niedziela, 4 maja 2014

Mój biegun, czyli coś mi tu nie gra

Na początek kolejny link do recenzji zamieszczonej na miejsce zakończonego konkursu: muzyczna komedia Szalona kapela
A dziś kontynuujmy klimaty familijne, czy też wyciskacze łez. Bo tak chyba powinno się zakwalifikować produkcję TVN. Po kilku filmach zrobionych w ramach cyklu "życiowe historie" (raz lepiej, raz gorzej to wychodziło), producenci postanowili wprowadzić też film do kin, by trochę więcej na nim zarobić. Historia Jaśka Meli - najmłodszego zdobywcy dwóch biegunów i pierwszej osoby niepełnosprawnej, która tego dokonała, na pewno nadaje się na filmidło pokrzepiające, podnoszące na duchu i inspirujące. Oto po nieszczęśliwym wypadku młody człowiek zbiera się do kupy i udowadnia, że niepełnosprawność nie oznacza zamknięcia w czterech ścianach i depresji. Ba, przy wsparciu innych ludzi, ćwiczeniach i silnej woli, można osiągnąć nawet więcej niż udaje się większości zdrowych i silnych ludzi.


446113.1Coś mi jednak nie gra w tej filmowej wersji. Na początek warto zaznaczyć, że ta słynna wyprawa na biegun i późniejsza aktywność naszego bohatera pojawia się tu tylko na chwilkę w końcówce - fabuła dotyczy tego wszystkiego co przed. Mamy więc ból, cierpienie, kryzys, zwątpienie, brak nadziei i gdzieś tam jedynie w tle malutkie światełko, które ma się rozpalić potem w duży ogień. Nie mam pretensji, że tak mocno skupieni jesteśmy na rodzinie, na jej przejściach (śmierć dziecka, potem wypadek i kalectwo drugiego), wierze, sielskich obrazkach, które potem minimalnie powleczone są pęknięciami (poczucie winy, żal, pretensje itd.). Nie mam pretensji, że ginie w tym trochę ten młody bohater, bo jak rozumiem przechodził przez to wszystko nie sam, ale mając wsparcie swoich bliskich. Mam jednak żal, że to wszystko wyszło tak płasko, jakoś mało naturalnie. Gdy pomyślę o widzianym przecież nie tak dawno "Chce się żyć" to tam trudno było nie przeżywać opowiadanej historii, tu jakoś wszystko po na "spływa". Zbyt wiele uproszczeń, a kolejne sceny zamiast dać nam trochę pogłębienie postaci i relacji między nimi, z góry wydają się podsuwać nam gotowe formułki typu "surowy ojciec", "zagłusza poczucie winy", "bunt", "rezygnacja" itd. 
Pewnie niedługo w tv. 

5 komentarzy:

  1. Ja w innym temacie. Nie wiedziałam gdzie napisać, wiec piszę tutaj :-)
    Obejrzałam kilka dni temu film Jana Jakuba Kolskiego Zabić Bobra. Początkowo film nie zrobił na mnie większego wrażenia, poza sceną tańca Eryka (głównego bohatera), wyszłam nawet trochę zdegustowana, bo przyzwyczajona do poetyckich i nostalgicznych filmów reżysera, otrzymałam podczas filmu inne emocje. Jednak pomimo, że minęło kilka dni ten film wraca do mnie, ba! dziwnie jakoś "siedzi" we mnie i się ukorzenia. Jestem ciekawa, czy może widziałeś już ten film i jakie masz odczucia?
    Pozdrawiam
    Szkat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze nie widziałem. Przymierzam się, choć recenzje raczej mocno go skrytykowały, więc mam spore obawy

      Usuń
    2. Recenzje recenzjami. Wydaje mi się, że toczy się jakaś niewidzialna wojna świat kontra Kolski - Kolski kontra reszta świata ... i to się czuje w wywiadach, które ostatnio udziela, książkach, które pisze, no i tym filmie, który jest zupełnie inny od wszystkich jego filmów. Trzeba zobaczyć choćby dlatego aby się o tym przekonać.

      A co do filmu Mój biegun ... cóż w zupełności się z Tobą zgadzam. Jakoś zabrakło w tym wszystkim głębi, ukazania zmagania na każdej płaszczyźnie. Mam własną teorię na temat wychodzenia z opresji (walczyłam z chorobą) - człowiek pomimo wsparcia bliskich w pewnym momencie pozostaje sam na sam z chorobą, kalectwem, "demonem" i staje przed trudnym wyborem - iść dalej? czy się poddać? Jeśli wybiera "iść dalej" to wsparcie bliskich i przyjaciół dopiero wtedy okazuje się bezcenne. Jeśli się poddaje to w tej drodze bliscy są niezastąpieni.
      Zdecydowanie wolę Chce się żyć! W nim jest siła, moc i energia, w Mój biegun jakoś jej brak.

      Usuń
  2. Nie oglądałam i nie jestem do niego przekonana. A jeszcze taki duży rozgłos jaki miał ten film mnie o dziwo zdemotywował już totalnie

    OdpowiedzUsuń