Zastanawiałem się czy pisać jedną notkę wspólną na temat książki i filmu, ale postanowiłem jednak je rozdzielić. To jednak dwie trochę różne bajki.
Przy okazji obu premier napisano i powiedziano już sporo o Papuszy. Bronisława Wajs. Po cygańsku
Papusza, czyli Lalka. Chyba jedyna znana poetka cygańska (a może po prostu zbyt mało się interesujemy tą kulturą?), odkryta, tłumaczona i z publikacjami, ale to co mogłoby się wydawać szczęściem i początkiem kariery, stało się również jej przekleństwem. Odrzucona przez swoich, przez całe życie musiała zmagać się i z biedą i z samotnością. Tęskniąc za światem, w którym się wychowała. Za tą wolnością. Przestrzenią. Lasami, polami, niebem nad głową. Wychowana w taborze, to właśnie takie życie kochała najbardziej i czuć to nawet w jej wierszach.
Książka przedstawia nam ułożone chronologicznie wszystkie etapy jej życia. I to co jest ogromnym bogactwem - autorka wykorzystała tu tyle materiałów źródłowych: nagranych wywiadów, fragmentów listów, wierszy, pamiętnika, rozmów z osobami, które ją pamiętają, że trudno o pełniejszy i ciekawszy obraz. To nie sucha relacja, fakty, ale żywy i ciekawy obraz. Wrażenie to pogłębiają dodatkowo zdjęcia archiwalne.
Mimo, że Kuźniak dużo miejsca poświęca historii: zarówno prześladowaniu Cyganów w czasie II wojny światowej, jak i próbach komunistów by zmusić ich do osiadłego trybu życia, do podjęcia pracy, to przede wszystkim książka o Papuszy. O cierpieniu kobiety, której wrażliwość została stłamszona przez trud codziennego życia, biedę i przez rozpacz spowodowaną oskarżeniami o zdradę. Po wydaniu książki przez Jerzego Ficowskiego, który ją "odkrył" dla świata, nigdy więcej już chyba nic nie stworzyła. To jej dar, ale i przekleństwo. Pewnie on sam nawet nie był świadomy, jakie konsekwencje może przynieść jego praca, by przybliżyć kulturę cygańską społeczeństwu Polski Ludowej. Zamknięcie się tej społeczności na "obcych", nieufność i próby władz by zlikwidować wszystkie wędrujące tabory, nałożyły się na siebie i efektem było skazanie poetki na życie poza wspólnotą.
Smutna to książka. Pełna próśb, podań o wsparcie. Najpierw choroba męża, potem jej kłopoty ze zdrowiem... Chwilami ma się wrażenie, że to trochę jakby uwięzić pięknego ptaka w klatce i oczekiwać, że będzie tam równie szczęśliwy, samodzielny i zachwycający jak na wolności.
Czy to pełna i prawdziwa biografia? Pewnie nie. Pewne pytania, niejasności w głowie się pojawiają. Ale myślę, że przybliża sylwetkę tej kobiety w takim ludzkim wymiarze.
"Duża woda już w moim życiu przepłynęła. Mieniło się w niej raz dobro, raz zło. Zła więcej. Szczęście było, ale mało. Co to jest szczęście? Spokojnie żyć w świecie, pracować sobie, uczciwie. I jeszcze wolność mieć. Nie być zależne od jakichś wielkich zakrętasów. Tak jak kiedyś. Gdzie chciał, to pojechał, gdzie chciał, konika popasł. To było szczęście."
Bronisława Wajs Papusza, foto:
Polecano mi już tę książkę. Póki co mam do przeczytania kilka innych pozycji, ale gdy je skończę z pewnością zabiorę się za "Papuszę" :)
OdpowiedzUsuńhttp://etnopsyche.blogspot.com/
Napisałeś piękną, lakoniczną, ale piękną recenzję... wydaje mi się, że doskonale uchwyciłeś przesłanie tej książki i powiedziałeś o co chodzi... cóż więc mam mieć do dodania..?
OdpowiedzUsuńCzytałam również tę książkę i duże zrobiła na mnie wrażenie :)
bardzo dziękuję. czemu lakonicznie? powody 3 - nie łatwo pisze się po północy, dużo już o tej książce powiedziano, a w dodatku kumpel wciąż mnie uczy: pisz krótko, bo ludzie i tak czytają tylko kilkanaście pierwszych zdań :)
OdpowiedzUsuńJa po prostu lubię Cię czytać :) a w sumie ideał lakonicznej wypowiedzi sam w sobie jest dobry :) to nie był zarzut :)
UsuńBardzo ciekawie opisane. Pewnie sięgnę jeśli znajdę w bibliotece.
OdpowiedzUsuńJan ktoś nudno pisze to i kilkanaście zdań za dużo ;) U Ciebie można czytać znacznie więcej.
aż się zarumieniłem :)
UsuńNależało się ;)
UsuńBardzo mi się podoba to co napisałeś.
OdpowiedzUsuńPapusza to dramatyczna postać i być może, gdyby Ficowski jej nie odkrył nie spotkało by ją to wszystko, ale i naród z którego wyszła to tragiczny naród. Naród z przeszłością i pozbawiony w socjalizmie całkowicie przyszłości, naród, który nie asymilował się mimo pozornego stwarzania mu do tego warunków. I dzisiaj z przykrością patrzę na na tych niegdysiejszych, szczęśliwych nomadów, którzy wędrowali w taborach, które doskonale pamiętam, a dzisiaj żyją w slumsach.
chyba nawet film bardziej niż książka skierował moją uwagę na sytuację całej społeczności romskiej. Ale o tym pewnie będę pisał w najbliższych dniach
UsuńW takim razie czekam.
Usuń