poniedziałek, 19 maja 2014

Duża ryba, czyli życie jest pełne magii

Kolejne dni spędzane godzinami przy wpisywaniu ankiet. Uff. Głupawe seriale by coś tam w tle leciało, a od czasu do czasu tylko coś fajniejszego z tv.  Choćby odświeżony film Burtona. Ach, no i niewielka przerwa na Noc Muzeów. Szkoda tylko, że pogoda nie dopisała (zmoczyło nas równo) i nie przewidzieliśmy aż takich kolejek :) Ostatecznie skończyło się w Polsko Japońskiej Szkole Technik Komputerowych. Córka z góry zapowiedziała, że nie interesuje jej ani historia ani galerie. A tu znalazła coś dla siebie. Tworzone przez studentów własne instalacje, prezentacje pokazujące różne rzeczy związane z kulturą kraju wiśni, ale i to czego się uczą. Było ciekawie!
W najbliższych dniach dwie notki teatralne, coś z lektur, ale dziś kolejne dzieło filmowe. Jak wspominałem odświeżane, ale dziś chyba zrobiło na mnie lepsze wrażenie niż wtedy. Może trzeba mieć nastrój na takie klimaty? Burton zawsze był trochę odjechany, jego wizje nie wszystkim pasują, ale ja bardzo lubię jego dziwaczne pomysły i wyobraźnie. 
Może powinienem zacząć od skojarzenia z filmem, który bardzo lubię - z Forrestem Gumpem. O ile jednak tam mieliśmy opowieść o przygodach prostaczka o wielkim sercu, tak tu niesamowite historie niosą jeszcze ze sobą coś jeszcze.

photo.titleO czym bowiem jest ten film? Czy mamy wierzyć we wszystkie fantastyczne historyjki opowiadane przez starszego pana? Umierający już Edward Bloom przez całe życie był duszą towarzystwa, skupiał na sobie uwagę, potrafił czarować i bawić. A najbardziej uwielbiał opowiadać niesamowite historie o tym co sam przeżył. Czego tam nie było? Olbrzym, wielka ryba, dwugłowa koreańska śpiewaczka, czarownica, wspaniałe sukcesy i wielkie przygody. Jego syn wierzył w to wszystko gdy był mały, ale potem coraz bardziej odsuwał się od ojca, podejrzewając go o podwójne życie, o kłamstwa. Teraz chciałby poznać choć trochę prawdy o tym jak wyglądała młodość ojca. Jaki jest sens tych wszystkich opowieści o co za nimi próbował ukryć? 
Bajka? Cóż, są tu takie baśniowe elementy, choć jak to u tego reżysera bywa, przetworzone, często mroczne. Miesza się tu fantazja z rzeczywistością, prawdziwe życie z jego bolączkami i próby zaczarowania otoczenia, przekonania ludzie do marzeń i innego spojrzenia na świat. Co jest prawdą, w co uwierzyć, a w co nie decyduje widz.
Zabawne i ciekawe. Może nie wciąga nas "z butami", ale ogląda się bardzo miło.


7 komentarzy:

  1. uwielbiam ten film! To jeden z najlepszych filmów Burtona jaki widziałem! Świat przedstawiony - bajka. Można się całkowicie przenieść w czasie oglądania. Magiczne dzieło jak dla mnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny film :) To jest jeden z tych rzadkich przypadków, kiedy książka okazała się gorsza od ekranizacji. Film spodobał mi się tak bardzo, że od razu chwyciłam za książkę i... rozczarowanie. Tim Burton (którego bardzo lubię) zajął się tym tematem dużo lepiej i z większą wyobraźnią niż autor książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepiej sprawdzić samemu :) Ale mnie, książka wydała się zasmucająco "płaska" po filmie Burtona. A przecież zazwyczaj jest odwrotnie. Człowiek czyta książkę i psioczy, że reżyser przejechał, jak walcem. Nie w tym przypadku. No ale to Tim Burton! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ma facet wyobraźnię. A to czasem jest ważniejsze niż sama fabuła... Tu przynajmniej kilka scen jest naprawdę godnych zapamiętania. Czy Ty też miałaś skojarzenia z Forrestem np. w cenach z wojny?

      Usuń
  4. To prawda, ma wyobraźnię. Chociaż nabijają się z niego, że ma w telefonie tylko dwa numery telefonów ;)
    http://www.collegehumor.com/video/5941081/tim-burtons-secret-formula
    To mi jednak nie przeszkadza, bo bardzo lubię jego szalone filmy :) Zdobył mnie "Batmanem", kiedy miałam chyba z 11 lat. Wcisnął mnie w fotel tak, że później obejrzałam ten film jeszcze wiele razy (przynajmniej 4 razy w kinie).
    Co do Forresta, to jak to mówią na Mazurach: "zabij, a nie powiem". Nie pamiętam :) Oglądałam obydwa filmy zbyt dawno temu. Musiałabym je zobaczyć ponownie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z Panią Magdaleną, że w przypadku tej pozycji film okazał się lepszy od książki. Tim Burton na swoim życiowym poziomie.

    OdpowiedzUsuń