środa, 6 czerwca 2012

Diabłu ogarek. Kolumna Zygmunta - Konrad T. Lewandowski, czyli magią i szablą w łeb


Na dziś kolejna notka, którą zamieszczam nie czytając książki - od czasu do czasu użyczam miejsca w Notatniku różnym zaprzyjaźnionym osobom, żeby było urozmaicenie i by nie zanudziło Was moje gadanie :) Tym razem gościnnie pojawia się u mnie Tomasz "Dragon" - pasjonat i znawca białej broni, historii, literatury SF i fantasy, gier RPG... i pewnie długo można by jeszcze wymieniać. Notkę zamieszczam w całości, mając jednocześnie nadzieję, że to nie ostatnia rzecz napisana przez Niego u mnie - Tomasz jak nikt potrafi snuć opowieści i wciąż namawiam Go aby zaczął sam pisać rożne rzeczy... Dobra ja przestaję gadać - przejdźmy do rzeczy. Po książkę pewnie sam sięgnę, bo lubię takie rzeczy. Na szczęście o treści niedużo, a zakończenia nie zdradził, więc spokojnie mogę czytać :) A Lewandowskiego kojarzę z wcześniejszych kryminałów retro - pisać potrafi...
Można kupić na przykład tu

Magią i szablą w łeb, czyli szpada nie czyni rapiera pałaszem. A dosadniej - fantasy nie jest powieścią historyczną.

Ot, jestem ja w końcu po lekturze części drugiej „Diabłu Ogarek” - Kolumna Zygmunta Konrada Lewandowskiego. Lektura była miła i sympatyczna dla oka, dość zabawna i odprężająca dla wyobraźni. Inspiracją do podzielenia się z Wami moimi przemyśleniami było kilka recenzji, które wydają mi się nie do końca sprawiedliwe. Podszedłem do lektury znając już część pierwszą, zatem doskonale wiedziałem, czego się mogę spodziewać do autora. Oto szybka powieść fantasy w realiach staropolskich XVII w z dobrym humorem, sprawnym językiem i nietuzinkową postacią głównego bohatera.  Czyli to, co osobiście lubię najbardziej, fantazja w otoczce mego ulubionego okresu historycznego.
Autor nie zawiódł mych oczekiwań pod względem fabuły, dowcipu i pomysłowości. Niektóre postacie wykreowane dla klimatu fantasy są bardzo barwne i niepowtarzalne, co nadaje powieści wyrafinowany, niepowtarzalny smaczek.  Postacie te w dużej mierze zakorzenione są w naszym folklorze i klimacie ojczystym, co nadaje powieści swojskości i siły domowego zacisza. Taka konwencja może jednak nie przypaść do gustu czytelnikom liczącym na opowieść utrzymaną w klimacie bardziej historycznym, acz przecież ta książka nie jest skierowana do hermetycznego grona, zamkniętego na snucie światów wyobraźni i spotkanie z diablętami mieszkającymi w dziuplach drzew. Autor swobodnie bawi się konwencją historyczną, biorąc tylko z niej ogólne ramy i podkład pod barwny obraz fantasy, abyśmy mieli większą przyjemność i na nowo poznali znane nam z innych przekazów fakty, mity i legendy. I w rękach pisarza tak sprawnego językowo, nie staje się to nadużyciem acz zaczątkiem oryginalnego ziarna, które mam nadzieje wykiełkuje niespodziewanym owocem w tomie kończącym serię.
Takie fantasy podane nam w oprawie historycznej wymaga od czytającego lekkiego przymknięcia oka, byśmy mogli bardziej swobodnie wejść w nurt snutej opowieści.  Dzięki temu świat kreowany przez autora jest nam bardziej bliski, i nie wymusza doszukiwania się błędów historycznych, które mogą nam zepsuć przyjemność czytania. Acz zaznaczę tu, że autor popełnił kilka błędów, które jednak dla czytelnika bez konkretnej znajomości okresu historycznego, bądź znajomości technik fechtunku i możliwości danej broni nie będą zauważalne. Dodam, iż w tym tomie jest ich mniej niż w poprzednim. Nie psuje to jednako w żadnej mierze odbioru całości i logiczności wydarzeń przedstawionych w książce. Książka, jako kontynuacja opowieści o życiu pewnego woźnego broni się, choć jest drobinkę słabsza od tomu pierwszego. Nie dorównuje jego sile zaskoczenia, momentami traci na galopie i przechodzi w kłus, acz jest ciekawą kontynuacja pewnych wydarzeń i zamierzeń, które mam nadzieję stratują mnie w tomie finalnym.
Komu mogę polecić lekturę tej pozycji? Ot wszystkim chcącym spędzić miłe chwile przy ciekawie wykreowanej opowieści Fantasy w naszych swojskich klimatach. Odradzam zaś fanatycznym historykom, bo nie będą mieli przyjemności z czytania doszukując się niespójności historycznych, pomyłek osobowych, sprzętowych etc... Sam jestem miłośnikiem XVII i gdybym doszukiwał się tylko błędów, straciłbym całą przyjemność z czytania, a nie jest to zapewne cel, jaki chce osiągnąć czytelnik lubiący literaturę magii i przygody.
Smok


5 komentarzy:

  1. Bardzo podobała mi się pierwsza część, "Czarna Wierzba", a na "Kolumnę Zygmunta" już się zasadzam trochę czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W wieku 14 lat po raz pierwszy sięgnąłem po (świeżutkiego wtedy) Ksina,który (razem z Różanooką) stał się jedną z moich ulubionych książek,do których wiele razy wracałem. W "Diabłu ogarek" znalazłem sporo z ducha tamtych pozycji: czyta się świetnie,miejscami można paść ze śmiechu (jestem właśnie w trakcie "Kolumny Zygmunta") i jedyne co budzi smutek to to,że będą jedynie 3 części.Choć może autor się jeszcze namyśli...

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym roku rozpocznie się piąta, rozszerzona reedycja przygód kotołaka Ksina, nakładem wydawnictwa "Nasza Księgarnia".

    OdpowiedzUsuń
  4. Film promocyjny całego cyklu:

    https://www.youtube.com/watch?v=0kJV4uhJm5M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawe! wcześniej widziałem tylko sesję zdjęciową na FB

      Usuń