Dotarliśmy już do Krakowa i znając siebie, z Targów przywiozę jakieś kolejne nowe kryminały, w autobusie zacząłem już dwa i pewnie je skończę do wtorku. Co ja na to poradzę, że to się szybko czyta i wciąga na maksa.
I dziś też o kryminale, ale ciut innym.
Seria wydana przez Smak Słowa jest bowiem dość zaskakująca - nazwana kolekcją kryminałów kulinarnych pewnie świetnie się wstrzeli w niegasnącą modę na gotowanie i eksperymentowanie w kuchni. Jest więc i zbrodnia, i pyszne jedzenie. Nie może być inaczej, jeżeli bohater jest szefem kuchni, a i cała akcja toczy się w tym środowisku. Autor, niemiecki dziennikarz, też z zamiłowania jest kucharzem, więc wie o czym pisze. Przyjrzyjmy się więc tomowi pierwszemu, bo drugi już leży na stosie i czeka na swoją kolejkę.
Xavier Kieffer był kiedyś świetnie zapowiadającą się gwiazdą w świecie kulinarnym, ale z różnych powodów wybrał jednak inną drogę - zamiast kariery i myślenia o kolejnych gwiazdkach, zdecydował się na prowadzenie własnej kameralnej restauracji z daniami regionalnymi (rejon Luksemburga, więc chyba połączenie kuchni francuskiej i niemieckiej z naciskiem na tę drugą). Zrezygnował ze sławy, wybierając mniejszy stres i święty spokój. Jednak nie dane było mu się tym ostatnim nacieszyć. Do jego knajpy przybywa mężczyzna, który jak podejrzewa obsługa jest krytykiem kulinarnym pracującym dla któregoś ze znanych przewodników z najlepszymi restauracjami świata. Tym Xavier by się specjalnie nie przejął, ale tuż po zjedzeniu pierwszej potrawy, mężczyzna umiera. Teraz trzeba udowodnić policji i klientom, że nie miało to nic wspólnego z ich jedzeniem. Ta sprawa jest bardzo dziwna i chyba właśnie ktoś z tego środowiska będzie potrafił najlepiej rozgryźć przyczyny tego zgonu i kolejnych dziwnych sytuacji, które dotknęły restauratorów w okolicy.
Co z tym wszystkim ma wspólnego tajemnicza substancja, którą Kieffer znalazł w kuchni swojego dawnego mentora? Czy to o ten produkt, w fantastyczny sposób polepszający smak wszystkich potraw, toczy się cała szalona walka?
Zgrabnie napisane, akcja trzyma się kupy, choć nie jest jakaś super skomplikowana, opisywane potrawy sprawiają, że nam ślinka cieknie, a przy okazji zajrzymy trochę "do kuchni", czyli poznamy kulisy życia i pracy tych, dla których gotowanie jest pasją (lub jedynie sposobem na zarabianie kasy). Walka między dużymi koncernami spożywczymi (czy raczej chemicznymi) i narastającą potrzebą na urozmaicone i zdrowe jedzenie, daje ciekawe tło dla działań bezwzględnych morderców ścigających głównego bohatera, a urzędnicy unijni wyjaśnią nam trochę swoją pracę :) Naprawdę - choć wcale nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych, niektóre informacje trochę otwierają oczy... Co tak naprawdę zawiera to co kupujemy i zjadamy każdego dnia?
Sympatyczne i pewnie niedługo recenzja kontynuacji :)
Ale wiecie co? Do pełni szczęścia przydałoby się tu kilka przepisów...
A mnie nie brakowało tu przepisów. Obawiam się, że byłyby i tak zbyt trudne i wykwintne, bym mogła je wykorzystać ;)
OdpowiedzUsuńzbyt trudne? Dania regionalne nie muszą takie być
UsuńMyślałam raczej o potrawach haute cuisine, albo o tych nieszczęsnych homarach. Oczywiście regionalne nie muszą być trudne, choć na przykład to przygotowywanie potrawki z zająca takie proste raczej nie było...
Usuńano racja :) Mimo wszystko, nawet jako ciekawostkę, przydałby się moim zdaniem przepis
Usuń