

Dodatkowym smaczkiem jego filmów jest zawsze możliwość przyjrzenia się kulturze, która jest dla nas trochę egzotyczna. Ale czy zupełnie inna? Możemy się uśmiechać pod nosem gdy oglądamy inscenizację sztuki Arthura Millera "Śmierć komiwojażera" i widzimy aktorki, które niby mają być nagie, a są kompletnie ubrane. Tylko to nie efekt cenzury, jak byśmy sobie to wyobrażali, ale jakiś dla nich naturalny stan - opowiadają coś, ale nie chcą przekraczać granic, które dla nich są trudne do zaakceptowania. Wyciągają z tych przedstawień esencję - psychologię. Czy to źle?
Całą historię, którą opowiada Farhadi w "Kliencie" równie dobrze można by przenieść na nasz grunt - pewnie trzeba by było ją jakoś obudować, sprawić by może była bardziej dramatyczna, dosłowna, pikantna. Ale bez tego przecież ona jest jak najbardziej czytelna i wcale nie mniej poruszająca. Żona, która w efekcie splotu okoliczności doświadczyła bardzo dla niej trudnej i zawstydzającej sytuacji, ma ogromną traumę i nie chce ani powiadamiania policji, ani też jakiegokolwiek grzebania w sprawie - chce zapomnieć. Jej mąż odwrotnie, najpierw ją uspokaja, ale potem całe wydarzenie staje się dla niego obsesją. Czuje, że musi doprowadzić sprawę do końca. Niezależnie od tego ile będzie musiał poświęcić. Najwyraźniej nie tylko w naszej kulturze jest duży problem z definiowaniem na nowo wzorca męskości.
Naprawdę świetne kino.
Bardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń