środa, 24 czerwca 2015

Informator, czyli pieniędzmi można zakneblować nawet prawdę

Ponieważ w piątek premiera nowego filmu z Alem Pacino (a napiszę, napiszę choć kilka zdań), to postanowiłem wyciągnąć z archiwum obejrzanych dwa inne obrazy z tym aktorem, którego szanuję, lubię i uważam za aktora, dla którego po prostu warto iść do kina. Rzadko zawodzi.
A ile perełek ma na swoim koncie!
Informator spokojnie można zaliczyć jako jedną z nich!
Oparty na faktach obraz jest mieszanką dramatu psychologicznego i thrillera - napięcie jest w nim spore, choć wydawałoby się nie ma jakiejś super spektakularnej akcji. Wszystko rozgrywa się trochę za zamkniętymi drzwiami, przy wielkich biurkach prezesów, którzy nie lubią pokazywać swoich twarzy.
Russel Crowe (też świetny) gra trochę zastraszonego naukowca, od którego dziennikarze (w tym Al Pacino) próbują wydobyć zeznania obciążające koncerny tytoniowe. Niby wszyscy wiemy, że papierosy szkodzą, ale chyba nie do końca zdajemy sobie sprawę z tego jak producenci manipulują badaniami, by produkt jeszcze lepiej uzależniał i przynosił im większe zyski.
Takie kino naprawdę lubię! I obiecuję, że za kilka tygodni notka zostanie rozbudowana przynajmniej jeszcze o kilka zdań!

8 komentarzy:

  1. Świetny film, i jednak nie udało się zakneblować prawdy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie chciałem zdradzać wszystkiego :) Ale przyznasz, że wydźwięk dość gorzki - facet sporą cenę zapłacił

      Usuń
    2. To trzeba było mówić tak od razu, jeden z moich ulubionych filmów. Samo życie - coś dla tych (obok Glengarry Glen Ross), którzy plotą o etyce biznesu. Moja ulubiona scena - Wigand w pokoju hotelowym ze świadomością, że zawaliło się całe jego życie.

      Usuń
    3. i dobrze pokazane jak można ośmieszyć/oczernić kogoś kto jest naszym przeciwnikiem zanim zrobi nam kuku... Przerażające. Tam w sumie jeszcze istnieje jakaś dziennikarska etyka, a u nas?

      Usuń
    4. Raczej kolejna wersja walki Dawida i Goliata, z której płynie nauka, że nie należy bez powodu dociskać człowieka, który został pokonany.

      Usuń
    5. sądzili, że zastraszą i kupią tych, którzy mogli by dać mu pole do powiedzenia prawdy. Historia naprawdę świetnie opowiedziana.

      Usuń
  2. Uwielbiam ten film, ma u mnie pełną dychę. Przede wszystkim czuć w nim rękę Manna - mistrza dramatu sensacyjnego i jednocześnie poety wielkomiejskich scenerii. Jednocześnie brak typowych dla kina sensacyjnego scen akcji przenosi ciężar na aktorów, którzy obaj (wiadomo kto, ale także świetny, niejednoznaczny, jest weteran Christopher Plummer) wypadli znakomicie. Ale wyżej z tych dwóch stawiam Crowe'a, bo to rola dla niego raczej wówczas nietypowa, bardziej wymagająca niż występ Pacino, który takich naładowanych chorobliwą energią facetów grał w tamtym czasie seriami. A Crowe, skupiony, o twarzy jak zaciśnięta pięść, mimo bodaj 20-letniej różnicy wieku dzielącej go od bohatera, jest na wskroś wiarygodny. Uwielbiam też ten film za charakterystyczną dla Manna warstwę audiowizualną - szerokie ale na swój sposób klaustrofobiczne kadry Dante Spinottiego, cudownie dobraną muzykę (to akurat u tego reżysera reguła) i niemal poetyckie, budujące nastrój detale, jak spowolnienie ujęcia zza ramienia w scenie kiedy Wigand opuszcza firmę (plus muzyka) na początku filmu, albo płonący w środku nocy samochód. I to co wymienia Marlow - miazga. "Insidera" stawiam na równi z "Wszystkimi ludźmi prezydenta"; to takie ichnie kino moralnego niepokoju. A może nawet wyżej, za ten nastrój. Dla mnie absolutnie najlepszy film Manna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mało znam jego filmy, choć Gorączkę uwielbiam i właśnie ona ma u mnie dychę. A Wszystkich ludzi prezydenta muszę sobie przypomnieć, zwłaszcza, że książkę mam na świeżo w głowie.

      Usuń