W głowie sporo niełatwych emocji po seansie filmu, poczekajcie jednak do czwartku lub piątku, żebym sobie to poukładał w głowie. Chyba szykują się dwie ciekawe notki plus trzecie zaległa, która trochę wiąże się tematycznie. O czym to będzie? A nie powiem na razie.
Środę wyznaczyłem wstępnie na kącik kryminalny więc dziś jego kolejna odsłona. I dwa mocne tytuły. Ach jak ja lubię takie książki, w których świetnie zbudowane jest napięcie, ze zwrotami akcji, niespodziankami i ciekawymi bohaterami.
Zacznijmy od Juana Gómeza-Jurado, który ni stąd ni zowąd w ciągu roku stał się jednym z bardziej rozchwytywanych autorów thrillerów kryminalnych. Po Ciszy Białego Miasta czy cyklu Redondo, polscy czytelnicy wiedzą, że Hiszpanie potrafią grać w tą grę. A potem wystarczy już dobra strategia reklamy i tzw. marketing szeptany, który odgrywa na naszym rynku chyba coraz większą rolę. Sam też zostałem namówiony przez czytelniczkę tego cyklu, więc wiem o czym piszę :)
Czerwona królowa Reina Roja. Pierwsze wrażenie? Świetna zabawa. Ale warto trochę wyłączyć myślenie, bo czuje się, że autor to raczej szkoła Dana Browna, czyli stawia na atmosferę, a nie na szczegóły. Gdyby się człowiek trochę zastanawiał nad logiką podsuwanych rozwiązań (choćby punkt wyjścia, czyli ponad narodowa policja, która w każdym kraju ma raptem po kilka osób, proces naboru) i niektórych scen, to trochę by się uśmiał, ale jak już wejdzie w ten klimat, nie będzie chciał odkładać lektury.
Główną bohaterką tego thrillera, jest Antonia Scott, tajna broń policji, genialny umysł, który jest w stanie zobaczyć więcej niż inni, rozwiązać każdą zagadkę i znaleźć sprawcę każdej zbrodni bez zaangażowania wielkich środków i armii ludzi. Każdy by taką chciał mieć w swoich służbach, nie? Niepozorna, drobna, nawet nie nosi munduru, a jednak jej przełożeni są w stanie spełnić jej każde życzenie, byle dalej chcieli dla niej pracować. Genialna pamięć, kojarzenie faktów, instynkt nie zawsze idący w parze z wyczuciem norm społecznych i z wrażliwością na uczucia innych. Skądś to znamy, prawda? Poznajemy ją w trudnym momencie, gdy zamknęła się w sobie, obwiniając o sprowadzenie nieszczęścia na swojego męża i odmawia jakiegokolwiek zaangażowania. Tymczasem pojawia się sprawa, która jest wyjątkowo delikatna, w której jej pomoc mogłaby okazać się ważna. Chodzi o porwania dzieci bardzo bogatych ludzi, a sprawcy wydaje się wcale nie zależeń na okupie, gdyż jedno z ciał podrzuca bezczelnie do domu, po spuszczeniu z niego krwi. Fanatyk? Szaleniec? Jedno wiadomo na pewno - to ktoś kto bardzo dobrze przemyślał każdy swój ruch i bardzo trudno go będzie złapać.
Jest i drugi bohater. Policjant, który właśnie wpadł w spore kłopoty z powodu swojej porywczości i naiwności. W tej pracy trzeba mieć twardą dupę, a on okazał słabość, chcąc komuś pomóc. Jedynym jego wyjściem jest więc przyjęcie oferty - sprawa będzie zapomniana, jeżeli przekona Antonię do przyjęcia sprawy i będzie jej pomagał.
I tak wkraczamy w fabułę, w której nie będzie brakować napięcia, wspomnień rozjaśniających nam różne sprawy i zwalniających na chwilę tempo, by potem znowu wszystko ruszyło z kopyta. Czyta się naprawdę dobrze, choć finał może ciut rozczarować - wydaje się zbyt prosty i szybki. Całość jednak - palce lizać! Między Antonią i Jonem Gutiérrezem jest fajne napięcie, choć nie bardzo z początku się trawią, stali się świetnym teamem. Początek trylogii na czwórkę z plusem i moje "ale" pojawiały się dopiero po lekturze, gdy trochę ochłonąłem.
I aż by się chciało sięgnąć po kontynuację, ale zrobiłem mały błąd z tym cyklem, o tym jednak napiszę za tydzień :)
Cherub w mojej ocenie chyba nawet wygrywa z hiszpańskim bestsellerem. Kurcze, przez trzy tomy utrzymać uwagę czytelnika i sprawić, by natychmiast chciał szukać kontynuacji, to nie każdy potrafi, Mróz już zwykle przy trzecim tomie robił się co najwyżej letni.
A więc Przemysław Piotrowski drodzy Państwo i jego bohater, czyli Igor Brudny. Przy drugim tomie już zastanawiałem się: ile można wokół jego przeszłości i demonów jakie go gnębiły, budować kolejnych zbrodni, przecież to się robi mało realne? A tu okazuje się, że można i cholera, wszystko się ładnie łączy. Jedna sprawa, uruchamia kolejne, bo im głośniej o sukcesach Brudnego i o samym sierocińcu gdzie się wychował, a gdzie dochodziło do okropnych rzeczy, tym głośniej też te rany wzywają do działania innych, równie skrzywdzonych. On jakoś się pozbierał. Losy innych niestety nie potoczyły się tak szczęśliwie, a zbierany latami ból, w którymś momencie musi znaleźć ujście.
Pierwszą ofiarą staje się prokurator z Zielonej Góry, najpierw więc cała ekipa miejscowa zabiera się do sprawy, która coraz bardziej ich przeraża, potem dołącza do nich również Brudny, bo w stolicy zaczyna mu się niestety palić ziemia pod nogami. Jak ktoś nie chce iść na układy, ulec presji, to ma przechlapane.
Wybaczam Piotrowskiemu nawet to, że w pewnym momencie można dość szybko domyśleć się tożsamości sprawcy i denerwuje nas, iż ekipa jest tak ślepa. To że uczynił ich wszystkim celem dla mordercy, to pomysł iście diaboliczny i wprowadzający tu sporo napięcia. Za to duże brawa! Potem znowu całe śledztwo zamienia się w walkę Brudnego, który wie że podążając za swoją intuicją, najprędzej odkryje o co chodzi mordercy. Nie chcą narażać innych, sam będzie wolał oddać się w ofierze, licząc na to, że jakimś sposobem jednak uratuje tyłek i wygra ten pojedynek. Finał jak w poprzednich tomach, podnosi ciśnienie!
Czy przeszłość uda się wreszcie domknąć na dobre? Ano czytajcie. Trzeci tom trzyma świetny poziom, podobnie jak poprzednie nie brakuje tu mocnych, brutalnych fragmentów, więc być może będzie to lektura dla niektórych mało strawna. Ja mogę jedynie polecić.
O ile Czerwona królowa dostarczyła emocji, a potem jak ochłonąłem to pomyślałem: w sumie nic rewelacyjnego, to Cherub jest taką lekturą, która trochę osiada w człowieku i emocje zostają na długo, nawet po przeczytaniu. Już myślę o kolejnym tomie, ale chcę sobie zrobić chwilę przerwy, żeby smakowało jeszcze lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz