Ambitna Pani profesor, autorka podręczników akademickich, wykładowca filozofii, szczęśliwa i zabiegana kobieta sukcesu, a jednocześnie żona i matka. Taką ją widzimy na początku filmu. Troszkę traci pewność siebie gdy jej dawny uczeń zwraca jej uwagę na to, iż zatrzymała się w swoim sposobie myślenia, że nie nadąża, ale mimo wszystko jakoś tłumaczyła sobie, iż odrzucanie starego porządku przez młodych jest naturalne. Niech się buntują, nie krzyczą, a jak dojrzeją to wrócą do tego co ona już dawno odkryła.
A potem powoli zaczyna wszystko tracić.
To dramat o takim trudnym etapie w życiu, w którym nagle zaczynamy tracić grunt pod nogami. Mówimy sobie: trudno, nauczę się żyć bez tego, czas uleczy rany, jakoś sobie poradzę. A potem rozglądamy się dookoła i nie za bardzo potrafimy znaleźć tą swoją własną drogę. Nie czyjąś, bo łatwo, będąc kimś zafascynowanym, ulec urokowi młodości, rzucić się na nowo na życie i być może w ramiona kogoś dużo młodszego. Czy to da szczęście? Czy to da spokój?
Na pewno zwraca uwagę ciekawa rola grającej główną bohaterkę Isabelle Huppert, silnej, ale jak się okazuje również bardzo kruchej. Sam film jakoś jednak nie porywa. Pogaduchy i rozważania filozoficzne to danie dla dość hermetycznej grupy widzów i chyba ja też miałem ochotę na historię, w której jest więcej życia.
*********
Jak to miło wrzucać takie szybkie notki. Zgłoszeń było niedużo, ale tym bardziej się cieszę, bo wiem, że o książkę walczyły osoby nieprzypadkowe, tylko takie, którym na niej zależało.
Pamiętacie moją recenzję?
Żałuję tylko, że nie mam więcej egzemplarzy. Ale do rzeczy. Los uśmiechnął się do...
Marianny.
Gratulacje! I podziękowania dla wszystkich.
Nie wiem kiedy kolejny konkurs, ale być może jeszcze w tym miesiącu :)
Aaaaaaaa dziękuję bardzo!!!! ale się cieszę :):):)
OdpowiedzUsuńBardO lubię Isabelle Huppert. Muszę namierzyć ten film gdzies.
OdpowiedzUsuń