
Film poświęcony jest prezentacji sylwetki jednego z najbardziej znanych fotografów wojennych - James'owi Nachtwey. Kamera towarzyszy mu w trakcie różnych jego misji i prac, mamy sporo wypowiedzi jego znajomych i jego samego i przede wszystkim zdjęcia. Już one by wystarczyły by przykuć wzrok do ekranu, ale obdarzone dodatkowo komentarzem i powracającym pytaniem: "czemu to robię?", sprawiają, że film jest i do oglądania i do przemyślenia.
Bośnia, Rwanda, Palestyna. Wojny, ich ofiary, rozpacz, ból, umieranie, wściekłość, bezradność. To wszystko możemy dostrzec na tych mistrzowskich fotografiach - jednym ujęciem sprawić, że mówi ono więcej niż 10 nagłówków i relacji. Porusza. Opowiada. Krzyczy. To świadectwo i oskarżenie zarazem. Wyrzut sumienia nie tylko dla sprawców zbrodni, ale i dla nas - widzów, czytelników - nie bądź obojętny, nie odwracaj się! zdaje się krzyczeć do nas Natchwey. Mówi wprost - musimy na to patrzeć i protestować by takie rzeczy się nie działy - jeżeli nie my to kto?
Jednocześnie sporo tu gorzkich słów na temat tego, że wydawcy coraz mniej chętnie zlecają, publikują takie relacje - nie są nimi zainteresowani, bo wolą sprzedawać rzeczy przyjemniejsze, tak by reklamodawca był bardziej zadowolony. Dziwny ten świat...
Sporo tu pytań i komentarzy osób, które zajmują się podobną profesją - o potrzebę adrenaliny, ryzyka, o poszukiwanie sensacji, o misję zawodu. Czy można ograniczyć się do samej relacji - zdjęcia czy filmu? Ilu operatorów czy fotografów jest zdolnych do tego by w pogoni za tematem, porzucają człowieczeństwo nie reagując na zło, a nawet licząc na jego eskalację? Jaka jest granica między byciem świadkiem, a żerowaniem na nieszczęściu...
Główny bohater bardzo dobrze ujmuje to w słowach:
..Jedyna metoda usprawiedliwienia
mojej działalności to odczuwanie szacunku wobec cudzego położenia.
Dopóki tak się dzieje, jestem akceptowany przez innych i dopóty sam
akceptuję siebie.
Świetne, poruszające, mądre... Brak słów. Zdecydowanie warto obejrzeć i polecać też innym - trochę burzy dobre samopoczucie, ale wychodzenie z obojętności jest czymś bardzo zdrowym...
Film obejrzałem na stronie iplex.pl
Nie wiem czy byłabym w stanie oglądać tak poruszające i przygnębiające zdjęcia.
OdpowiedzUsuńWczoraj oglądałam część reportażu o eksmisjach z mieszkań i to już porusza do głębi a co dopiero zdjęcia głodujących gdy świat bogatych i nie tylko jest syty aż przejedzony.
Na jakim my świecie żyjemy, a zamiast coraz lepiej jest coraz gorzej.)
Bardzo dobry dokument. Trudny, specyficzny, ale potrzebny.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne słowa w nim wypowiedziane i prace, które pokazuje James. Jego fotografie to arcydzieła, mimo, że ich tematyka jest owiana tragizmem.
Pozdrawiam!