środa, 27 czerwca 2012

Lalki w ogniu - Paulina Wilk, czyli obrazy, wrażenia i... jednak sporo przesady

Przy okazji przypominam o trwających dwóch rozdawajkach! (zakładka konkursy!).
Ostatnie spotkania naszego lokalnego DKK to rozmowy o Indiach i wokół nich. I jak zwykle nie tylko o książce, która nas do tego zainspirowała, ale też o innych... Ach jak ja lubię te spotkania - szczególnie właśnie sympatyczne gdy nie ma schematu od-do, ocen jak w szkole, odpytywania na siłę. I wszyscy czytamy to samo. Zadziwiają mnie kluby gdzie można do wyboru przeczytać dwie, albo nawet trzy pozycje - jak potem o nich rozmawiać?
Co napisać o wrażeniach z książki Pauliny Wilk? Może najpierw ogólne wrażenie - przyznam, że trochę mnie zaskoczyła jej wymowa, nastrój. Od samego początku autorka postanowiła odkłamać kolorowy, bajkowy obrazek z folderów turystycznych czy filmów bollywoodzkich. Uderzył mnie ten raczej negatywny ton, wyszukiwanie rzeczy, które mogą dziwić, szokować. Znajoma zwróciła mi uwagę na to, że jest w tym sporo prawdy, bo Indie są pełne kontrastów. Warto jednak pamiętać o tym, że tak jak różne bajeczne obrazki mogą pokazywać część prawdy, tak i do tej książki trzeba podchodzić jako do subiektywnych zapisków i refleksji (bo nie jest to relacja i na pewno nie książka-przewodnik).
Rzeczywiście pewnie można w Indiach zobaczyć np. załatwiających się przy torach kolejowych bez skrępowania. Pewnie zdarzają się takie sytuacje gdy nad młodą kobietą znęca się mąż i jego matka, albo mordują ją gdy już otrzymają posag. Pewnie mnóstwo jest biedy, głodu, żebrzących i może rzeczywiście ten świat nędzy jest bardzo blisko świata bogatych, trudno od niego uciec. Ale w niektórych miejscach odnosiłem wrażenie, że autorka nie tyle chce pokazać różne oblicza tego kraju, jego kontrasty, co po prostu próbuje nam odmalować go szaro czarnymi barwami, wmawiając, że wszystkie te negatywne obrazki są nie tylko powszechne, ale w Indiach są normą i nikogo nie dziwią. 
Czy to znaczy, że książka jest zła? Ależ skąd - może właśnie przez to, że trochę nami poruszy, wstrząśnie, zmusi do protestu, skłoni też do dalszego poznawania tej kultury. Samo opisanie z perspektywy europejczyka i naszych standardów nie pomoże nam w tym byśmy "poczuli" Indzie, zrozumieli trochę tych ludzi, ich świat i mentalność. W niektórych miejscach autorce fajnie udało  się podsunąć czytelnikom trochę takich rozważań - np. na temat podejścia do upływającego czasu, pośpiechu, rodziny, tradycji, roli mężczyzny i kobiety. Ale ja bym po prostu chciał więcej! To co nas czasem szokuje, np. kastowość społeczeństwa przecież nie może być rozważane bez odniesienia do religii (troszkę może tego mi zabrakło).
Sporo tu odkryłem rzeczy o których wiedziałem niewiele, nawet nad nimi się nie zastanawiałem. Podobały mi się rozdziały o tym jak szanowane jest słowo pisane, jak organizuje się randki w kraju gdzie miłość przedmałżeńska jest zakazana, fantastyczne były opisy scenek ulicznych, strojów czy jedzenia. Jest bardzo plastycznie, można chwilami poczuć te zapachy, zobaczyć te kolory.
Generalnie: choć są tu moim zdaniem słabsze i lepsze rozdziały, poetycki język i styl opisywania też miejscami trochę monotonny, całość jest warta polecenia i przeczytania! Wymusza nie tylko inne spojrzenie, ale i przemyślenie pewnych rzeczy. 
Kto ciekaw niech zajrzy po więcej na bloga autorki: www.paulinawilk.pl
A do zakupienia odsyłam tutaj

7 komentarzy:

  1. Paulina Wilk nie ma dobrej opinii wśród części pasjonatów, znawców tematu czy osób, które w Indiach pojawiły się więcej niż raz. Głównym zarzutem skierowanym pod adresem tej książki jest to, że pisze jakby znała mentalność Indusów i ich myśli. To co napisała, to tak myślą i czują. Ktoś nawet zauważył, że autorka ściągnęła fragment z jakiejś książki i jeszcze z tym samym błędem w nazwie ulicy.

