Polski malarz Władysław Strzemiński był dla nowej władzy ludowej symbolem rewolucji, propagatorem i nauczycielem nowych, awangardowych trendów w sztuce. Tyle, że gdy malarstwo, spróbowano wprzęgnąć w propagandę jedynie słusznych poglądów, jako pierwszy postanowił się temu sprzeciwić. Władza więc udowodniła mu, że tak naprawdę jednostka jest niczym i może odebrać mu wszystko. No, może oprócz godności.
Świetna rola Bogusława Lindy (wreszcie coś co daje mu możliwość pokazania czegoś więcej niż schemat z "Psów") jest chyba najjaśniejszym punktem tego obrazu, choć warto docenić też zdjęcia Pawła Edelmana i to jak wiarygodnie wypada w nim Łódź (po tylu latach wciąż można tam znaleźć miejsca wyglądające jak 60 lat temu).
Dla kogoś kto nie siedzi mocno w teorii sztuki, pewnie trochę męczące mogą okazać się wykłady i fragmenty teorii malarza, cytowane studentom i potem przez nich skrzętnie zbierane, żałuję też, że w tej historii nie ma więcej przestrzeni dla ciszy, milczenia, dla obrazu, który może przemówić przecież czasem mocniej niż słowa.
Wajda stworzył film dość teatralny, ascetyczny i aż szkoda, że nie dopracowano całości, by ta opowieść była pełniejsza. Zabrakło troszkę żony artysty, Katarzyny Kobro, słynnej rzeźbiarki, o której się jedynie wspomina, a znowu córka została zagrana tak sztywno jakby była lalką, a nie żywą postacią. Nie jest więc na pewno to film wolny od wad, niemniej warto go zobaczyć. Kto wie, czy nie jest to ostatnie dzieło Andrzeja Wajdy.
Jakiś czas temu czytałem biografię Katarzyny Kobro (postać bardzo interesująca, książka "tak sobie"), żony Strzemińskiego - wynikało z niej, że Strzemiński może i był wybitnym artystą i wykładowcą ale zupełnie się nie sprawdzał w szarej rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńno właśnie dziwnie, bo tu dowiadujemy się, że nie są razem, mieszkają oddzielnie, a jak ona zacznie chorować, to córka zamiast do ojca idzie do domu dziecka. W sumie jako inwalida nie dziwne, że radził sobie kiepsko w szarej rzeczywistości. W tym scenariuszu więcej jest sugestii (np. różnice religijne między małżonkami) niż konkretów
UsuńWydaje mi się, że inwalidztwo mogłoby by być usprawiedliwieniem dla fizycznych trudności w funkcjonowaniu, tymczasem on miał chyba jakiś "feler" wewnętrzny, który wyszedł na jaw w jego stosunku właśnie do żony i dziecka.
Usuńmuszę więcej poczytać, bo oboje wydają się ciekawymi postaciami
UsuńJakiś czas temu czytałem biografię Katarzyny Kobro (postać bardzo interesująca, książka "tak sobie"), żony Strzemińskiego - wynikało z niej, że Strzemiński może i był wybitnym artystą i wykładowcą ale zupełnie się nie sprawdzał w szarej rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńJuż wiadomo, że to na pewno ostatnie dzieło Andrzeja Wajdy... (*)
OdpowiedzUsuńano niestety :( Pozostawił po sobie naprawdę sporo, więc nawet jeżeli ktoś nie zgadzał się z jego wypowiedziami z ostatnich lat, to należy mu się pamięć i szacunek
Usuń