Po Galeriankach na jakiś czas miałem dosyć takich tematów i klimatów, ale jakoś przyuważyłem ten film Glińskiego i stwierdziłem, że choćby dla porównania warto to zobaczyć. Tam mieliśmy dziewczyny, które szukały "sponsorów", by zakosztować "lepszego świata", tu temat jest pokazany nawet szerzej, bo pokazane są nie tyle przygodne kontakty, przypadkowi klienci, ale zorganizowany biznes przygraniczny do którego wciągani są coraz młodsi. Bohaterem "Świnek" jest Tomek, szesnastoletni chłopak żyjący z rodzicami i siostrą w bloku tuż przy granicy polsko-niemieckiej. Chłopak ma swoje pasje (astronomia), marzenia i wydawałoby się (choć zdaniem swoich kolegów, czy siostry jest nudny i "nie zna życia") mocno stoi na ziemi, trudno wzruszyć jego zasady. Jest zdziwiony (zgorszony?) gdy widzi i zaczyna rozumieć to co dzieje się wokół niego, z jego kolegami. To czas przed otwarciem granic i bliskość Niemiec dla wielu Polaków jest jedyną szansą na godne życie. Tyle, że każdy widzi tę szanse inaczej - dla Tomka to mobilizacja do nauki języka, by potem mieć szanse na lepszą pracę, kontakty, dla wielu jest łatwiejsza droga - przemyt, kradzieże, kombinowanie czy prostytucja.
Można by dyskutować czy ten obraz nie jest przerysowany i czy po raz kolejny nie skupiamy się na patologii nie pokazując normalności. Ale perspektywa małych miasteczek dla młodych ludzi często jest właśnie taka. Spora grupa z nich wyrasta w przekonaniu (nawet jest to wspierane przez rodziców), że bez kombinowania dobrze żyć się nie da, a dopóki cię nie złapią wszystko jest ok.
Mamy więc pewne tło, schematycznie zarysowane - matka zasuwająca za grosze jako pielęgniarka, ojciec niewydarzony trener piłkarski, który nie przynosi do domu grosza, siostra przygotowująca się do matury, ale marząca tylko o wyjeździe za granicę gdzie wydaje się jej, że zacznie żyć. Jakieś banalne i płytkie rozmowy, chłopak jest zostawiony trochę sam sobie ze swoimi sprawami (zresztą jak większość nastolatków ma do swoich rodziców pewien dystans). Wśród postaci drugoplanowych są m.in. sensowny nauczyciel, czy ksiądz, który chciałby mieć dobry kontakt z młodymi (ale pod warunkiem, że będą chodzić tak jak on im każe) i nikt więcej. Nasz bohater ma więc jakieś zasady no i pytanie czy ma wokół siebie potencjalnych godnych zaufania dorosłych (bo z rodzicami gadać nie chce). Pewnie nie poszedłby za swoimi kolegami sprzedającymi swe ciała niemieckim pedofilom, gdyby nie... dziewczyna. Realistyczna sytuacja, czy też nie - oceńcie sami: dziewczyna umiejętnie dawkując mu swoja uwagę tak go okręca wokół palca, że Tomek chce spełnić jej największe marzenia. A na to potrzebuje kasy. Dla niej, podobnie jak dla wielu rówieśników liczy się tylko zabawa, wygląd, posiadanie. Skoro uczciwie się kasy zdobyć wystarczająco dużo nie da, Tomek wejdzie na tę sama drogę przed którą niedawno się wzdragał. Dokąd go to zaprowadzi musicie zobaczyć sami.
Cała historia poprowadzona moim zdaniem trochę w naciągany sposób, szczególnie zakończenie drażni, ale najbardziej chyba wkurza to, że bohaterowie, którzy maja mieć po 16 lat wyglądają jakby mieli po 12. Zagrali dobrze, mimo trudnego tematu, ale ewidentnie ktoś przesadził w scenariuszu (np. słowa do 17 latka, że jest już za stary do tej roboty). Ech te teksty, jakby od lat nasiąkali recydywą.
Sama historia ma w sobie potencjał, ale jednak zbyt to wszystko uproszczone. Z potrzeby kasy na licówki zrobisz wszystko? Czy nawet jak już zdajesz sobie sprawę, dokąd prowadzi ta droga nie ma szansy na odwrót? Czy ofiara tak łatwo może stać się katem?
Gliński po raz kolejny opowiada nam o młodych ludziach (wcześniej m.in. Cześć Tereska). Chce powiedzieć coś ważnego, o czym zwykle się nie mówi głośno. Może warto więc przymknąć oczy na uproszczenia i obejrzeć po to by móc potem o tych problemach rozmawiać?
Mamy więc pewne tło, schematycznie zarysowane - matka zasuwająca za grosze jako pielęgniarka, ojciec niewydarzony trener piłkarski, który nie przynosi do domu grosza, siostra przygotowująca się do matury, ale marząca tylko o wyjeździe za granicę gdzie wydaje się jej, że zacznie żyć. Jakieś banalne i płytkie rozmowy, chłopak jest zostawiony trochę sam sobie ze swoimi sprawami (zresztą jak większość nastolatków ma do swoich rodziców pewien dystans). Wśród postaci drugoplanowych są m.in. sensowny nauczyciel, czy ksiądz, który chciałby mieć dobry kontakt z młodymi (ale pod warunkiem, że będą chodzić tak jak on im każe) i nikt więcej. Nasz bohater ma więc jakieś zasady no i pytanie czy ma wokół siebie potencjalnych godnych zaufania dorosłych (bo z rodzicami gadać nie chce). Pewnie nie poszedłby za swoimi kolegami sprzedającymi swe ciała niemieckim pedofilom, gdyby nie... dziewczyna. Realistyczna sytuacja, czy też nie - oceńcie sami: dziewczyna umiejętnie dawkując mu swoja uwagę tak go okręca wokół palca, że Tomek chce spełnić jej największe marzenia. A na to potrzebuje kasy. Dla niej, podobnie jak dla wielu rówieśników liczy się tylko zabawa, wygląd, posiadanie. Skoro uczciwie się kasy zdobyć wystarczająco dużo nie da, Tomek wejdzie na tę sama drogę przed którą niedawno się wzdragał. Dokąd go to zaprowadzi musicie zobaczyć sami.
Cała historia poprowadzona moim zdaniem trochę w naciągany sposób, szczególnie zakończenie drażni, ale najbardziej chyba wkurza to, że bohaterowie, którzy maja mieć po 16 lat wyglądają jakby mieli po 12. Zagrali dobrze, mimo trudnego tematu, ale ewidentnie ktoś przesadził w scenariuszu (np. słowa do 17 latka, że jest już za stary do tej roboty). Ech te teksty, jakby od lat nasiąkali recydywą.
Sama historia ma w sobie potencjał, ale jednak zbyt to wszystko uproszczone. Z potrzeby kasy na licówki zrobisz wszystko? Czy nawet jak już zdajesz sobie sprawę, dokąd prowadzi ta droga nie ma szansy na odwrót? Czy ofiara tak łatwo może stać się katem?
Gliński po raz kolejny opowiada nam o młodych ludziach (wcześniej m.in. Cześć Tereska). Chce powiedzieć coś ważnego, o czym zwykle się nie mówi głośno. Może warto więc przymknąć oczy na uproszczenia i obejrzeć po to by móc potem o tych problemach rozmawiać?
Mnie ten film rozśmieszył. Naprawdę. O ile podobały mi się "Galerianki", to o tym nie wiem nawet, co powiedzieć. Trochę naciągany to bardzo delikatne sformułowanie. Po obejrzeniu zastanawiałam się, co będzie dalej. Prostytuujące się niemowlęta? (W czasie oglądania byłam święcie przekonana, że te dzieciaki mają po 12 lat.)
OdpowiedzUsuńP.S. Wychowałam się w małym miasteczku w jednym z najbiedniejszych województw i zaręczam, że moja perspektywa tak nie wyglądała. Nie wiem do końca, gdzie są te straszne miasteczka, ale na pewno nie w mojej Polsce B. W tym wieku to ja jeszcze w tajemnicy oglądałam anime, czytałam XIX-wieczne powieści, a w ramach buntu chodziłam po szkole zapalić. ;)
jak widzisz podobne odczucia co do wyglądu dzieciaków, ale może rzeczywiście w przygranicznych miasteczkach takie sytuacje miały/mają miejsce?
Usuń