poniedziałek, 6 lutego 2017

Niepokorni - Vincent V. Severski, czyli czy warto zaczynać od tomu czwartego?

Mogę teraz jedynie pluć sobie w brodę czemu gdy wszyscy powtarzali: Severski, Severski, jakoś omijałem te jego szpiegowskie historie, kombinując, że po różnych autorach zachodnich ciężko mnie będzie zaskoczyć. A jednak.
Zaczynam lekturę jakby od końca, czyli od czwartego tomu. W dodatku mniejszego objętościowo i jak podkreśla sporo osób: bardziej zwartego i przez to mniej wciągającego od poprzednich. A mimo to, muszę przyznać, że mnie wciągnęło. Nie znając bohaterów, wchodząc w historię jakby w połowie, po spektakularnych wydarzeniach, smakując jedynie bis, czy jak kto tam woli finałowe rozstrzygniecie, 
a nie cały koncert, mówię: to było niezłe.

"Nielegalni", "Nieśmiertelni" i "Niewierni" lądują więc gdzieś w planach na ten rok. Czy możliwa jest lektura "Niepokornych", jeżeli nie czytało się poprzednich części? Ano wcale nie, choć na pewno lepiej więcej frajdy będą mieli znający całość. 



Czy agent ma prawo podejmować jakieś akcje na własną rękę, nie informując o niczym swoich przełożonych? Wydawałoby się to dość absurdalne, ale co w sytuacji gdy ma podejrzenie, że nawet na najwyższych szczeblach w samych służbach mogą znajdować się ludzie uwikłani w jakieś ciemne sprawy albo wręcz pracujący dla obcych państw. Taki właśnie jest punkt wyjścia – bohaterowie prowadzą swoją grę, ale nie dla własnych zysków, tylko szukając wyjścia z kryzysu jaki ich zdaniem nadciąga. Mają w ręku informacje, które mogą zatrząść naszym krajem, nie tylko ze względu na zbliżające się wybory, ale i bardziej długofalowe efekty chaosu jaki może zapanować. Obce mocarstwa zawsze cieszą się z osłabienia naszych służb, a zaniedbania lub błędy bardzo ciężko odbudować. 
Ciekaw jestem jak często podobne odczucia mają ludzie pracujący w naszych służbach. Nie dlatego, że tak jak tu, będą mieli możliwość przechwycenia kogoś z tamtej strony, ale choćby dlatego, że politycy u nas uwielbiają bawić się władzą, wykorzystywać ją do własnych interesów, nie przejmując się tym, że to co powinno być tajne, nigdy nie powinno oglądać światła dziennego. Severski wie o czym pisze - sam pracował dla wywiadu, więc zna to wszystko od podszewki. Niby wymyśla fabułę, jednak pewne mechanizmy, czy nawet konkretne przykłady może pokazać nam dość dokładnie.
Cała zabawa polega na tym, że próbujemy rozgryźć grę jaką prowadzą bohaterowie i domyślić się jaki będzie efekt tej ich prywatnej batalii. Zadarli prawie ze wszystkimi. Nie wiedzą za bardzo komu mogą ufać, choć przynajmniej przeczuwają wobec kogo na pewno nie mogą spodziewać się wsparcia. 
Wywiady cały czas toczą ze sobą grę – wiedzą, że walka toczy się nawet nie o to, by na swoim terenie wyeliminować działania przeciwnika, bo to niemożliwe, ale chodzi o to by go zmylić, osłabić, podsuwać mylne tropy. Podwójni agenci, fałszywe przejścia na drugą stronę, werbowanie, eliminowanie zdrajców, szantaż to nic zaskakującego, a najtrudniejsze jest to, że oprócz planowania własnych posunięć, musisz jeszcze przewidzieć kolejne kroki przeciwnika. I tak to właśnie jest w "Niepokornych": Popowski obiecuje ujawnienie siatki rosyjskiej w Polsce, ale przecież równie dobrze to wszystko może być prowokacją wymierzoną w nasze służby i władze, które się skompromitują. Czy zaufać i pomóc mu wydostać jego ukochaną z Moskwy, jak go sprawdzić, jakie będą następne posunięcia Rosjan – o tym cały czas myślą bohaterowie, ale i myśli czytelnik.

To nie jest praca jak na filmie, gdzie wraca się z misji, dostaje ordery i żyje na poziomie milionera, zbierając siły do kolejnej akcji. Tu jest szara rzeczywistość, która nieraz zgrzyta i rodzi frustrację. Za to właśnie czytelnicy kochają też autora. Agenci robią swoje nie dla polityków i kariery, ale dla kraju. I ten aspekt lektury też fajnie buduje pewien pozytywny obraz, który może zaprocentować nam w przyszłości. Służba - czy to w policji, wojsku, wywiadzie, powinna być powodem do dumy, szczególnie gdy wiąże się z ryzykiem, stresem, nieproporcjonalnym do pracy wynagrodzeniem, powinna też być otoczona naszym szacunkiem. Nie każdy do tego się nadaje.

Sukcesu by nie było gdyby to nie było tak świetnie napisane: wątki się przeplatają, napięcie rośnie, spora ilość postaci sprawia, że intryga wydaje się mocno powikłana, a misja chwilami prawie niewykonalna. Ale finał nie rozczarowuje. "Niepokorni" to naprawdę niezła lektura! Zdaje się, że to jeszcze nie koniec cyklu.

Wahałem się czy zaczynać od tomu czwartego, Woblink przekonał mnie jednak, że warto. I nie żałuję (a książka nadal w promocji!).

2 komentarze:

  1. Bardzo fajna książka, podobnie jak pozostałe z tej serii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz już wiem, że przesady w pochwałach nie było

      Usuń