środa, 20 czerwca 2012

Islandzkie zabawki - Mirosław Gabryś, czyli zanim sam przeczytam

No i po raz kolejny okazuje się, że by mnie zmobilizować do sięgnięcia po coś z wciąż rosnącego stosu rzeczy do przeczytania najlepiej jest pożyczyć to komuś innemu. Od razu potem ma się chęć sprawdzenia i porównania wrażeń. Zapraszam Was do notki autorstwa Olgi, a ja pewnie zabiorę się za nią wkrótce, bo Islandia wydaje mi się na tyle ciekawa, i na tyle mało o niej wiem, że na pewno coś tam ciekawego znajdę.   

Po miesiącu mogę powiedzieć, że przeczytałam w końcu tą książkę. Nie wiem, czy mam zachęcać Was do przeczytania „Islandzkich Zabawek” Mirosława Gabrysia.  Po raz pierwszy zetknęłam się z taką formą pisania. Nie jest to, ani dziennik podróży po Islandii, ani blog autora.  Rzeczywiście przypomina to najbardziej luźne zapiski, na różne tematy. Dlatego  też tak brzmi podtytuł tej książki „Zapiski z wyspy wulkanów”.
Dla mnie ta książka  jest napisana bez żadnego ładu. Jedyne co jest w niej uporządkowane to forma tych zapisów, które są ujęte  latami i według pór roku. Autor opisuje  swoje kolejne, wynajmowane mieszkania, ich okolice, sąsiadów, których miał lub ma do dziś, kolejne miejsca pracy, które zmieniał co najmniej 4 razy.  Z uwagi na to, że autor jest namiętnym palaczem, to został zamieszczony ciekawy opis zdobywania papierosów. Nie ma ich nigdzie na widoku, nie są nigdzie wystawione. Wszyscy je palą, ale początkujący „Islandczyk” ma problem z ich kupnem. Nie ma tam kiosków z gazetami i tytoniem na  prawie każdym rogu,  tak jak u nas w Polsce. W końcu okazuje się, że papierosy  można kupić wszędzie, tylko, że spod lady.
Podoba mi się opisywanie tego, co należy zobaczyć na wyspie. Opisy  gejzerów, lodowców, jaskiń, gorących źródeł są fascynujące.  Poza tym, nie myślałam, że Islandia jest pełna różnych gatunków muzyki. Ze słów autora wyłania się miejsce, gdzie gra się koncerty prawie wszędzie, bo i w knajpkach, w garażach, w piwnicach, a nawet w parkach i to niezależnie od pory roku. W ostatnim przypadku słuchanie muzyki przy wietrznej pogodzie, zacinającym deszczu i niskich temperaturach może być niezapomnianym przeżyciem. Nawet bym powiedziała, że opisów przeróżnych koncertów jest najwięcej.
Są tu pokazane  czasy, kiedy Islandia była krajem, gdzie Polacy jako narodowość występowali sporadycznie, w czasie jej największego oblężenia przez Polaków, kiedy przyjechaliśmy tam w celach głównie zarobkowych i w końcu rok 2008, kiedy emigracja głównie nastawiona na zarobek wróciła do Polski. Są też przedstawione relacje pomiędzy Polakami, a innymi narodowościami.
Generalnie jest to książka – ciekawostka, ponieważ pokazuje spostrzeżenia dotyczące dnia codziennego autora i tego jak tam mu się żyje.
Myślę, że jeżeli  ktoś zechce zmierzyć się z tą książką, po przeczytaniu mojej recenzji, to może mieć zupełnie inne odczucia, niż ja.

Ola 


Ktoś się skusi na tę pozycję?
Książkę otrzymałem (już dawno) od wydawnictwa PASCAL, któremu bardzo dziękuję! Czy ktoś będzie zainteresowany przeczytaniem tej pozycji? Potem mogę się podzielić! Możecie też zajrzeć na stronę autora, gdzie zamieścił kilka fotek z tej wyspy...
PS co powiecie na kolejną rozdawajkę dziś wieczorem?

7 komentarzy:

  1. Tym razem to nie jest książka, która wpasowuje się w moje gusta, więc jeśli mam mówić za siebie, to nie byłabym nią zainteresowana.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Islandia jest z całą pewnością przepiękna ale chwilowo nie ciągnie mnie w te strony. Jakbyś przypadkowo miał coś na temat Boliwii to jak najbardziej ;-)
    A na rozdawajkę zawsze mówimy TAK ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Islandia...marzenie, podróż, fajny kawałek świata, intrygujący...
    bardzom ciekawa:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Islandia! Hmm, dwa razy byłam już na wyspie. Raz pokonałam ją na rowerze, a drugi raz odbyłam tam praktyki dyplomowe. Tak, moja praca magisterska była jej poświęcona. A moja fascynacja Islandią nadal trwa. Pewnie też dlatego zainteresowała mnie ta książka. Ciekawie byłoby skonfrontować swoje wspomnienia i odczucia.
    Pozdrawiam,
    Krysia

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam w listopadzie, ale teraz się dopiero za recenzję zabrałam.

    http://www.zakamarek2013.blogspot.com/2014/12/islandzkie-zabawki.html

    Ogólnie, bardzo wciągająca lektura. Naprawdę warto dać jej szansę. Jak dla mnie, pewną trudnością było jednak spojrzenie poza barwną osobowość Autora - wydaje się być z zupełnie innej bajki, niż moja...

    Gorąco polecam.

    OdpowiedzUsuń