Sam film - naprawdę dobry! Niby dużo analizy obrazów, komentarzy specjalistów na temat tego jak zmieniał się styl malarski, jak wiele czerpał on od innych, że wcale nie był aż tak wyjątkowym geniuszem, ale to wszystko ładnie wplecione w życiorys, w cytaty z listów do brata. Całość fajnie przybliża sylwetkę Van Gogha, pozwala go trochę zrozumieć.
Niektórych faktów dotąd nie znałem aż tak dokładnie i pojawiły mi się kolejne pytania - np. czy religijność, pragnienie bycia kaznodzieją trwało u niego w późniejszym etapie życia, jak wpłynęła surowa protestancka doktryna (uczynki, czyli praca, a nie sama wiara), na jego dążenie do doskonałości, poszukiwanie za wszelką cenę potwierdzenia, że to co robi ma wartość. Muszę więcej doczytać. W każdym razie wiele z naszych potocznych skojarzeń z tym malarzem (szaleniec, pragnienia samobójcze) okazują się dość mylne.
No i chyba jeszcze bardziej niż na filmie o impresjonistach, zachwyciła mnie możliwość przyglądania się tym obrazom z bliska. Widać ich niedoskonałości, ale również to, że z tych prostych pociągnięć grubego pędzla, kropek, kresek i warstw farby, układają się rzeczy zadziwiające. Jest coś niepokojącego i fascynującego w jego pracach.
Kto ma ochotę zobaczyć obrazy Van Gogha na wielkim ekranie - film będzie powtarzany! Sprawdzajcie pod linkiem podanym na początku notki.
Z wielką chęcią bym zobaczyła !
OdpowiedzUsuńpolecam!
Usuń