Mała przerwa w notkach filmowych, ale już nawet w książkach robią mi się zaległości, nie mogę więc długo zwlekać. Wszystkich, których być może zainteresuje ta książka, od razu mogę zaprosić do zaglądania na Notatnik w ciągu kilku najbliższych dni - będzie ona jedną z nagród w konkursie (trochę tych książek rozdaję więc zawsze warto zaglądać do zakładki z konkursami).
Tyle tytułem wstępu. A co o książce (oprócz plusa za klimatyczną okładkę)? Może zacznijmy od tego, że z coraz większym entuzjazmem podchodzę do pojawiających się u nas thrillerów psychologicznych zza Oceanu. To miła odmiana po kryminałach, które łykam w sporych ilościach, coś zupełnie innego i mam wrażenie, że wymagającego od autora dużo większych umiejętności. Tu nie da się akcją, trupami i tajemnicą zasłonić tego, że bohaterów nasmarowało się na szybko, byle jak. Dlatego aż żal, że Harrison, starsza już pani, nie doczekała sukcesu swojego debiutu i nie dokończyła drugiej powieści. Kto wie, może było jeszcze lepiej?
"W cieniu" tak naprawdę nie jest powieścią o zbrodni, o jakiejś tajemnicy, ukrywaniu się przed psychopatą, czyli nie pasuje do różnych skojarzeń jakie z thrillerami mamy. W centrum uwagi wcale nie jest żaden policjant, dziennikarz prowadzący śledztwo, detektyw, ani też żaden morderca, ale zwykła para, która żyje ze sobą wiele lat, z poukładanym życiem zawodowym, dość wysokim statusem majątkowym. Sielanka. Ale nagle w tym poukładanym związku zaczyna coś zgrzytać.
Ona zdaje się idealną partnerką - nie tylko nadal atrakcyjna, dbająca o dom, nie mająca wygórowanych potrzeb materialnych, ale też tolerancyjna, wyrozumiała, unikająca jakichkolwiek konfrontacji. Może dlatego, że Jodi jest psycholożką i terapeutką, ma w swojej głowie tak wszystko poukładane, że trudno zburzyć jej tę harmonię, ten spokój. Lepiej ustąpić, przeczekać, nie odzywać się, jakimiś przyjemnościami załagodzić problem, by nadal wieść życie spokojne, niczym powierzchnia jeziora bez nawet drobnej fali.
Todd ma zupełnie inny charakter - to taki duży dzieciak, który szybko się nudzi, potrzebuje zmian i wciąż szuka dla siebie nowych podniet, wyzwań. Czy jest szczęśliwy? Pewnie nie potrafiłby na to pytanie odpowiedzieć - jest mu dobrze, ale potrzebuje od życia czegoś jeszcze. Gdy kolejny romans okaże się wcale nie taki prosty do zakończenia, mężczyzna spróbuje zmian, chyba nie do końca przewidując do czego one zaprowadzą.
Historia stara jak świat. On chce odejść do młodszej i zacząć nowe życie, czuje się jakby złapał wiatr w żagle. Jak czuje się ona, pewnie się domyślacie. Harrison stworzyła z tej wydawałoby się banalnej historii, coś cholernie interesującego, dotykającego bardzo bolesnych strun w nas samych, jakbyśmy sami stanęli przed podobnymi wyborami.
Świetnie zarysowane portrety i zmiany jakie dokonują się w obojgu. Od nadziei do lęku i depresji, od poddania się do determinacji i walki o własną godność, o to by 20 lat wspólnego życia nie zostało tak łatwo przekreślone.
Może i brakuje tu trochę akcji, wszystko odbywa się na bardzo małej przestrzeni, częściej czytamy o emocjach i myślach bohaterów, niż o ich działaniach, ale książka naprawdę wciąga i fascynuje. Bo przecież nie zawsze najstraszniejsze jest to co się dzieje, ale to co sobie wyobrażamy że mogło by się stać, do czego jesteśmy zdolni gdy czujemy się postawieni pod ścianą, co dzieje się w naszych głowach.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu ZNAK.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz