejsze niż same wydarzenia. Tak. Zachwyca, ale i wpędza w kompleksy. Bo to taka literatura, którą się smakuje, jak ją potem więc recenzować, sprowadzić do prostych słów, to co u Rylskiego jest wzniosłe, pełne znaczeń, a jednocześnie tak ulotne. 
Pisząc o najnowszej powieści, czyli "Obok Julii" zastanawiałem się ile w tym wszystkim prawdziwej głębi, a na ile zabawy z czytelnikiem, popisywania się - patrzcie, piszę tylko dla inteligentnych i wrażliwych. Kiedyś tak zgrzytałem zębami na Liberę za "Madame", ale tam to było dla mnie wyraźne, tu zaś miałem jedynie przeczucie, podejrzenie. Po co brać się za jakieś wątki kryminalno-gangsterskie, jeżeli potem się ich nie do końca wykorzystuje? Bohaterowie Rylskiego mają w sobie więcej z filozofa niż z przestępcy, jest w nich jakaś zadra, jakie pełne beznadziei wycie, które nijak ma się do maski twardziela jaką noszą. Po lekturze "Człowieka w cieniu" już nie podejrzewam autora o popisywanie się. On po prostu tak ma. Być może tak patrzy na świat, tak czuje. I stąd w jego tekstach tyle nostalgii, a jednocześnie ryzykanctwa, bo przecież żyje się po to by coś poczuć, by coś znaczyć choć przez chwilę, a nie być nijakim, nudnym, szarym.


W "Człowieku w cieniu" i owszem - jest historia kryminalna, jest mafia, zbrodnia, kara, ale to co jest jeszcze ciekawsze to coś co jest w tle. Portret człowieka, który dusi się w swoim otoczeniu, który czuje się stłamszony przez zwyczajność i sprawy jakimi żyją ludzie w okresie przemian w Polsce po roku 89. Trochę zblazowany, niewiele znajdujący w swoim życiu radości i satysfakcji notariusz Rański rozpoczyna grę, której finału sam chyba nie przewidywał.
Istotną rolę w tym wszystkim mają korzenie głównego bohatera - wywodzący się z Rosji przodkowie i historia jego rodziny, są jego dumą i zarazem przekleństwem, które nie pozwala się dostosować do otoczenia. Jego serce trawi melancholia i zarazem jakieś szaleństwo, które popycha go do działań, zaprzeczających zdrowemu rozsądkowi.
To lektura cieniutka, ale każdą stronę się smakuje. Niby historia mało skomplikowana, ale jak to jest napisane! Zerknijcie sami na dwa przykłady.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz