niedziela, 23 października 2016

Porachunki, czyli co za rodzinka

Robert De Niro gra ostatnimi laty w coraz większym szajsie i nawet jeżeli trafi się coś bardziej sympatycznego, to i tak po prostu się tam marnuje. "Rodzina" albo jak by chcieli nasi dystrybutorzy "Porachunki" nie ukrywam, że mnie troszkę ubawiła, ale to wciąż odcinanie kuponów do jego dawnych ról i sławy. Skoro zasłynął z ról mafiosa, to dajmy mu ją jeszcze raz, ale teraz poprośmy by jako emeryt ukrywał się przed dawnymi kumplami, na których doniósł do FBI. Objęty programem ochrony świadków wciąż musi się przenosić z miejsca na miejsce, nie mogąc jakoś pogodzić się z nudą i utrudnieniami w jakie został wmanewrowany. Zobaczyć go gdy ogląda w niewielkim miasteczku francuskim "Chłopców z ferajny" z sobą w roli głównej i ma omówić ten obraz jako amerykański gość, to jedna z lepszych scen tego filmu. Zwłaszcza, że obok siedzi Tommy Lee Jones, grający agenta, który ma się nim opiekować i każe mu milczeć, bo jednocześnie pilnuje, by jednak nie chlapał na lewo i prawo językiem o tym z kim robił interesy (zbyt wielu polityków by musiało pożegnać się z karierami).   


Rodzinka Giovanniego Manzoni, teraz figurującego w programie ochrony świadków jako Fred Blake, przyzwyczajona jest do dawnego stylu funkcjonowania - z rozmachem i przytupem. Potrafią zawalczyć o własne interesy i nie dla nich nudne i ciche życie. Nawet więc na francuskiej prowincji nie zaszyją się na długo. 

Luc Besson słynie z filmów, które łączą szybką akcję, totalną rozpierduchę i wątki komediowe. Tu chyba najwięcej jest tego ostatniego i choć tempo nie nie jest za szybkie, a finał raczej rozczarowuje, to parę razy mamy banana na twarzy. Twórcy i aktorzy przynajmniej nie silą się na udawanie, że to na serio - jadą pastiszem i czarnym humorem do końca. 
Michelle Pfeiffer jak żona byłego mafiosa też jest świetna, choć jak dla mnie De Niro jest tu zdecydowanie najlepszy. Z dystansem do siebie i swojego wizerunku, bez niepotrzebnego szarżowania, na wyraźnym luzie i wystarczy, by oglądać z przyjemnością i bez poczucia zażenowania (a przy innych nowych produkcjach z tym aktorem niestety nie da się tego uniknąć).


2 komentarze:

  1. Obejrzałam niedawno i film bardzo mi się spodobał :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo mam kilka naprawdę zabawnych scen. Sympatycznie się to ogląda

      Usuń