Takie to dziwne czasy, gdy czytelnicy mają kontakt z historią w powieściach jedynie przez różnej maści thrillery, pseudo kryminały itd. Już mało kto pamięta takie świetne powieści jak seria o królach przeklętych, Szatę, Ben Hura, mało kto wie kto to Mika Waltari, ba, nie ludzie nie pamiętają nawet Imienia różny, teraz za mistrzów pióra robią grafomani, którym rozgłos przynosi umiejętne mieszanie historii, własnych bredni i wymysłów (im bardziej kontrowersyjne tym lepiej - czemu np. Mahomet labo Jezus nie mieliby być kobietami, albo magami, którzy żyli po 1000 lat) oraz elementów sensacyjnych. Gdzie tu miejsce na zgodność z faktami, oddanie klimatu czasów, ważne żeby było mrocznie, zgadzało się z jakąś stereotypową wizją o epoce (czyli godne uwagi jest głównie to co zwalczał kościół katolicki, a jego wrogowie urastają do rangi męczenników). Nutkę tajemnicy mają zapewnić albo sekty, albo zakony, które nie dotrwały naszych czasów. Templariusze nawet wśród ateistów budzą emocje...
Tym razem za pisanie powieści z tym zakonem w tle wziął się inżynier (a co jak każdy może, to czemu nie on?). I tak nikt nie zwraca uwagi na autora, a jak na okładce wrzuci się napisy typu: bestseller, wielki przebój, wielka, sensacyjna powieść historyczna, to i tak się sprzeda. A że po roku nikt nie będzie o tym tytule pamiętał? Co tam, wyda się następne...
Ostro? Może, ale naprawdę byłem rozczarowany. Ile razy można czytać o spisku i skarbach Templariuszy, a we współczesności emocjonować (sic!) się jakimś romansem i poszukiwaniami rozwiązania zagadki, w których przeszkadza tajemnicza sekta. Tym razem wszystko zaczyna się od pierścionka otrzymanego w spadku. Obiecująca nowojorska adwokatka Cristina w poszukiwaniu tajemnic rodzinnych uda się do Barcelony, odrzucając zaręczyny bogatego maklera i wybierając przygodę. A że w tym mieści czeka ją spotkanie z dawną miłością (która w międzyczasie zmieniła orientację) będzie i wątek "romantyczny"... Jednak całość - mało przekonywująca - ot czytadło jakich wiele...
I do tego nasz wydawca nie popisał się z tłumaczeniem i korektą.
*******************************************************
Nie tak dawno świętowałem notkę nr 1000 i z tej okazji obiecałem wylosować niespodziankę dla jednej z osób komentujących. Dziś więc z przyjemnością ogłaszam, że paczki powinna spodziewać się Ada2012 (proszę o adres)! Mam nadzieję, że zawartość sprawi dużo przyjemności.
Tym razem za pisanie powieści z tym zakonem w tle wziął się inżynier (a co jak każdy może, to czemu nie on?). I tak nikt nie zwraca uwagi na autora, a jak na okładce wrzuci się napisy typu: bestseller, wielki przebój, wielka, sensacyjna powieść historyczna, to i tak się sprzeda. A że po roku nikt nie będzie o tym tytule pamiętał? Co tam, wyda się następne...
Ostro? Może, ale naprawdę byłem rozczarowany. Ile razy można czytać o spisku i skarbach Templariuszy, a we współczesności emocjonować (sic!) się jakimś romansem i poszukiwaniami rozwiązania zagadki, w których przeszkadza tajemnicza sekta. Tym razem wszystko zaczyna się od pierścionka otrzymanego w spadku. Obiecująca nowojorska adwokatka Cristina w poszukiwaniu tajemnic rodzinnych uda się do Barcelony, odrzucając zaręczyny bogatego maklera i wybierając przygodę. A że w tym mieści czeka ją spotkanie z dawną miłością (która w międzyczasie zmieniła orientację) będzie i wątek "romantyczny"... Jednak całość - mało przekonywująca - ot czytadło jakich wiele...
I do tego nasz wydawca nie popisał się z tłumaczeniem i korektą.
*******************************************************
Nie tak dawno świętowałem notkę nr 1000 i z tej okazji obiecałem wylosować niespodziankę dla jednej z osób komentujących. Dziś więc z przyjemnością ogłaszam, że paczki powinna spodziewać się Ada2012 (proszę o adres)! Mam nadzieję, że zawartość sprawi dużo przyjemności.
A, że dziś kolejna okazja do świętowania, tym razem nie związana z blogiem, ale bardziej osobista i czasu na pisanie dłuższej notki brak, to znowu coś niespodziankowego. Ale tym razem musicie się trochę namęczyć.
Obok widzicie mnie na zdjęciu, przy pomniku zrobionym w pewnym mieście w Polsce. Musicie odgadnąć o jakie miasto chodzi i kto jest twórcą projektu plastycznego tego dzieła. Rzecz jest świeża, więc mam nadzieję, że rozpoznacie artystę, a wtedy miasto nie będzie problemem. Nagrodą będzie jakaś niespodzianka książkowa dla... powiedzmy drugiej osoby z kolei, która nadeśle prawidłową odpowiedź na e-mail przynadziei@wp.pl.
Wszystkiego dobrego z okazji Święta Twego ;-)
OdpowiedzUsuńDużo energii!
ogromne dzięki!
OdpowiedzUsuńWszystkiego Najlepszego !!
OdpowiedzUsuńSpełnienia wszystkich marzeń!
OdpowiedzUsuńnie zdążyłam wczoraj, ale i tak wszystkiego najlepszego życzę :)
OdpowiedzUsuńI bardzo dziękuję, wysłałam adres, mam nadzieję, że na dobry mail ( ten z gmaila), taki wyskoczył mi jako pierwszy. pozdrawiam i życzę szczęścia wszystkim biorącym udział w pomnikowym konkursie! (ja widzę go po raz pierwszy niestety)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńwszystkim bardzo dziękuję, mam już kilka odpowiedzi na skrzynce mailowej i na szczęście wszystkie sprzed chwili wrzucenia komentarza przez drogiego Książkowca :) Ech żal, że również Tobie nie mogę dać nagrody, bo odpowiedź oczywiście prawidłowa. Chodziło o Wieluń, a projekt pomnika przygotował Wojciech Siudmak. Z nagrodzonymi skontaktuję się na e-mail :)
OdpowiedzUsuńGratuluję wygranej. Pomnik i tak piękny. Tylko moje czytanie ze zrozumieniem szwankuje. Ale dziś na karb święta składam;)
Usuń