sobota, 11 marca 2017

Motyl - Lisa Genova, czyli kiedy przestaję być sobą

Pewnie bym się nie zainteresował powieściami Lisy Genovy, gdyby nie film "Still Alice". Powiedziałem sobie: zwykle książki są jeszcze lepsze od ekranizacji, więc spróbuję. Mimo, że zwykle, nawet po bardzo popularne rzeczy obyczajowe, kobiece, sięgam rzadko. A im coś bardziej popularne, tym większe mam podejrzenie, że mi się nie spodoba.
Ale wiecie co? Może i rzeczywiście nie jest mistrzynią literacką, ale trudno odmówić oryginalności jej pomysłowi. Jako neurobiolog styka się z różnymi schorzeniami genetycznymi, pewnie zna wiele historii opowiadanych przez znajomych lekarzy, pacjentów, opiekunów, bliskich. I właśnie takie historie próbuje opowiadać, po to by inni mogli lepiej zrozumieć, udzielić wsparcia, zaakceptować... Za sobą mam już powieść pisaną z punktu widzenia matki syna chorego na autyzm, a teraz wreszcie sięgam po "Motyla", czyli powieść, na której nakręcono wspominany przeze mnie film.




Alice jest kobietą spełnioną. Ma około 50 lat, trójkę już dorosłych dzieci, być może nawet niedługo zostanie babcią. Dom, małżeństwo, kariera naukowa, światowa sława specjalisty od lingwistyki (czy raczej neurolingwistyki) - wszystko wydawałoby się idealne. I nagle kobieta zaczyna się łapać na tym, że zaczyna coś zapominać, traci orientację. Podejrzewa menopauzę, jakieś naturalne procesy zachodzące w jej mózgu. Gdy jednak się one nasilają, idzie do lekarza, a tam słyszy coś, co wydaje się wyrokiem. Alzheimer o wczesnym początku. Jak powiedzieć o tym w pracy, swoim bliskim, zwłaszcza gdy lekarz podkreśla, że jej dzieci mogły odziedziczyć ten sam gen i ryzyko zachorowania...
To co tu jest najciekawsze, to obserwowanie wszystkiego z punktu widzenia nie opiekuna, któremu być może łatwiej byłoby się orientować w postępujących zmianach, ale właśnie z punktu widzenia chorej. Szukanie słów, przedmiotów, lęk, niepokój, trudność w zrozumieniu tego co mówią inni, w skupieniu uwagi, powtarzanie tak z trudem poukładanych w myślach słów, zdziwienie czemu inni na mnie patrzą... Ale również wszystkie myśli: przecież za rok, dwa mogę już nawet nie rozpoznawać swoich własnych dzieci, stracę wszystko to co tworzyło moje życie, nie chcę być skazana na wegetację...
To spojrzenie, wejście choćby na chwilę w świadomość człowieka chorego, w jego zagubienie, jest moim zdaniem największą wartością "Motyla". W całej tej trudności, bólu, zmęczeniu jakie spadają na opiekujących się chorymi na Alzheimera, nie wolno zapominać, że wciąż są bliskimi ludźmi, tyle, że ich mózg niestety sprawia, że coraz mniej ich przypominają. Dla nich to też jest męka. 

2 komentarze:

  1. Książki, które pisze Lisa Genova powinien przeczytać każdy lekarz, aby lepiej zrozumieć pacjenta. A następnie polecać swoim pacjentom i ich rodzinie. To powinny być książki na receptę....ja swój egzemplarz pożyczyłam już osobie chorej i jej przerażonej i zasmuconej rodzinie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda i mam wrażenie, że dotyczy to nie tylko tego tytułu!

      Usuń