niedziela, 10 czerwca 2012

Magnolia, czyli uczucia nie są banalne


Rozwiązanie konkursu na dole...
Są filmy do których się wraca. Jednym z nich dla mnie jest właśnie Magnolia. Trzy godziny (uwaga bo niestety można trafić na wersję skróconą) niesamowitego seansu, dramatów i emocji zwykłych ludzi. Opowieść o przypadku, o tym jak śmieszne mogą się okazać nasze plany, wyobrażenia, o tym jak los może sobie z nas zakpić. Ale też opowieść o tym jak człowiek może wpływać na swój los. To my sami jesteśmy sobie w stanie życie spieprzyć, ale tez uczynić je lepszym. To nie tylko inni kształtują nasz los (choć powinniśmy ich w tym planie uwzględniać). Wszystkie te historie pokazują nam do różnych stron szczęście, harmonię, sukces, samotność, miłość, wsparcie, zranienia, łzy, uśmiech, gorycz, wybaczenie... Na ekranie nie ma raczej wielkich zwrotów akcji, ale mamy mnóstwo emocji - i ta intensywność w tym filmie może się podobać (choć nie brakuje takich, którym się to wydaje nudne i na siłę przepełnione udawaną głębią). Ja ten film kupuję w całości jako opowieść o ludziach i ich uczuciach - pewnie też dlatego, że lubię taki mozaikowy Altmanowski styl opowiadania (uwielbiam też Babel, 21 gram i inne podobne).  





Pozornie niepowiązani ze sobą ludzie. Jeden dzień z ich życia. Umierający na raka starzec; jego dużo młodsza żona, która szuka ratunku w antydepresantach; pielęgniarz; młody chłopak, który startuje w teleturnieju dla omnibusów; jego ojciec widzący w synu szansę na zdobycie pieniędzy; starszy gwiazdor, który ten teleturniej ma prowadzić, a właśnie dowiedział się o chorobie i próbuje uporządkować swoje życie; uporządkowany policjant marzący o miłości; narkomanka, która szuka zapomnienia przed przeszłością; facet, który właśnie został wyrzucony z pracy i z goryczą przygląda się temu co osiągnął, wreszcie mężczyzna, który prowadzi warsztaty dla facetów na temat zdobywania kobiet (Uwiedź i zniszcz!). Każde z nich ma swoją przeszłość, którą powoli odkrywamy przyglądając się temu co przeżywają w tym jednym konkretnym dniu. 

Rozpacz, tęsknota, wybaczenie, pragnienie spokoju, albo zmiany, nadzieja lub jej brak. I to czego wszystkim brakuje i czego pragną. Bliskości. Wsparcia. By nie byś sami. Zrozumienia. Akceptacji. Pojednania. Wielkie słowa, ale kto oglądał film, wie z jaką wrażliwością to wszystko jest pokazane. Specyficzne zdjęcia, ograniczanie dialogów, długie ujęcia twarzy i wreszcie niesamowicie współgrający z całością soundtrack (Aimee Mann - muzyka pięknie momentami wykorzystany w trakcie filmu, np. tekst śpiewany przez wszystkich bohaterów). Że emocjonalne i ckliwe? Że zbyt banalnie? Do cholery, kto lubi kino akcji, albo koniecznie tajemnice w kinie ma tyle innych rzeczy do wyboru. Ja delektuję się również takim prostym przesłaniem i losami zwyczajnych ludzi. Splecenie wszystkich historii może i jest naciągane, ale w końcu reżyser ma prawo zafundować nam jakieś mrugnięcie okiem. W obsadzie m.in. Tom Cruise, Julianne Moore, Philip Seymour Hoffman. Ale nie tylko dla nich warto ten film obejrzeć. Nie ma tu jednego bohatera, nie ma jednej postaci, która bardziej skupia na sobie uwagę. Mamy skupić się na historiach, relacjach między tymi ludźmi, ich emocjach. I może coś w tym wszystkim dostrzec dla siebie.
Nie wiem ile razy jeszcze będę do tego filmu wracał. Ale za każdym razem jak dotąd przeżywam go podobnie jak za pierwszym razem. 


Okładka o którą pytałem to oczywiście Upał - Ciszewskiego. Odpowiedzi udzieliły dwie osoby, ale że książka jest tylko jedna, to Burza - Parowskiego po losowaniu wędruje do Malwiny! Gratulacje!
A jutro następny konkursik...

13 komentarzy:

  1. Och, dziękuję :) Chyba przez Euro zainteresowanie konkursem takie małe (zresztą w tym upatrywałam swoją szansę, słusznie jak widać;)).

    Muzykę Aimee Mann do Magnolii usłyszałam jakieś 8 lat temu. I zakochałam się w niej. Wracam do niej co jakiś czas i z pewnością będę wracać jeszcze wiele razy. Potem przyszedł czas na film, ale choć lubię takie właśnie mozaikowe historie to jednak nie skradł mojego serca. Ale myślę, że to dlatego, że nie byłam jeszcze zbyt wyrobionym widzem. I jakoś nie przekonał mnie ten deszcz...no właśnie, co to było? Raki? Nie pamiętam ;) Teraz po latach może jednak powinnam do niej wrócić i odkryć na nowo. Dla tej muzyki warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. żaby... i to wcale nie jest tak nierealne jakby się mogło wydawać :)

      Usuń
  2. Oj chciałam polować na okładkę ale czasu zabrakło, gratuluję Malwinie :-)

    Magnolii jeszcze nie widziałam ale film zdecydowanie trafia w moje gusta więc już sobie zanotowałam i będę go poszukiwać...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wzięłam tym razem udziału, gdyż tym razem brakło mi czasu na szukanie po Twoim interesująco pisanym blogu.
    Też lubię właśnie takie filmy, filmy , które pobudzają do myślenia i poruszają duszę.Muzyka świetna.

    OdpowiedzUsuń
  4. oj nie widziałam, ale dziwnie czytało mi się ten zachwyt, jako że "Magnolia" nieodłącznie kojarzy mi się z dopiskiem "super hit polsatu", mam wrażenia że polska telewizja skutecznie zniechęciła mnie do tego obrazu, na amen chyba ;)0

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam tego filmu i nie przepadam za mozaikowym sposobem opowiadania - strasznie się gubię w takich historiach - ale chyba spróbuję, skoro tak zachwalasz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moim zdaniem warto... a co widziałaś w tym stylu? Bo "na skróty" rzeczywiście cięższe...

      Usuń
  6. Własciwie nie ma w tym filmie opowiedzianego mojego przypadku, ale...
    Szczęścia też nie mam, pomimo 50 % - c' est la vie :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widziałaś film? w sumie rzadko kiedy możemy w 100% odnaleźć się w losach bohaterów, ale w pewnych elementach, relacji czy emocjach - czemu nie.

      Usuń
    2. Mówiąc o procentach miałam na myśli losowanie ;)

      Usuń
    3. wiem, ale zapraszam jutro... wlaśnie się zastanawiam co dać jako nagrodę - mam albo coś polskiego, czeskiego albo brytyjskiego

      Usuń
  7. Nie oglądałam jeszcze tego filmu. Zawsze jego długość mnie odstraszała. Na pewno to nadrobię ;)

    OdpowiedzUsuń