sobota, 22 października 2016

Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender – Leslye Walton, czyli baśń, ale jakże bliska życiu

Nie wiem czym kierowała się córka wybierając ten tytuł, może recenzjami innych blogerów, ale na pewno wyróżnia się ona wśród innych cudowną okładką. Już choćby za to należą się brawa. 
Jej treść też potrafi zaskoczyć. Choć dla wyrobionych czytelników, od razu nasuną się porównania choćby do Marqueza, to dla wielu osób to będzie odkrycie czegoś nowego. Baśń, ale jakże bliska życiu. Życie, ale jakże bliskie baśni. Tęsknimy za odrobiną magii, szukamy jej często w lekturach, bo jest ona odskocznią od normalności. Ale jak się okazuje, przy jej pomocy, można opowiadać też o całkiem poważnych sprawach. Tak jak i tu: o tęsknocie, miłości, cierpieniu, traumach, inności, odrzuceniu, marzeniach, samotności. Bohaterowie tej powieści przeżywają to wszystko całymi sobą i choć może mają jakieś nadnaturalne umiejętności, wcale nie czyni to ich szczęśliwszymi, nie sprawia, że ich życie będzie uwolnione od cierpienia.


Każdy nosi w sobie jakąś historię. I właśnie z takich okruchów autorka buduje swoją opowieść. Co z tego, że wprowadza pewne elementy magiczne jak wyrastające skrzydła, dar widzenia zmarłych, czy wyczuwanie nastrojów. To wszystko elementy, które budują klimat i zaciekawiają, ale przecież nie tworzą głównej osi fabuły. Ta oparta jest bowiem na ludzkich marzeniach, wyborach, tęsknotach i lękach. Do tego mała społeczność, której trzeba zdobyć zaufanie i akceptację, piekarnia, która nie jest tylko sposobem na życie, ale daje ludziom odrobinę przyjemności i szczęścia. Lubimy takie historie, prawda?

Książka napisana przez Leslye Walton to saga rodzinna przesycona realizmem magicznym, pełna tajemnic i dziwnych postaci. Choć każde kolejne pokolenie kobiet w rodzinie Roux, chciałoby chronić swoje córki przed błędami, przed ludźmi, którzy mogą je skrzywdzić, nie jest to wcale takie proste. Bajka, w której można zobaczyć prawdziwe życie, ze wszystkimi nadziejami, pomyłkami i obrazem więzi rodzinnych rodem z dramatu psychologicznego? Okazuje się, że to jak najbardziej możliwe. Tak jak w historiach opowiadanych dzieciom zawsze jest morał, tak i tu możemy doszukać się zachęty do akceptacji, do prawa wyboru własnej drogi, do tego by nie ograniczać wolności, by walczyć o szansę na miłość. Rozsądek czy serce, intuicja czy wyrachowanie, przyznanie się do błędów albo przeżywanie ich w sobie, bycie dla innych, druga szansa lub zamykanie się w skorupie własnego cierpienia - przecież tak dobrze do wszystko znamy.  
Wśród różnych symboli i znaków, odkrywamy opowieść o nas samych, wszystkie smaki życia, zarówno te słodkie, jak i gorzkie.

Jest w tej historii rodziny Roux zarówno magia, jak i również prawdziwe życie. Wszystko napisane jest z dużą lekkością, choć przecież autorka nie omija spraw trudnych. Może to właśnie sprawia, że „Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender” tak dobrze się czyta. I aż by się chciało jeszcze bardziej tę opowieść rozbudować, poznać lepiej różne postacie, dowiedzieć się jakie były ich dalsze losy. A tu już koniec.

2 komentarze:

  1. Słyszałam o niej naprawdę wiele pozytywów, ale i nie tylko. Znalazły się również recenzje w których poznałam jej wady - a mimo to nadal bardzo pragnę ją przeczytać i mam nadzieję, że mi się spodoba. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wśród wad widziałem m.in. wzmianki o literówkach i błędach, ale widać jakoś mniej mnie raziły, skoro ich nie wyłapałem. Najwyraźniej klimat tak mnie wciągnął, że "popłynąłem"

      Usuń