poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Splendor, czyli i dla małych i dla dużych

Dawno nie pisałem o żadnych grach :) A przecież w te wakacje było całkiem sporo okazji do grania i to w różne tytuły, w różnych grupach wiekowych. Być może nawet pojawi się szansa na jakieś bardziej regularne spotkania z planszówkami w roli głównej. Będę więc do gier pewnie jeszcze wracał - aż mi się oczy świecą gdy widzę różne tytuły, a dotąd nie było mnie na nie stać. Teraz - gdy pojawia się możliwość, że każdy przyniesie coś swojego, nagle odkrywam tytuły, w które jeszcze nie grałem. Wśród nich jest między innymi Splendor.

Gra, która może nie powala klimatem, ale grywalnością, prostotą zasad, po prostu zaskakuje. Nie próbowałem grać z młodszymi, ale mam wrażenie, że spokojnie złapią bakcyla, podobnie jak i ja. Sprawdza się mechanizm - jeżeli przy pierwszej rozgrywce uda ci się wygrać - od razu stajesz się najzagorzalszym fanem :)



O co chodzi w Splendorze? Wcielamy się w handlarzy, kupców doby renesansu, którzy kupują klejnoty. Po co? By zdobyć jeszcze piękniejsze kamienie :) Dopiero one, te najcenniejsze otwierają nam drogę do zwycięstwa.
Trudno o prostszą mechanikę gry. I trochę tylko cena zaskakuje, bo jak na niewielką ilość przedmiotów, mogło by to być dużo tańsze (talia kart, kilka dodatkowych kartoników z postaciami, które możemy "przekonać" by wsparły nasze dążenie do zwycięstwa i ładne, solidnie wykonane żetony). Na plus na pewno staranność wykonania pudełka - wszystko ładnie się mieści i nie powinno ulegać zniszczeniu.


Zobaczcie jak to wygląda po rozłożeniu. Na stole rozłożone losowo są karty rozwoju (z 3 poziomów), które możemy kupować za żetony (kamienie). Startujemy z niewielką ilością, potem przy każdej turze, możemy albo zbierać żetony w 5 kolorach (a więc szmaragdy, diamenty, onyksy, rubiny, szafiry) albo kupować za już posiadane karty ze stołu. O przepraszam kolorów jest 6, bo jeszcze dochodzą złote monety - one pomagają nam czasem w rezerwowaniu kart, mogą też zastępować dowolny kolor kamienia.

Każda karta może przynieść nam konkretną korzyść np. kolejne kamienie, ale im cenniejsza - tym więcej będzie nas kosztować. Np. karta dająca nam jeden zielony kamień na przyszłość może kosztować po jednym czerwonym, białym, zielonym, ale by zdobyć dającą niebieski musimy np. wyłożyć aż 5 zielonych i dwa czerwone. Te najcenniejsze dają nam już punkty zwycięstwa, których trzeba zebrać aż 15. Startujemy więc prawie od zera, a potem wielki splendor może spłynąć właśnie na nas.

Duży element losowości wpływa na to, że trudno obrać za każdym razem tę samą strategię. I to chyba sprawia, że gra mimo braku jakiegoś dużego napięcia, po prostu się nie nudzi.
Graliśmy we trójkę, ale możliwe są również warianty 2 i 4 osoby.

Szybkie, mało skomplikowane i wciąga. Czego chcieć więcej? Nominacja do nagrody Spiel des Jahres w 2014 mówi o tym, że tytuł zdobył uznanie na całym świecie.
Niestety nie robiłem fotek, a nie mam własnego egzemplarza, posilałem się wiec fotkami z rebel.pl.

1 komentarz: