Książki w czytaniu, w słuchaniu, wciąż na stosy przy łóżku kładę kolejne pozycje, które pojawiają się w czarodziejski sposób (znaczy się pomimo moich postanowień: ograniczyć pojawianie się nowych tytułów), a nawet na wyjeździe nie ma czasu żeby czytać. Dobrze, że przyhamowałem trochę z filmami, bo niedługo zanim bym o czymś napisał, to zdążyłbym zapomnieć - tyle się tego uzbierało. Nadrabiam zaległości, oglądam to co mi gdzieś umknęło, albo było widziane jeszcze zanim założyłem bloga...
Wymyk czekał i czekał, wszyscy chwalili, a ja się jakoś nie mogłem przełamać. Więckiewicza lubię coraz bardziej, ale jak czytałem recenzję, to myślałem sobie: co z tak prostej historii można wycisnąć ciekawego?
Dwaj bracia, niełatwe relacje i wydarzenie, które sprawia, że już nic nie będzie takie samo jak dotąd...
Afred (Robert Więckiewicz) i Jurek
(Łukasz Simlat) - dwaj bracia razem prowadzą firmę, którą rozkręcał jeszcze ich ojciec (jak zwykle ciekawy Marian Dziędziel). Sporo ich różni - charakter, styl życia, to co lubią, a wszystko pogłębiane jest jeszcze trochę przez różne żale - młodszy Jurek wiele lat spędził w Stanach, teraz wrócił można by rzec "na gotowe". Starszy z braci, czyli Alfred, niby cały czas był na miejscu, ciągnął interes, ale jego wybory i ukochanie adrenaliny, szybkiego życia, nigdy specjalnie nie podobały się rodzicom - oni chętnie właśnie młodszego stawiają za przykład i wspierają. Jednym słowem - trudno stwierdzić, żeby bracia się bardzo kochali - zbyt długo chyba żyli z daleka od siebie.Dwaj bracia, niełatwe relacje i wydarzenie, które sprawia, że już nic nie będzie takie samo jak dotąd...
Jedna chwila, przypadek (zepsuty samochód) i scena jakie niestety się zdarzają - napaść agresywnych chuliganów na dziewczynę w pociągu. Alfred nie chce interweniować, potem sparaliżowany strachem nie idzie z pomocą bratu, na którym skupia się agresja młodych ludzi. I już. Sekundy. Jeden z braci w szpitalu, a drugi ma traumę, wyrzuty sumienia, kompletnie nie wie jak sobie poradzić sobie z tym co się stało. Niby nikt wprost nie wyraża do niego pretensji, ale tak to odczuwa i my wraz z nim - niesamowicie zagęszczająca się wokół niego atmosfera, te spojrzenia, dziwne milczenie gdy się gdzieś pojawia. To poczucie osaczenia połączone ze wstydem, z wyrzutami sumienia, lęk i kłamstwa, by nie wydał się jego brak reakcji, chęć zemsty i działania (teraz?!), zmieniające się relacje z najbliższymi - facet sam doprowadza się do coraz większego zapętlenia. Czy jest szansa na to by tę sytuację przerwać, by zacząć coś od nowa?
Niby jak wspomniałem na początku: prosta historia, ale gęstość emocji, świetne zdjęcia i dobrze poprowadzony scenariusz sprawiają, że to się ogląda niczym dobry thriller. No i aktorstwo. Po prostu kapitalny Więckiewicz w roli - no właśnie kogo: winnego czy pokrzywdzonego, sprawcy czy ofiary?
Więcej w filmie Grega Zglińskiego pytań niż prostych odpowiedzi, np. o przyczynę tego paraliżu człowieka, który popisywał się swą odwagą, o wizerunek męskości, ostracyzm społeczny i pogardę dla "tchórzostwa". Kino niejednoznaczne, ciekawe, ale warto się nastawić raczej na dramat psychologiczny niż na film sensacyjny, bo można się nieźle rozczarować.
Ciekawe kino, jest coś zastanawiającego postaci Więckowskiego, są momenty gdy trudno go zrozumieć natomiast w innych identyfikujemy się z nim całym sobą. Warto obejrzeć, choć nie zostaje z widzem na dłużej.
OdpowiedzUsuńWięckiewicza*
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń