poniedziałek, 4 czerwca 2012

Mit Pruitt-Igoe, czyli pozbądźmy się problemu


Kolejna ciekawostka dokumentalna. Szczególnie polecam ją tym, których interesują różne problemy społeczne i pomysły na ich rozwiązywanie, ale myślę, że mimo tego, że film jest dość długi, troszkę przegadany i monotonny to może skłonić do jakichś refleksji każdego. Podziały na biednych, bogatych, wymyślenia jak się odseparować od problemu i jak "pomóc", by zniknął on z naszych oczu - to wszystko nie dotyczy przecież tylko i wyłącznie Stanów. Jakiś czas temu to Kraków zdaje się, że przesunął granice miasta by pozbyć się problemu, czyli jednej ulicy zamieszkiwanej głównie przez Romów... Politycy i urzędnicy nawet gdy na ustach mają piękne słowa nie zawsze są skłonni potem je realizować, pamiętać o swoich obietnicach i pomagać nie tylko przed kamerami. Co zrobić gdy nasza pomoc nie jest wystarczająco "doceniana", widzimy jak szybko rozwiewa się nasze marzenie, że problem sam się rozwiąże? Czy wystarczy dać mieszkanie socjalne i powiedzieć, że zrobiło się wszystko co możliwe? Te i podobne refleksje pojawiały mi się przy oglądaniu tego filmu...
Historia rozpoczyna się niedługo po wojnie w St. Louis. Władze miasta zmęczone problemem slumsów w centrum miasta zdecydowały się rozpoczęcie szeroko zakrojonego projektu: budowy na obrzeżach miasta dużego osiedla z mieszkaniami socjalnymi gdzie wykwateruje się wszystkich biednych (najczęściej czarnoskórych). 
Osiedle wyposażone wydawałoby się we wszystkie luksusy, duże przestrzenie mogłoby dla tych ludzi stanowić pierwszy krok do jakiegoś awansu społecznego, zmiany nie tylko standardów życia, ale i aspiracji. Projekt budowy molocha, który miałby być samowystarczalny (i tylko dojeżdżamy stąd do pracy) - skąd my to znamy, prawda? Tyle, że chyba u nas żadne osiedle nie okazało się tak wielką porażką jego projektantów. Już kilka lat po wprowadzeniu się mieszkańców zaczęły się problemy z utrzymaniem funkcjonalności tych obiektów. Z jednej strony stanowiło to świetną pożywkę dla przeciwników pomocy socjalnej - u źródeł niszczenia mienia, brudu, przemocy (pewnie można by dorzucić narkotyki, przestępczość) dopatrywano się po prostu niskiej kultury mieszkańców (skoro nie musiał płacić za to co dostał, to nie będzie tego szanował). Film jednak świetnie pokazuje druga stronę medalu, oprócz tego, że bloki postawiono z funduszy publicznych, potem rząd i miasto wycofało się z finansowania projektu przerzucając koszty jego utrzymania na mieszkańców (osoby z niskimi dochodami). Do tego doszedł koniec gospodarczego boomu i kryzys w kasie miasta i oto mamy sytuację, że kto tylko może ucieka z tego miejsca, które zyskuje coraz gorszą opinię. Marzenia o życiu w luksusie szybko przemieniły się w doświadczenie, że nic się nie zmienia, że oto powstało kolejne getto segregacji klasowej i rasowej... Kilka lat? Zadziwiające, ktoś mógłby powiedzieć, ale jednak prawdziwe. Osiedle powoli niszczało - 11 piętrowe bloki, gdzie windy przestały działać, bez prądu, w górze śmieci... Możemy zobaczyć ten powolny upadek i wreszcie decyzję miasta by po 20 latach wszystko wysadzić w powietrze. 
Sceny wyburzenia bloków weszły do świetnego filmu Godfreya Reggio z muzyką Petera Glassa Koyasnisquatsi (poniżej fragment). 

Niesamowita historia. Bardzo dużo zdjęć archiwalnych, wywiady z mieszkańcami, wspomnienia z dzieciństwa spędzanego na tym osiedlu - całość naprawdę robi wrażenie dokumentu nie tylko osobistego (reżyser też tam się wychowywał), ale próby pokazania tej historii w bardzo obiektywny sposób.   
Film można obejrzeć legalnie, za darmo i w całości tutaj.

Ach znowu bym zapomniał. Już kilka dni temu udało się zakończyć konkurs z licznikiem - 5 siódemek złapała @książkozaur. Zapowiadam więc kolejne łapanie licznika z nagrodami: kto złapie 80008 ten dostanie nagrodę książkową (sam będzie mógł wybrać). Zapraszam do zabawy!

5 komentarzy:

  1. gratuluję Ewie.)
    Blokowisko widmo i takie marnotrawstwo.)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście robi wrażenie.
    Zabrakło wizji kogoś w rodzaju Gropiusa ;[

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż za perełka wśród blogów! Dziś odkryłam i szczerze żałuję, że tak późno! Tego potrzebowałam, recenzji wielu, wielu filmów pisanych w sposób łatwy do przyswojenia, niemonotonny i nie "na siłę". Pozwól, że rozgoszczę się i ukradnę parę tytułów na moją listę"must watch" ;-)
    Od dziś będę stałym gościem tutaj. Serdecznie pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ależ bardzo proszę :) miło mi czytać takie słowa i aż chce się dalej to ciągnąć.

      Usuń