To skomplikowane. Julie - Jessica Park, czyli gdy ma się naście lat świat wydaje się taki prosty
Gdy ma się naście lat świat wydaje się taki prosty. To znaczy nie. To dla mnie teraz, z perspektywy lat, to wszystko co myśli się w wieku lat nastu, jakie ma się problemy (które wtedy wydawały się najważniejsze na świecie, a myślenie super logiczne), wydaje się proste. Nawet zabawne. Nic nie jest istotne - nauka, rodzina, a jedynie to czy on/ona o mnie myśli. I bądź tu człowieku mądry i znoś cierpliwie takie klimaty (pamiętając, że sam przez to przechodziłeś), rozmawiaj, tłumacz, choć i tak wiesz, że to na niewiele się zdaje. Dorośnie, zmądrzeje i sama będzie już widzieć banał, tam gdzie wcześniej widziała prawdziwe emocje i życiowe dylematy.
To taki mały wstęp do kolejnej pozycji ściągniętej z póki od córki. I tym razem niestety chyba jeden ze słabszych tytułów ze wszystkich, które w ramach takiego mini cyklu mógłbym zebrać (kolejny wkrótce). Bo choć autorka starała się zbudować bardzo tajemniczą atmosferę i trudny do rozgryzienia problem psychologiczny, to dla mnie był on tak przewidywalny, że wszystko mi się po prostu straszliwie nużyło - no nich powiedzą wreszcie to co już wiem i będzie finał.
Ale kto wie, może w wieku lat nastu ta pozycja może się podobać. Przynajmniej schemat romansu został trochę złamany - to raczej przechodzenie przez różne etapy: przyjaźń, poznawanie się, fascynację kimś innym, budowanie sobie ideału, aż po stwierdzenie "zaraz, zaraz". Miała do wyboru nawet nie dwóch (jak to często bywa), ale nawet trzech chłopaków. Jeden wydawał się całkiem fajny, ale dość nudny, zbyt zamknięty w swoim świecie, drugi miał w sobie to coś, miło spędzało się z nim czas, ale jak tu zdecydować się na związek, gdy wciąż myślisz o tym trzecim. Tyle, że na oczy go nie widziałaś. Poznałaś go jedynie przez internet. Ale jest przecież taki przystojny (na zdjęciach), taki wrażliwy, empatyczny, inteligentny, zabawny. Och, to takie skomplikowane...
Wątek psychologiczny, czyli pomocy zagubionej, nastolatce, która z tęsknoty za bratem popada w depresję, na pewno na plus, ale jak dla mnie zbyt przewidywalny. W dodatku drażniły mnie strasznie te wszystkie zmiany statusów i rozważania z FB - niby używam, ale jednak wciąż się dziwię, jak można wokół tego budować swój świat i połowę doby. Czyli chyba jednak - książka dla nastolatków, skoro próba wejścia przez kogoś po 40 w ten sposób myślenia, zerknięcia do tego świata kończy się takim rozczarowaniem. Ale przecież nie zawsze musi tak być - pamiętacie co pisałem o "Wyśnionych miejscach"?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz