Pozostaje widowisko. Bo warstwę muzyczną trochę psuło nagłośnienie.

Ściana dźwięków (gitary, perkusja), melodia ciągnięta przez klawisze, charakterystyczny głos Tilla Lindemanna. I mnóstwo ognia! Co sobie tylko wymyślicie - od fajerwerków, przez płonące gitary, wybuchów, aż po miotacze.
Ta muzyka nie jest bardzo skomplikowana, ale przez świetny rytm, industrialną, potężną siłę jaka w niej jest, mrok (ale i wisielczy humor) po prostu wciąga.

To co mi trochę przeszkadzało, to fakt, że nie mogę skupić się na poszczególnych muzykach, ich grze, tylko cały czas oglądam coś w rodzaju videoclipu - bardzo szybko po sobie następujące sceny, przeskoki, nawet czasem nie wiesz, czy z tego samego utworu, czy może jednak zupełnie innego, ale w montażu tak pasowało. Niekiedy dzięki temu uzyskuje się nawet ciekawy efekt (te efekty ze zwolnionymi zdjęciami twarzy, nakładaniem obrazów), ale jest to trochę męczące w oglądaniu. No i gubi się przez to trochę klimat samego koncertu, kontaktu z publicznością. Brak zapowiedzi, wybrano może i najciekawsze, najbardziej znane kawałki, ale to nie jest całość materiału - przecież ten film trwa raptem półtorej godziny, a jedyne słowa jakie padają do publiki są na sam koniec. Podobno wersja na DVD ma być dłuższa niż to co widzieliśmy w kinie.
Achh Rammstein czyli chyba moje największe marzenie muzyczne. Tak bardzo chciałbym pojawić się na ich koncercie niestety nigdy nie miałem okazji. Mam nadzieję, że kiedyś będzie okazja posłuchać ich na żywo
OdpowiedzUsuń