czwartek, 11 czerwca 2015

Pan Przypadek i korpoludki - Jacek Getner, czyli kompleks polski i inne współczesne wady narodowe

Dziś kryminalnie i od razu zapowiadam, że ta książka, wśród kilku innych, znajdzie się w puli nagród do zdobycia w konkursie wakacyjnym. Szczegóły... Może jutro? Po co odkładać coś miłego, prawda?

Kto jeszcze nie Pana Przypadka, temu spokojnie mogę zarekomendować tę serię. Cienkie z wyglądu książeczki, ale zapewniające sporo frajdy! A im dłużej znam tego bohatera i jak to mawiają "im dalej w las" tym bardziej jestem ciekaw dalszego ciągu, tym szybciej chciałbym poznać ciąg dalszy przygód tego bardzo oryginalnego detektywa. Muszę przyznać, że zmienia się też trochę mój stosunek do tego cyklu. Początkowo bowiem wydawało mi się, że są to jedynie dość zabawne opowiadanka z wyraźnym wątkiem zagadki kryminalnej. Niekoniecznie z trupem, pomysłowe, z fajnymi, swojskimi postaciami drugoplanowymi, ale jedynie opowiadanka. I chyba nie doceniłem zamysłu autora, który z tomu na tom (zakrojonego szeroko cyklu) coraz bardziej rozbudowuje to co wydawało się jedynie tłem, kreśli powiązania między postaciami, snuje długofalowe intrygi i rozrzuca sugestie, które trzeba sobie poskładać w jakąś całość.



Każdy tom opowiadań ma jakiś temat przewodni - w tym przypadku trzy przedstawione tu sprawy dotyczą środowisk dużych korporacji, ludzi zakręconych na swojej pracy, sukcesie, kasie i swoim ego. "Morderstwo w Orient Espresso", "Zbrodniarz i kara", "Moralność Pana Julskiego" - już same tytuły rozdziałów pokazują ile zabawy różnymi motywami jest w twórczości Pana Getnera. Nawet sam główny bohater nie jest stereotypowym detektywem - nie ma agencji, nie jest poważnym typem w garniturze, ani też zapijaczonym facetem w swetrze, z policją jest raczej na bakier (ponieważ nie lubią gdy ktoś okazuje się lepszy od nich i utrudniają założenie działalności o takim profilu, Jacek Przypadek swoim klientom wystawia fakturę jako jasnowidz), nie zależy mu na forsie, nie ogląda się za kobietami (nooo, powiedzmy, że raczej nie), a całą swoją działalność traktuje trochę jako rozrywkę. Im bardziej dziwna i nietypowa sprawa tym lepiej.
Oprócz spraw, które rozwiązuje nasz rodzimy detektyw, coraz ważniejsze staje się to co dzieje się na drugim planie - czarny charakter snuje swoją intrygę, by odegrać się na Przypadku za swoje upokorzenie, kobiety i mężczyźni wzdychają, kochają i cierpią, sąsiadka naszego bohatera cały czas próbuje go swatać, a on jak to on. Cały czas próbuje zachować dystans, nie angażować się za bardzo i powtarzać całemu światu, że ludzie są strasznie przewidywalni. Dlatego pewnie tak łatwo przychodzi mu rozwiązywanie różnych spraw i zagadek.
Taki młody i już taki cyniczny. Jacek jest na pierwszym planie, jego mieszkanie i on sam tym razem zostaną bardzo ciepło zaopiekowane, ale ona sam zdaje się, że nie bardzo będzie wiedział co ma z tym zrobić. Brakowało mi za to trochę więcej obecności jego przyjaciela Błażeja, który uważa się za boga seksu, ale mam nadzieję, że powróci w pełni sił witalnych :) Na szczęście drugi mój ulubieniec, czyli komisarz Łoś jest obecny i dostarcza jak zwykle sporo humoru.
Zżywam się z tą serią i z tymi postaciami coraz bardziej.
Napisane lekko, z humorem (sporo szyderstwa z życia korporacyjnego luda), ale przecież i zagadki całkiem intrygujące - dla tych którzy szukają wytchnienia pomiędzy krwawymi i mrocznymi kryminałami lektura idealna.

Panie Jacku okładka do czwartego tomu już wybrana, to kiedy premiera? Przy okazji ogromnie dziękuję za udostępnienie tego egzemplarza. I puszczam go wkrótce dalej. Jeszcze pewnie nie jedną osobę ucieszy!
A tak pisałem o poprzednich tomach
Pan Przypadek i trzynastka
Pan Przypadek i celebryci

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz