niedziela, 2 października 2016

Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście - Dariusz Kortko, Marcin Pietraszewski, czyli liczy się tylko cel

Pisząc o bigrafii Jerzego Kukuczki wydanej przez Agorę, nie mogłem napisać też o innym tytule na temat naszych himalaistów, który wzbudził ostatnio tyle kontrowersji. Moje zdanie macie tu:

W odróżnieniu od książki Hugo-Badera, który moim zdaniem nie dotknął nawet magii jaka tkwi we wspinaczce wysokogórskiej, w biografii napisanej przez Dariusza Kortko i Marcina Pietraszewskiego udało się to świetnie. Nie piszą na kolanach, nie unikają kontrowersji, ale są dużo bliżsi odpowiedzi na pytanie: co pcha ludzi tak wysoko, co skłania ich do ryzyka. Piszą o pasji, o tym jak wiele trzeba poświęcić, o tym jak wielką radość sprawia każdy sukces. Może im było łatwiej. Pisali o legendzie, o najlepszych latach polskiego himalaizmu, gdy większość Polaków interesowała się kolejnymi zdobytymi szczytami. Dziś ten sport (o ile to sport) wygląda zupełnie inaczej - coraz łatwiej zorganizować wyprawę, sponsorów, sprzęt, co sprawia, że i ludzie nie patrzą na to jak na wyprawy narodowe, sukces kraju, a raczej jako fanaberię jakichś ryzykantów (o ile się nie uda) lub marzycieli (o ile się uda).
Pewne sprawy jednak już wtedy budziły pytania i emocje, pojawiały się głosy o odpowiedzialności za wszystkich członków ekspedycji, o granice ryzyka, dążenie za wszelką cenę do sukcesu. Czytamy więc nie tylko życiorys legendy (w końcu niewiele zabrakło, by doścignął Messnera i jako pierwszy zdobył koronę świata i to w lepszym stylu), ale poznajemy również atmosferę w jakiej wtedy funkcjonowało to środowisko. Jak trudno było zorganizować wyprawę, jak amatorski w porównaniu z zachodnimi wspinaczami mieliśmy sprzęt i możliwości, jak (już wtedy!) ciasno robiło się u podnóża szczytów - dostajemy całą masę ciekawostek, anegdot i zdjęć.

Ale przede wszystkim to opowieść o człowieku, który kochał góry, który ze wspinaczki uczynił swój zawód, który tyle w Himalajach osiągnął i który wreszcie tam właśnie został. Ta książka to naprawdę fascynujący portret Jerzego Kukuczki, namalowany dzięki relacjom z wypraw, wspomnieniom jego bliskich, współpracowników, przyjaciół i wreszcie również, na podstawie jego pamiętników. Niełatwy w kontakcie, ale pomocny. Uparty, ale i potrafiący przyznać się do błędów. Charakterny, pełen ambicji, wytrwały, dzięki czemu potrafił tyle osiągnąć. Czy naprawdę był tak nieczuły wobec śmierci przyjaciół i towarzyszy, jak to niektórzy mu przypisują? Czy myślał tylko o sobie? Ile poświęcał, z czego rezygnował, co na to jego rodzina? Twórcy tej biografii dokonali mrówczej pracy zbierając różne okruchy wspomnień i tworząc z nich ciekawą całość. To książka o pasji, która kompletnie odmieniła jego życie, stała się ważniejsza niż wszystko inne. Góry były niczym uzależnienie, bez którego Kukuczka nie potrafił żyć. Wracał i od razu marzył o kolejnych szczytach, wejściach nowymi drogami lub w warunkach zimowych tam gdzie nikt tego nie dokonał. 

PS Co prawda koleżanka po lekturze wskazywała mi jakieś błędy w podpisach pod zdjęciami, literówki, ale prawdę mówiąc lektura mnie tak wciągnęła, że ja praktycznie wcale tego nie widziałem. Zachęca gorąco, bo to moim zdaniem jedna z ciekawszych biografii wydana w ostatnich latach. Chyba pierwsza, której doczekał się Jerzy Kukuczka, więc tym bardziej warto po nią sięgnąć, bo przecież to postać nietuzinkowego formatu.

2 komentarze:

  1. Książka jest w planach na ten miesiąc i muszę przyznać, że wiele sobie po niej obiecuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak dla mnie: świetna! napisana lekko, ale z pasją. Nie męczy nawet jeżeli ktoś nie jest znawcą himalaizmu, a zaciekawia

      Usuń