    Książki nie czytałam, ale ufam tym opiniom, ponieważ tamtych ludzi (szczególnie z wykształceniem indologicznym) znam od wielu lat poprzez aktywność forumową. Oglądałam swego czasu dużo filmów indyjskich, ale dawno pozbyłam się złudzeń co do sielskości tego kraju (wystarczy zobaczyć garść filmów z południa).

    Możliwe, że któregoś pięknego dnia sama przeczytam, by wiedzieć o co się toczyły wielostronicowe dysputy. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawe to co piszesz, nie spotkałem się z tymi zarzutami, najczęściej o tej pozycji same peany... Ale to trafne określenie - pisze tak jakby chciała przekonać, że nie tylko wie o Indiach wszystko, ale zna mentalność hindusów nawet lepiej niż oni sami :)

      Usuń
  2. Pani Wilk nie znam, o Indiach też wiem niewiele. Tyle co z różnych reportaży czy wspomnień samych Hindusów. I wiem, że jest to kraj kontrastów, złego traktowania kobiet, zabijania milionów nienarodzonych dziewcząt, ale również piękny kraj , kraj pięknych tradycji i zupełnie mentalnie nam obcy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze, bardzo zazdroszczę klubu. To musi być coś wspaniałego, móc spotkać się z grupą świetnie dogadujących się ludzi i rozmawiać o książce :-)
    Po drugie, właśnie ta książka... Przyznam, że reaguje alergicznie na wszelkie próby usilnego wmawiania nam jak straszne jest zycie w Indiach. Jasne, można tam pojechać, pstryknąć efektowne fotki i dorobić do nich teorie, trudniej porozmawiać z samymi Hindusami i spróbować zrozumieć... Przykład? Nie wiem ile razy czytałam o strasznym losie hinduskich kobiet, które wychodzą za mąż za mężczyzn wybranych przez rodziców. Tyle biadolenia, że to skandal, jak tak w ogóle można w dzisiejszych czasach. Tylko czy aby na pewno dla każdej kobiety to tragedia? Znam hinduski, które to nas żałują, europejskie, wyzwolone kobiety - bo musimy same szukać sobie wybranków. Są święcie przekonane, że nasi rodzice o nas nie dbają, ba, nawet nie kochają, skoro tak obojętny jest im nasz los. Inna kultura, inna filozofia. Potrzeba zrozumienia a nie przystawiania wszystkiego do naszej miarki...

    Kraj w którym nawet bogaci muszą walczyć z brakiem wody i przestrzeni... Chyba podeślę autorce adres do znajomego. Poleży sobie w hamaczku z drinkiem, w cieniu egzotycznych drzew, przed willą o jakiej będzie sobie mogła tylko marzyć to pewnie i nowe Indie odkryje...

    OdpowiedzUsuń
  4. ja zasmakowałam w tej książce;
    autorka odmalowała takie Indie, które przeczuwałam, ale i tak zaskoczyły mnie jej spostrzeżenia; zgadzam się z tym, że pani Paulina widzi raczej ciemne strony tego kraju, ale ma świetny styl i dobrze się to czyta;
    jakby nie było, to kawałek informacji na temat kawałka świata, tak różnego od naszej rzeczywistości, że aż momentami niewiarygodnego;
    skończyłam lekturę przedwczoraj, a cały czas "przychodzą" do mnie fragmenty z książki;
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z poprzednikami, że nie jest to pozycja odpowiednia dla osób, które łatwo ulegają słowu czytanemu a planowali wyjazd do Indii. Bo autorka przedstawia świat rzeczywisty jako ten pełen ubóstwa, brudu i dyskryminacji kobiet, a ani słowem nie wyraża zachwytu nad krajem i jego kulturą. Nie zachęca do wyjazdu do Indii, ale opisuje wszystko reportażowo, bez pozytywnych ocen i opinii.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla tych, którzy kochają ten kraj pomimo kontrastu, lub właśnie dlatego, polecam z czystym sumieniem książkę "Moje Indie". J. Kret. Jest to pierwsza książka o Indiach jaką przeczytałam i ciesze się, że to właśnie ona wpadła w moje ręce. Indie zamierzam odwiedzić bez względu na wszystko. :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń